LXII. bad dreams

2.1K 127 158
                                    

Kochani, postanowiłam wprowadzić kilka zmian, jeśli chodzi o to opowiadanie. Chciałabym pisać dłuższe rozdziały niż zwykle, zawierające więcej ważnych wątków bądź opisów, tak więc rozdziały pojawiać się będą rzadziej, ale na pewno tego nie pożałujecie :)!

Poza tym bardzo dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze - nie macie pojęcia, jak bardzo mnie to motywuje do pracy :)

Nie zwlekając dalej, zapraszam do czytania...

Lucjusz nerwowo skubał swoje paznokcie, co chwilę zerkając na stojący w salonie zegar, którego wskazówki nieuchronnie zbliżały się do godziny piątej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lucjusz nerwowo skubał swoje paznokcie, co chwilę zerkając na stojący w salonie zegar, którego wskazówki nieuchronnie zbliżały się do godziny piątej. Wyglądał, jakby dopiero co uciekł z Azkabanu - jego zwykle idealnie ułożone, jasne włosy rozrzucone były w nieładzie wokół jego głowy, plącząc się w niezliczonej ilości miejsc. Na ziemistej cerze odznaczały się czarne kręgi, znajdujące się pod przekrwionymi, szarymi oczami. Jasne usta drżały, gdy w jego umyśle przewijał się obraz nadchodzących tortur, które spadną na niego z rąk samego Czarnego Pana, gdyż ten dowiedział się o jego kolejnej porażce.

Isaac Nott był w obecnej chwili przeciwieństwem Lucjusza - jego zdenerwowanie objawiało się w niemal niepokojącym spokoju. Mężczyzna siedział wyprostowany w swoim krześle, trzymając w dłoni różdżkę, którą to bawił się na stole, podnosząc do góry i spuszczając w dół za pomocą magii. W przeciwieństwie do drugiego śmierciożercy, on dbał o siebie nawet w świetle porażki. Ciemne włosy jak zwykle trzymał ułożone do tyłu, swój zarost przyciął idealnie, a pod ciemnymi jak nocne niebo oczami nie widniały ślady niewyspania. Kąciki jego ust lekko uniosły się, gdy dostrzegł zdenerwowanie swojego współpracownika. Ciężko jednak przełknął ślinę, gdy zrozumiał, że jego też czeka kara za niepowodzenie.

Jak Theodor mógł go zostawić? 

Od małego uczył chłopaka tego samego, czego jego nauczył ojciec, a ojca jego własny, i tak dalej, w imię tradycji, która od lat panowała w rodzie Nottów. Wpajał mu tę szczególną wiedzę, tajniki czarnej magii, zwyczaje arystokratycznych rodów, pozwalał dojść do tego, jak osiągnąć sukces na tej wyjątkowej, życiowej ścieżce. Widział przecież, że Theo chłonie wiedzę jak gąbka, stawał się dokładnie jego kopią, aż do momentu, w którym uciekł razem z tym przeklętym synem Malfoy'a.

Isaac uśmiechnął się cierpko, gdy dotarło do niego, że został sam.  

W praktyce był sam od dnia, w którym jego przeklęta córka zabiła jedyną kobietę, którą pokochał. Gdyby tego było mało, w ostatnim odruchu jego miłosiernego serca postanowił ochronić dziecko przed traumą, choć okazało się to zbyteczne. Nora nie dość, że sprzymierzyła się z wrogami, to od lat nie widziała problemu w plugawcach o mieszanej krwi, lub co gorsza, w szlamach, które z powodu jakiegoś chorego prawa mogły uczęszczać do Hogwartu.

Gdyby to była jego decyzja, to umieściłby swoje dzieci w Durmstrangu, ale oczywiście jego żona zdecydowała, żeby posłać je do Hogwartu, bo bliżej, bo mają tu znajomych...

Zagubiony ‧ DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz