XXXVII: enchanted gift

2.5K 146 13
                                    

Gdy wrócili do pokoju wspólnego, zauważyli już pierwsze osoby, które patrzyły na nich zdziwionym spojrzeniem

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Gdy wrócili do pokoju wspólnego, zauważyli już pierwsze osoby, które patrzyły na nich zdziwionym spojrzeniem.

Cóż, widok ośmiorga skacowanych ślizgonów dźwigających koce, poduszki i bluzy nie był codziennym widokiem, szczególnie w Slytherinie.

Nim jednak Nora weszła do swojego dormitorium, Draco złapał ją za dłoń i pociągnął do tyłu, aby odłączyła się od koleżanek.

— Mogę cię zabrać na chwilę?

— Byle krótką, bo naprawdę boli mnie głowa...

Malfoy zaprowadził dziewczynę w ustronne miejsce ich pokoju wspólnego, z dala od pozostałych uczniów. Nora spojrzała na niego podejrzliwie, kompletnie nie wiedząc, co planuje.

— Proszę — powiedział, nagle wyciągając z kieszeni małe, srebrne pudełko, obwiązane szmaragdową wstążką. — Chciałem dać ci to wcześniej, ale nie było okazji.

Nott uniosła brwi, zaskoczona prezentem chłopaka. Niecierpliwie pociągnęła za wstążkę i otworzyła pakunek, widząc przepiękny, srebrny pierścionek z zielonym, małym kamieniem na środku.

— To szmaragd? — spytała, wyciągając biżuterię i zakładając ją na palec.

— Myślisz, że kupiłbym ci coś tańszego? — odparł Malfoy, nagle wyciągając różdżkę. Nora spojrzała na niego zakłopotana, on znów nagle zbliżył się do niej i dotknął jej szyi. Chwycił cienki, złoty łańcuszek i pociągnął go szybko, dzięki czemu zerwał naszyjnik z szyi dziewczyny.

— Hej! — krzyknęła, zbulwersowana — Co ty robisz?!

— Uspokój się, Nott, to druga część prezentu — powiedział, uśmiechając się zawadiacko.

Dotknął różdżką łańcuszka leżącego na jego dłoni, który zmienił swoją barwę na srebrną, a zawieszka w kształcie smoka lekko się zmniejszyła, połyskując przy tym całą paletą kolorów. Złapał stojącą przed nim, zaskoczoną brunetkę za ramię, i odwrócił ją, zakładając z powrotem łańcuszek na jej szyję.

— Jest piękny, tak samo jak pierścionek... — mruknęła, czując się głupio z powodu swojego wybuchu. Fakt, mógł ją jakoś ostrzec, ale prezent sam w sobie jest przepiękny, jeszcze od niego...

— Jest zaczarowany — powiedział, wskazując na naszyjnik — jeśli kiedykolwiek będę potrzebował pomocy lub twojej obecności, to zacznie się zwiększać i stanie się ciepły. Ale jak chcesz, to mogę zdjąć ten czar...

— Draco — przerwała mu Nott, czując łzy rosnące jej w oczach. Naprawdę musiała być dla niego ważna, skoro postanowił dać jej coś takiego.

Wspięła się na palce i położyła dłonie na policzkach chłopaka, przyciągając go do siebie i delikatnie całując w usta. Poczuła, jak blondyn uśmiecha się pod wpływem jej pocałunku, ale już po chwili go odwzajemnił, kładąc dłonie na plecach Nory i mocno ją przytulając.

Gdy odsunęli się od siebie, na ich twarzach wciąż widniały uśmiechy. Byli w sobie zakochani, chociaż jedna osoba wciąż nie chciała do siebie dopuścić myśli, że może kogoś kochać. W końcu jednak musiał się do tego przyznać, bowiem wiedział, że nie ma dla niego ważniejszej osoby niż ta stojąca właśnie przed nim, uśmiechająca się dzięki niemu i tak obłędnie w nim zakochana.

— Dziękuję — powiedziała Noreen — ja też mam dla ciebie coś fajnego, ale to dowiesz się za kilka dni.

— Skąd wiesz kiedy mam urodziny?

— Przyjaźnisz się z moim bratem, bystrzaku — mruknęła Nott, przewracając oczami, na co Draco lekko szturchnął ją w ramię. Ruszyli z powrotem do swoich dormitoriów, rozstając się przed tym od chłopaka. Ostatni raz przyciągnął do siebie brunetkę, składając krótki pocałunek na jej czole, gdy nagle drzwi otworzyły się, ukazując przebranego już i odświeżonego Notta.

— Za godzinę ruszamy, czekajcie pod gabinetem Snape'a — powiedział na tyle cicho, że usłyszeli go tylko Draco i Nora i wyminął ich, wychodząc z pokoju wspólnego. Para spojrzała po sobie zaskoczona, a Noreen nagle uświadomiła sobie, że jej całe szczęście właśnie się kończyło. Już za godzinę miała stanąć przed Czarnym Panem, co miało zmienić jej życie całkowicie.

***

Równo godzinę później, Nora i Draco, oboje odświeżeni i przebrani stali gotowi pod gabinetem profesora Snape'a, czekając na jak zwykle spóźniającego się Theodora. Noreen przestępowała z nogi na nogę, czując się coraz bardziej poddenerwowana - nie wiedziała co ją czeka w dworze Malfoy'ów i jakie wrażenie odniesie po zobaczeniu Czarnego Pana.

Draco uspokajająco pogładził dziewczynę po ramieniu, na co ta lekko się uśmiechnęła, marząc, aby było już po wszystkim.

Ciszę panującą na korytarzu przerwał tupot Theodora, który cały zaczerwieniony biegł do czekającej pary.

— Jestem — powiedział Theo, ignorując uniesione brwi siostry, która była po raz kolejny zawiedziona jego spóźnieniem.

— Po czasie — mruknęła, po czym w końcu uderzyła knykciami w drzwi gabinetu profesora. Nie musieli czekać długo, już po kilku sekundach Severus otworzył drzwi, pokazując, że mają szybko wejść do środka.

Cała trójka stanęła obok siebie, patrząc wyczekująco na Snape'a, który zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju.

— Ty — zaczął, wskazując na stojącą w środku dziewczynę — musisz wiedzieć, jak masz się zachowywać w towarzystwie Czarnego Pana.

— Na pewno da sobie radę... — powiedział Malfoy, jednak zimne spojrzenie profesora go uciszyło.

— Ja o tym zadecyduję — warknął mężczyzna, z powrotem odwracając się do jeszcze bledszej niż wcześniej ślizgonki — po pierwsze, nie zamykaj swojego umysłu przed Czarnym Panem. Ma prawo zobaczyć wszystko, i na pewno będzie chciał to zrobić żeby wiedzieć, czy można ci zaufać. Po drugie, odzywasz się tylko gdy sytuacja tego wymaga. Po trzecie, pamiętaj, aby się ukłonić, to bardzo ważne, aby Czarny Pan widział, że jesteś mu oddana. I przede wszystkim nie patrz mu w oczy poza momentem, gdy będzie zaglądał w twoją pamięć. Zrozumiano?

— Tak, profesorze — odparła brunetka, mocniej obejmując się ramionami. Teraz bała się jeszcze bardziej niż wcześniej.

— Skoro wszystko jasne, to możemy ruszać — mruknął nauczyciel, wskazując na kominek znajdujący się w kącie sali — skorzystamy z sieci Fiuu, wyjątkowo została nam dzisiaj udostępniona.

— Jakim cudem? — zapytał Theo marszcząc brwi, ale Snape nie odpowiedział na jego pytanie. Wskazał na kominek, na którym to stał pucharek z proszkiem i stanowczo zerknął na Dracona, który stał najbliżej.

— Lepiej nie informuj nikogo o swoim wypadku — powiedział mężczyzna, na co blondyn tylko przewrócił oczami. I tak nie zamierzał nikomu o tym wspominać, z resztą i tak nikt, no może poza Narcyzą by się nie przejął. Spojrzał ukradkiem na stojącą obok niego niższą ślizgonkę, która była jeszcze bledsza niż wcześniej. Pragnął dodać jej otuchy, ale nie mógł tego zrobić przy Severusie - zapewne i tak wiedział o ich relacji, ale Draco nie chciał się tym afiszować, jakby był dumny z tego, że wpakował niewinną dziewczynę w to wszystko.

— Miejmy to już za sobą — mruknęła Nora, wpychając się przed blondyna, chwytając garść proszku i rzucając go w ogień, mówiąc jeszcze wyraźnie adres domu Malfoy'a, który przecież znała od dawna. Po chwili pochłonęły ją zielone płomienie, a pozostałe osoby jeszcze chwilę patrzyły w miejsce, w którym to brunetka zniknęła.

***

Zagubiony ‧ DRACO MALFOYOnde histórias criam vida. Descubra agora