01.

4.9K 283 106
                                    

50 gwiazdek = nowy rozdział!






-Green, do mojego biura, ale już! - wrzask Thomasa rozniósł się po całym komisariacie.

Z westchnieniem, odsunęłam niesforne kosmyki włosów z twarzy i odłożyłam papiery na biurko. Wstałam i ruszyłam do gabinetu przełożonego.

-Co tym razem, szefie? - uśmiechnęłam się wchodząc do środka.

-Zamknij drzwi. - polecił, nawet na mnie nie patrząc.  Przewróciłam oczami, ale wykonałam rozkaz.

-Słucham, co się stało? - mruknęłam, siadając naprzeciwko niego.

-Marcel dostarczył mi pewne informacje. - zaczął. Rewelacyjnie, wampir miesza się w politykę miasta, tego mi brakowało. - Wiesz, że jest naszym najlepszym informatorem? - zagaił. I wampirem, pomyślałam. Dupek uważa się za Pana i Władcę Nowego Orleanu. Jebany frajer. - Powiedział, że do miasta po długiej nieobecności wraca jakaś rodzina. Twierdzi, że zależy ich obserwować, gdyż są niebezpieczni. Dlatego będziemy mieć ich na oku. - zdecydował. Westchnęłam, wzruszając ramionami.

-Chyba nie rozumiem, dlaczego, szef, mi to mówi... - zaczęłam niepewnie.

-Jesteś jedną z najlepszych w swoim fachu, to tobie zlecę pilnowanie ich. - odparł. Świetnie! Marcel wkopał mnie w pilnowanie kogoś, z kim zapewne sam ma zatargi.

-O kogo chodzi? - jęknęłam. Znając Marcela wpakował się w bagno i nie umie się z niego wydostać, dlatego wkopie w to niewinnych ludzi. Szkoda, że tak mała ilość mieszkańców zdaję sobie sprawę z tego, kim tak naprawdę jest Gerard...

-Z tego co mi mówił, to rodzina Mikaelson. - wzrusza ramionami.

Nie wierzę... Do miasta po ponad stu latach nieobecności wracają pierwotni. A ja będę się bawić w detektywa. Jakbym miała mało problemów jako policjantka z wydziału kryminalnego.

Czasem chciałabym po prostu nic nie wiedzieć. Chciałabym być jak Ci wszyscy ludzie, mieć gdzieś wszystko i wszystkich. A tych którzy wierzą w świat nadprzyrodzony mieć za wariatów.

Niestety, życie to nie koncert życzeń. A ja dzięki temu, że moja rodzinka od zawsze miesza się w problemy istot z nadludzkimi mocami, muszę sobie radzić w tym świecie. Nie polecam.

-Szefie, wiele o nich słyszałam i myślę, że wchodzenie im w drogę to nie najlepszy pomysł...

-Cassidy, wiem co robię. Marcel obawia się, że będą chcieli dołączyć do rady miasta. Twierdzi, że może to doprowadzić do różnego rodzaju konfliktów. Naprawdę teraz nie jest nam to potrzebne. - potarł dłonią skronie. Jak ja mam wygrać z jego argumentami? Przecież nie powiem, że to wampiry, bo weźmie mnie za wariatkę i zwolni. Mam związane ręce. Czas zmienić taktykę...

-Jest wielu innych, bardziej doświadczonych funkcjonariuszy, dlaczego to ja miałabym się tym zająć? - jęknęłam. Wiem jak niebezpieczni są Mikaelsonowie i nie zamierzam im wchodzić w drogę.

Wiem kim są pierwotni i na co ich stać. Nigdy nie miałam okazji ich spotkać i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, ale obawiam się, że w najbliższym czasie ten stan rzeczy ulegnie zmianie.

-Ufam Ci, Green. Wiem, że nikt nie zajmie się tym lepiej niż ty. - odparł z uśmiechem. Sęk w tym, że ja tej sprawy nie chcę... To chyba pierwszy raz, kiedy nie chcę przyjąć jakiegoś zlecenia.

Westchnęłam zmęczona. Myśl, Cassie, myśl. Musisz coś zrobić.

-Posłuchaj, Cassidy. - mruknął i wstał - Decyzja już zapadła, a ty musisz się z tym pogodzić. - stwierdził i wstał. Facet, to nie koniec rozmowy! Ja się kurwa nie zgadzam!

-Ale...

- Tu nie ma żadnego "ale". - przewrócił oczami - Marcel ma mnie poinformować, gdy się pojawią. Wtedy interweniujesz Ty. Proste? Proste. - wskazał dłonią na drzwi.

- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie? Myślałam, że jako policjantka mam...

-Jako moja pracownica masz słuchać moich rozkazów. - przerwał mi po raz kolejny. Zaraz mnie piorun trzaśnie! Nienawidzę kiedy ktoś mi przerwa, a mój kochany szef w ciągu jednej rozmowy zrobił do milion razy...

Wzięłam głęboki wdech, aby się uspokoić. Przymknęłam powieki i wraz z wydechem,  spojrzałam na szefa.

-Dziękuję za rozmowę. - uśmiechnęłam się sztucznie i wstałam idąc do drzwi. Nacisnęłam na klamkę i odwróciłam się po raz ostatni. - A i jeszcze jedno. Jeśli jeszcze jeden raz mi Pan przerwie to przysięgam, że kolejną osobę w ławie oskarżonych będę ja, za brutalne morderstwo! - wysyczałam - Miłego dnia życzę. - prychnęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.

Nienawidzę wszystkich ludzi. I wampirów. Oraz wilkołaków i czarownic...



Xoxo Emilia Mikaelson

Dangerous Game | Klaus Mikaelson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz