LXVI. innocent death

2.1K 120 145
                                    

TW: dość brutalne sceny, krew, zabijanie!

Draco odetchnął z ulgą, gdy po wyjściu na balkon ujrzał Norę, skuloną na ziemi, i szczelnie owiniętą kocem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Draco odetchnął z ulgą, gdy po wyjściu na balkon ujrzał Norę, skuloną na ziemi, i szczelnie owiniętą kocem. Na jej policzkach widniały ślady świeżych łez, a jej oczy były całe zapuchnięte. Ze świeżej rany na twarzy przestała już płynąć krew, pozostała tylko ta zaschnięta, której to dziewczyna nie miała siły nawet zetrzeć. 

Nie odwróciła się, gdy usłyszała kroki chłopaka, swój wzrok uparcie wbity miała w rozciągającą się przed nią przestrzeń. Coś w niej pękło, gdy dowiedziała się, że Peter nie żyje. Czuła, że to była jej wina, że gdyby wybudziła go z zaklęcia, to zdążyłby uciec przed jej bezlitosnym ojcem. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, że pośrednio odebrała komuś życie, komuś, kto na nie cholernie zasługiwał, bo czynił wyłącznie dobro. Wiedziała, że po tym wszystkim będzie się brzydziła spojrzeć w lustro, bo ujrzy w nim tylko morderczynię, którą się stała. 

Draco kucnął obok brunetki, odgarniając jej opadające na twarz włosy za ucho. 

Nie musiał nic mówić, doskonale wiedział, że dziewczyna czuje się podle i najchętniej uciekłaby, gdzie pieprz rośnie, żeby być jak najdalej od tego bałaganu, jakim jest należenie do śmierciożerców.

— On nie żyje przeze mnie — powiedziała po dłuższej chwili ciszy, pociągając nosem. Draco spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami, nie wiedząc na początku, co ma na myśli. Dopiero po chwili zorientował się, o co jej chodzi, i od razu pokręcił głową.

— Nie mów głupstw, Nora, zginął z ręki twojego ojca, nie miałaś na to żadnego wpływu — odparł, chcąc położyć dłoń na ramieniu brunetki, ale ona zdążyła je odsunąć, chcąc teraz być sama, bez udawanej troski.

— Gdybym go nie oszołomiła, albo gdybym chociaż go wybudziła, to zdążyłby uciec — odpowiedziała, a kolejne łzy spłynęły jej po twarzy. — Wszystko jest moją, pieprzoną winą!

Nie był dobry w pocieszaniu, doskonale o tym wiedział. Nie potrafił jednak patrzeć, jak osoba, na której mu tak cholernie zależało, cierpi, doprowadzało go to do szaleństwa, szczególnie że nie wiedział, co mógłby zrobić, aby było lepiej.

— Chodź do środka, jest zimno — powiedział, a dziewczyna, o dziwo pokiwała głową, podnosząc się do pozycji stojącej. Syknęła, gdy poczuła ból, o którym zdążyła już zapomnieć, podobnie jak o klątwie, która została na nią rzucona. Była osłabiona, resztką sił przeniosła się do środka, siadając na łóżku, i patrząc na blondyna, który ukląkł przed nią.

— Ludzie giną codziennie, Nora — zaczął, biorąc głęboki oddech. — Ale my musimy żyć dalej, pamiętając o tych, którzy odeszli w słusznej sprawie. Peter był aurorem, wiedział jakie ryzyko wiąże się z jego zawodem. Nie pozwól na to, żeby jego śmierć poszła na marne.

Nott ponuro się uśmiechnęła, ocierając mokre oczy. Nie spodziewała się takiej przemowy ze strony chłopaka, który głównie posługiwał się sarkazmem, i raczej nie rozmawiał o uczuciach. Położyła dłonie na jego ramionach, i przyciągnęła go do siebie, wtulając twarz w ciepłą szyję blondyna. Ten westchnął, jedną dłoń kładąc na plecach dziewczyny, a drugą zanurzając w jej gęstych włosach, które zdążyła rozpuścić.

Zagubiony ‧ DRACO MALFOYWhere stories live. Discover now