31.

2.3K 184 93
                                    

70 gwiazdek = nowy rozdział!






Z moich oczu poleciały kolejne łzy, gdy coraz więcej ziemi przykrywało trumny z moimi bliskimi w środku. Cholernie nieprzyjemny widok. Nie życzę tego nikomu...

Pociągnęłam nosem, starając się uspokoić. Wargi drżały mi od nadmiaru płaczu. Zresztą, czułam jak całe moje ciało się trzęsie i nie byłam w stanie w żaden sposób nad nim zapanować.

Stałam przed trzema trumnami, w których znajdowali się moi najbliżsi. To definicja porażki.

Przez całą ceremonię miałam przy sobie Mikaelsonów. Rebekah przez cały czas była przyklejona do mojego prawego ramienia, a Freya lewego. Wiedziałam, że mam w nich ogromne wsparcie i byłam im za to bardzo wdzięczna. Wolałam nie myśleć, co by się ze mną dzaulao gdyby nie one. Zresztą Elijah, Kol i Nik również nie zamierzali zostawić. Całe czas czułam ich wszystkich przy sobie.

Mimo wielu legend na temat tej rodziny potworów, oni pokazują, że to jedynie kropla prawdy w całym oceanie. Każdy z nich miał wady, ale to zależy przeważały u każdego z nich. Nie byli idealni, ale tak naprawdę nikt nie był...

Przetarłam oczy, aby pozbyć się łez i odwróciłam się tak szybko jak to tylko możliwe. Nie chciałam już na to wszystko patrzeć. Wymusiłam uśmiech i powoli opuściłam teren cmentarza. Muszę być silna... Nie mogę się poddać. Wzięłam głęboki wdech, gdy poczułam, że znów się rozklejam. Nie chcę znów płakać. Nie mogę.

Nagle poczułam mocny uścisk na ramieniu. Gwałtownie zostałam odwrócona, a moje spojrzenie skrzyżowało się z błękitem oczu hybrydy.

-Gdzie się wybierasz, moja droga? - Klaus dokładnie zeskanował moje ciało. Przełknęłam gulę w gardle i wzruszyłam ramionami.

- Do domu. - wyznałam - Nic tu po mnie. - prychnęłam. Skinął głową.

-W istocie. - mruknął - Nie wiele możesz zdziałać w aktualnej sytuacji, w której się znalazłaś. - dodał - Jak się czujesz? - odchrząknął. Miałam ochotę się zaśmiać? Jak miałabym się czuć? Myśli, że będę skakać z radości?

-Wyjątkowo głupie pytanie, Nik. - podsumowałam - Dziękuję za troskę, ale nic się nie zmieniło. Wciąż czuję się jak wrak człowieka - zastanawiłam się chwilę - wrak wampira? - mruknęłam po namyśle - Wiesz o co mi chodzi. - prychnęłam. Pokiwał głową.

-Rozumiem, wracając, co powiesz na towarzystwo podczas powrotu? - przechylił głowę w bok, posyłając mi najbardziej urocze spojrzenie na jakie go stać. Jednak mimo to, wciąż miał ten diabelski błysk w oku. Diabeł diabłem pozostanie.

-A co proponujesz? - zagryzłam wargę, patrząc mu w oczy. Nie uszło mojej uwadze, że na kilka krótkich chwil jego wzrok padł na moje usta. Interesujące...

-Towarzystwo jedynej na świecie hybrydy. - poruszył brwiami - To oferta nie do odrzucenia. - stwierdził z pełnym przekonaniem.

-Grzechem byłoby odmówić. - uśmiechnęłam się na kilka sekund - Idziemy? - zapytałam, kciukiem wskazując kierunek drogi.

-Jedziemy. - poprawił mnie, wyciągając kluczyki od samochodu z kieszeni. Pomachał mi nimi przed oczami.

Cała droga minęła w dość przyjemnej atmosferze. Niklaus z całych sił starał się odwrócić moją uwagę od pogrzebu rodziców i siostry, całkiem dobrze mu to wychodziło.

- Nie przypominam sobie, żebym Cię zapraszała. - prychnęłam, gdy przemierzalismy ostatnie stopnie. Jeszcze kilka metrów i będziemy w moim mieszkaniu.

-Sam się zaprosiłem. - wyszczerzył się. Przewróciłam oczami, ale otworzyłam drzwi i grzecznie wypuściłam pierwotnego do środka. Skinął głową w podzięce i przekroczył próg.

- Nie nudzi Ci się moje towarzystwo? - zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na Nika, który ściągał z siebie płacz.

- Nie. - odparł od razu.

- Nie masz dość mojej depresji? - zakpiłam, krzyżując ręce na piersi.

-A jak myślisz? - odbił piłeczkę, siadając na kanapie w salonie.

-Myślę, że będę twoją dłużniczką do końca mojego życia. - prychnęłam, sięgając z lodówki dwa woreczki krwi. Jeden od razu rzuciłam hybrydzie. - Na zdrowie. - mruknęłam.

-Wzajemnie, skarbie. - puścił mi oczko - A wracając do tematu twojej depresji. - nawiązał do wcześniejszego pytania - Nie mam Cię dość. Moim zdaniem świetnie sobie radzisz. W bardzo krótkim odstępie czasowym stałaś się wampirem, straciłaś najbliższych i zabiłaś czarownicę. To dużo jak na jedną osobę. - podsumował.

-Nie miałam innego wyboru. - wyszeptałam siadając obok niego - Co innego mi pozostało? Muszę walczyć, po prostu muszę. - starałam się uśmiechnąć. Jednak czułam, że wyszedł z tego grymas.

-Zawsze jest wybór. - prychnął, kręcąc głową - Mogłaś się poddać. Stać się wampirzycą psychopatką i zabijać niewinnych. - wzruszył ramionami - Lub chcieć się pozbyć bólu i wyłączyć uczucia. Ty jednak wybrałaś walkę i za to Cię szanuję. - wyznał. Czy ja słyszałam uznanie w głosie Niklausa Mikaelsona?

Wyłączyć uczucia? Może tak byłoby łatwiej. Może wtedy poradziłabym sobie z tym wszystkim lepiej.

Klaus nie miał pojęcia co takiego zrobił mówiąc te dwa proste słowa.

Wyłączyć uczucia.




Emilia Mikaelson

Dangerous Game | Klaus Mikaelson ✔Where stories live. Discover now