35.

2.2K 182 44
                                    

70 gwiazdek = nowy rozdział!





Jakby nigdy nic opuściłam mieszkanie Marcela. Tym razem nie miałam ochoty na żadne spacery, musiałam jak najszybciej pozbyć się poczucia wina i zrobić to co do mnie należało. Gdy byłam w miarę ogarnięta, a na moich ubraniach nie było śladów krwi Marcela weszłam na komisariat.

- Cassie. - uśmiechnięta Iris niemal od razu wpadła w moje ramiona - O wszystkim już wiem, skarbie. - mocno potarła moje palce - Byłam na zwolnieniu i nie miałam pojęcia o wszystkim co się działo, wybacz mi. - wyszeptała, odsuwając się ode mnie. Wymusiłam uśmiech i spojrzałam szatynce w oczy.

-Nic się nie martw. - potarłam jej ramiona - Nie mam o nic żalu, sama musiałam się z tym uporać i myślę, że dałam radę. - wyszeptałam. Dałam radę? Jestem mordercą. Mam na dłoniach krew dwóch osób. Nieważne kogo, zabiłam...

-Gdybyś czegokolwiek potrzebowała...

-Potrzebuję dostać się do biura. - zaśmiałam się, przerywając koleżance. Na jej ustach od razu pojawił się serdeczny uśmiech i przesunęła się na bok, aby zrobić mi przejście.

-Droga wolna, Cassie. - pokłoniła się lekko, szczerze uśmiechnęłam się na ten gest. Będzie mi jej brakowało...

-Dziękuję, Iris. - puściłam jej oczko i poszła do biura, a którym zazwyczaj bawiłam się w papierkową robotę.

Szybko usiadłam na wysokim krześle obrotowym i chwyciłam laptopa. Zalogowałam się na mojego maila i wydrukowałam gotową rezygnację ze stanowiska. Sięgnęłam po wydruk a w moich oczach pojawiały się łzy. Przez całe życie chciałam być na tym miejscu, to było moje jedyne pragnienie od zawsze. Jednak przyszedł czas, aby zmienić priorytety.

Wzięłam długopis, leżący na biurku i błyskawicznie złożyłam podpis u dołu strony, w tym samym momencie poleciały łzy. Ciężko zrezygnować z czegoś na co pracowało się całe życie.

Wzięłam głęboki wdech i zabierając kartkę, wstałam z krzesła. Po raz ostatni spojrzałam na biuro, w którym spędziłam tak wiele czasu. Lekko się uśmiechnęłam i zamknęłam za sobą drzwi.

Powoli ruszyłam do biura Thomasa. Z każdym krokiem czułam coraz większy ból. Właśnie z własnej woli oddawałam to co nadawało sens mojemu życiu. Życie to ciągłe zmiany. To był moment, w którym ja musiałam coś zmienić. Siebie...

Nie pukając weszłam do środka i odłożyłam kartkę na stolik przełożonego. Rozejrzałam się wkoło. Ile czasu spędziłam na dywaniku u Thomasa... Zdecydowanie byłam najczęściej przebywającą w tym pomieszczeniu policjantką. Zaśmiałam się ją samą myśl o tym ile razy dostałam reprymendę od szefa.

Opuściłam biuro i ruszyłam do wyjścia. Czas na nowy rozdział...

Wyszłam na zewnątrz i zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Rozejrzałam wokół i zauważyłam rodzeństwo Mikaelson, zmierzające stronę mojego mieszkania. Raczej nie będą zachwyceni...

-Będę za wami tęsknić. - wyszeptałam przez łzy. Wiele dla mnie zrobili i mimo powszechnej opinii, ja wiedziałam, że to nie potwory.

Po raz ostatni rozejrzałam się wokół, jakbym chciała zapamiętać jak najwięcej. Z uśmiechem na ustach, przymknęłam oczy. Już czas...

Wzięłam głęboki wdech i starałam się oczyścić umysł ze wszystkiego. Z każdego dobrego i złego wspomnienia, aż w końcu nie myślałam już o tym co czułam. W końcu... Nie czułam już nic. Zero zmartwień, wątpliwości czy bólu, ale też zero szczęścia. Po prostu nic.

Otworzyłam oczy. Udało się, wyłączyłam uczucia.

Przygryzłam dolną wargę, kiedy zauważyłam jak na parking podjechał facet w czarnym kabriolecie. Od razu znalazłam się przed nim.

-Kluczyki do auta, poproszę. - zaśmiałam się patrząc mu w oczy. Mężczyzna od razu położył upragniony przedmiot w mojej dłoni.

Kilka minut później jechałam już autostradą. Chciałam jak najszybciej opuścić Nowy Orlean.

Zadowolona podgłosiłam radio, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki Highway To Hell.

Czas zmienić adres. Tutaj zaczynało się robić nudno...




Emilia Mikaelson

Dangerous Game | Klaus Mikaelson ✔Where stories live. Discover now