Chapter XLI

1K 68 2
                                    

Alison P.O.V.

     Zarzuciłam na swoje ramiona ciepły sweter, siadając na podłodze zaraz obok stukającego palcami w podłogę szatyna.  Jego wzrok wbity był w trzaskający w kominku ogień, co chwilę niepewnie przenosząc go na moją osobę. Nie poruszył się, odkąd zaszokowana jego nagłym wyznaniem, odskoczyłam od niego, chcąc upewnić się, że nie żartował.- Louis…-mruknęłam cicho odgarniając włosy na plecy i wbijając w niego swój wzrok. Chłopak nieprzytomnie odwrócił się w moim kierunku, zaraz spoglądając na moje gołe i sine z zimna stopy. Westchnął przeciągle, ciągnąc mnie za jedną z nich i zmuszając mnie w ten sposób,  abym usiadła na jego kolanach. Odchylił się do tyłu sięgając po zrzucony przez nas, kilka minut temu koc, a następnie szczelnie nas nim przykrywając. Zaskoczona  oparłam głowę o jego klatkę piersiową, rozkoszując się przyjemnym ciepłem oraz bliskością chłopaka. Chciałabym, aby zostało tak już na zawsze.

     Spiął się, kiedy objęłam jego dłoń swoimi, zaczynając się bawić palcami. Zamknął na chwilę oczy, przekrzywiając głowę i cicho wzdychając.  Drugą dłonią, powoli robił kółka na moim biodrze, raz po raz zagryzając wargi i mrużąc zabawnie oczy. Gdyby nie sytuacja w której się znajdowaliśmy, pomyślałabym, że szatyn najnormalniej w świecie zaczyna się ze mną droczyć.

       - Jeżeli nie chcesz… nie musisz…- zaczęłam, powoli czując jak ogarniają mnie wyrzuty sumienia.

       - Nie, Alison.- przerwał mi, gwałtownie otwierając szerzej oczy.- Ja chcę… ja muszę… muszę powiedzieć ci wszystko. Tylko ty… mnie zrozumiesz. – wyjąkał mocniej przeciskając mnie do siebie. Skinęłam głową, kładąc ją na ramieniu Louisa i cierpliwie czekając, aż chłopak zacznie mówić.

     Na zewnątrz było całkiem ciemno, a jedyne światło, które nam towarzyszyło, pochodziło od wesoło migającego ognia w kominku. Żadne z nas się nie odzywało, ciszę przerywał tylko odgłos trzaskającego co jakiś czas palonego drewna. Ten wieczór byłby idealny, gdyby Louis tak bardzo nie był przybity po rozstaniu z El. Zagryzłam usta, siłą powstrzymując się od rzucenia na głos kilku przekleństw pod wpływem brunetki. Z chęcią powiedziałabym jej co o niej myślę, jednak powstrzymuje mnie myśl, że to sprawa pomiędzy Lou a Eleanor. To oni muszą rozwiązać to wszystko między sobą, a ja nie mam prawa się w to wtrącać… chociaż mam na to ogromna ochotę.

       -Skróciłem swój pobyt u rodziców, ponieważ chciałem się szybciej zobaczyć z Eleanor.- odezwał się nagle, tym samym wyrywając mnie z transu. Poprawiłam się w jego objęciach, uważnie wsłuchując się w głęboki głos chłopaka. – Kiedy przyjechałem,  jeszcze jej nie było, dlatego usiadłem w salonie, wiedziałem, że to właśnie tam skieruje się zaraz po wejściu do domu.

Louis P.O.V.

*Retrospekcja*

 

     Radosny śmiech mojej ukochanej, odbijał się echem od ścian w całym domu. Uśmiechnąłem się pod nosem, domyślając się, że brunetka jest w wyśmienitym humorze. Nie chciałem, aby dziewczyna smuciła się faktem, że jestem w trasie koncertowej z daleka od niej, albo tym, że zamiast wrócić do Londynu po ogłoszeniu przerwy, ja czym prędzej czmychnąłem do Irlandii, zajmując się Alison. Chciałem jej to dzisiaj wynagrodzić, zabrać na romantyczną kolację i przypomnieć, że jest najważniejszą kobietą w moim życiu.

       - Daj spokój Max- zmrużyłem oczy, słysząc imię przyjaciela mojej dziewczyny.- Louis się nie dowie.

       - A jeśli?- zaciekawiony podniosłem się bezszelestnie ze swojego miejsca na kanapie i uważnie stawiając kroki , skierowałem się w stronę holu, skąd dobiegała rozmowa. Co takiego ukrywają, że nie mogę tego wiedzieć?- Ja go nawet lubię. – zajęczał- Jak dowie się o tym, że się pieprzyliśmy kilka razy, to mi jaja urwie.

The future starts today, not to tomorrow...~L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz