XXXI. message that destroys everything

2.9K 148 60
                                    

Po odbytej rozmowie wszystko zaczęło być jakby łatwiejsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po odbytej rozmowie wszystko zaczęło być jakby łatwiejsze. Dzięki naprawionej szafce Draco miał wyjątkowo dużo wolnego czasu, podczas którego to uczył się na nadchodzące egzaminy oraz odrabiał zaległe zadania, a w końcu miał ich całkiem sporo przez swoje opuszczanie zajęć. Nie wiedział, co zrobiłby bez Noreen, która dzięki swojej wrodzonej charyzmie załatwiła mu możliwości pozdawania wszystkiego w późniejszym terminie. Dnie spędzali głównie na wieży astronomicznej, gdzie mogli cieszyć się swoim towarzystwem w samotności, a przy okazji korzystali z pięknej pogody.

Pod koniec maja, gdy każdego ogarnął naukowy popłoch, Nora siedziała między nogami Malfoy'a, opierając głowę o jego klatkę piersiową, i na głos czytała mu najważniejsze fragmenty z podręcznika do obrony przed czarną magią. Oboje wybrali te same fakultety na początku roku, jedynie Nora miała dodatkowo numerologię i starożytne runy, z których to Malfoy zrezygnował. Podziwiał jej ambicje, sam miał problem z przygotowaniem się do kilku zaliczeń, nie wiedział jakim cudem ona potrafiła zrobić wszystko, i do tego mieć jeszcze wysokie wyniki.

— ...i tak właśnie należy reagować na inferiusy. Czy ty mnie w ogóle słuchasz? — Nora spojrzała w górę, widząc, że Draco patrzy gdzieś w przestrzeń ponad nią. Na jej słowa lekko się otrząsnął i skinął głową.

— Tak, tak — mruknął, wzdychając i wyciągając pergamin z torby.

— Czyli wiesz co masz zrobić? — spytała Nora, zamykając książkę, i kładąc ją obok Malfoy'a.

— Wypracowanie o inferiusach dla Snape'a, referat dla Slughorna o działaniu eliksiru wzbudzającego euforię — wyrecytował chłopak, na co Nott pokiwała głową, i szeroko się uśmiechnęła. Draco odłożył trzymany pergamin i objął dziewczynę, która postanowiła wstać by rozprostować kości. Odwrócił ją w swoją stronę i przyciągnął do siebie, składając pocałunek na jej ustach. Nora uśmiechnęła się, odwzajemniając pocałunek. Stanęła na palcach, obejmując szyję chłopaka i przyciągając go jeszcze bliżej, na co blondyn mocniej objął ją w talii, i lekko uniósł, wykonując jeden obrót.

— Widzimy się po twojej numerologii? — spytał Malfoy, odsuwając się od brunetki i zakładając jej włosy za uszy.

— Umówiłam się z Hermioną, więc spotkamy się wieczorem — odparła, na co blondyn przewrócił oczami. Wciąż miał problem z akceptacją faktu, że Nora przyjaźni się z gryfonami, którzy od lat byli jego zajadłymi wrogami. Nie mógł jednak nic z tym zrobić, w końcu nie byli nawet oficjalną parą - nie chcieli się ujawniać głównie ze względu na reakcję Theodora, który i tak już coś podejrzewał.

— Zrób co masz do zrobienia, widzimy się później — rzuciła Nora, szybko całując chłopaka w policzek i opuszczając wieżę astronomiczną szybkim krokiem.

Draco westchnął, poprawiając koszulę. Uwielbiał spędzać z dziewczyną czas, szczerze mógł przed sobą przyznać, że oszalał na jej punkcie. Coraz bardziej więc bolała go wizja ich przyszłości, zwiastująca nadchodzący koniec. Musiał ją uchronić przed życiem, którym on żył. Nie chciał wciągać jej w ten okrutny świat, nie chciał aby doświadczała krzywd i musiała robić coś wbrew w sobie - była przecież taka dobra, nie skrzywdziłaby muchy. A on? Musiał zabijać, musiał torturować i niszczyć, był nauczony zła od małego. Nie chciał wciągać jej do tego świata, nie mógł już więcej jej krzywdzić. Wiedział, że będzie chciała uczestniczyć w tym wszystkim z nim, że tak łatwo się nie podda, ale wciąż nie mógł jej na to pozwolić.

Niebawem znów zmuszony będzie złamać jej serce, choć tak bardzo tego nie chciał.

***

— Rozumiem, że w sobotę idziemy do Hogsmeade tak jak planowaliśmy? — spytała Hermiona, gdy razem z Norą po odbytych zajęciach zmierzały prosto na kolację. Brunetka westchnęła, zapominając już o tym, że umówiła się z przyjaciółmi na wspólne wyjście. Ostatnio prawie wcale nie spędzała z nimi czasu przez swoje schadzki z Draconem, nie mogła im się jednak przyznać dopóki nie zostaną oficjalnie parą. Doskonale wiedziała, że to trochę potrwa, i zapewne ujawnią się dopiero po tym wszystkim, doceniała więc każdą chwilę spędzaną z chłopakiem. Wiedziała, że zaniedbuje tym swoje przyjaźnie, dlatego też zgodziła się na to wyjście, chociaż niekoniecznie chętnie.

— Rozumiem, że nie mam wyjścia... — mruknęła Nott, na co Granger wywróciła oczami. Widziała, że Nora często znika od kiedy Malfoy wyszedł ze skrzydła szpitalnego, była pewna że to właśnie on był przyczyną jej nieobecności, nie miała więc nawet zamiaru pytać o to ślizgonki, która i tak nie powiedziałaby jej prawdy.

— Nie, nie masz. Fred pisał już do Rona z zapytaniem, czy, cytuję, urocza, ześwirowana ślizgonka dołączy, więc musisz być — odparła Hermiona, siadając do stołu gryfonów obok Potter'a, który od razu uśmiechnął się do dziewczyn. Nora westchnęła, wiedząc, że nie ma wyjścia, choć pocieszyła ją trochę wizja ponownego spotkania braci Rona.

Ostatnim razem gdy po zaproszeniu Harry'ego dołączyła do wspólnego wyjścia do Hogsmeade miała okazję spotkać bliźniaków po raz pierwszy. Nie miała wtedy najlepszego humoru, co mężczyźni wykorzystali od razu. Starali się od pierwszego spotkania ją rozśmieszać, co na początku szło im bardzo słabo - głównie polegało na wymianie sarkastycznymi komentarzami, co Nora opanowane miała do mistrzostwa. Dopiero u Zonka, gdy Fred po raz setny zażartował sobie z niej, dziewczyna chwyciła zębate frisbee i rzuciła nim w rudzielca, który w ostatnim momencie się schylił. Właściciel sklepu nie był zachwycony utraconym towarem, za który to zapłacił finalnie Weasley, od tamtego momentu bardziej doceniając zadziorną ślizgonkę. W ramach przeprosin zaprosiła ona chłopaka na kremowe piwo, gdzie w końcu poszli całą grupą w o wiele lepszych humorach.

— Chyba pamięta o tym obiecanym kremowym piwie... — powiedziała Nora, ukrywając twarz w dłoniach.

— Prawie go zabiłaś tym frisbee! — krzyknął Ron, który właśnie wrócił z treningu i usiadł obok Granger, uśmiechając się do niej.

— Co najwyżej prawie go pokiereszowałam — odparła Nott, na co Harry prawie wypluł pity przez niego sok dyniowy. — Z resztą należało mu się, ciągle pytał o to kiedy mu mroczny znak pokażę.

— To lepiej mu nie wspominaj o swojej dobrej znajomości z Malfoy'em i resztą gangu — mruknął Potter. Nora uniosła brwi, nie mogąc uwierzyć, że wciąż utrzymuje on swoją nienawiść do ślizgonów bez powodu.

— Zacznijmy od tego, że idziemy tam wszyscy...

Noreen cały wieczór spędziła w towarzystwie swoich przyjaciół, rozmawiając dosłownie o wszystkim i o niczym. Harry wciąż nie odpuszczał w swojej obsesji na punkcie Malfoy'a - kilkakrotnie zauważył, że chłopak coraz częściej znika, na co Nora udawała równie zaskoczoną. Ron ekscytował się nadchodzącym finałowym meczem Quidditcha, Hermiona zaś ciągle przypominała o egzaminach, które czekały ich wszystkich w czerwcu.

Nora straciła poczucie czasu, nie wiedziała więc, że kompletnie zapomniała o spotkaniu, na które to umówiła się z Draco. Chłopak więc samotnie udał się do pokoju życzeń, sfrustrowany zachowaniem brunetki do granic możliwości. Teraz już nawet nie chciał się z nią spotkać, bo zapewne tylko by się pokłócili.

W pomieszczeniu od razu udał się do szafki zniknięć, która stała gotowa do planowanego wydarzenia. Malfoy zmarszczył brwi, gdy ujrzał świstek papieru leżący na dnie przedmiotu, który przecież powinien być pusty. Chwycił więc kartkę i po przeczytaniu treści gwałtownie zbladł, upuszczając pergamin na podłogę. Musiał oprzeć się o szafkę, aby nie zemdleć - wszystkie jego troski uleciały, podobnie jak cała złość, którą odczuwał. Teraz czuł jedynie pustkę ogarniającą jego ciało, i strach, przeokropny strach z powodu tego co miało nastąpić w ciągu tygodnia. Gdy złapał w końcu oddech ruszył w kierunku wyjścia, ściskając papier w dłoni i biegnąc do pokoju wspólnego, czując, że musi porozmawiać pilnie z Theodorem.

***

Zagubiony ‧ DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz