Chapter XIV

1.3K 71 0
                                    

~*~

- Jak to do ciebie dzwoniła?- Zawołał Zayn patrząc na mnie ze zdziwieniem.- Powiedziała chociaż, gdzie jest?

     Pokręciłem przecząco głową. Zaraz, gdy Alison się rozłączyła, pobiegłem obudzić chłopaków i zwołałem ''naradę''. Musieliśmy ustalić co teraz zrobimy. To, że Al nie ma w Mullingar, ani nawet w Irlandii, wiedzieliśmy na sto procent. Pytanie tylko, gdzie mogłaby uciec?

- Możesz powiedzieć co dokładnie mówiła?- Rzucił Liam przykładając kubek z parującą kawą do warg. Przed każdym z nas stało identyczne naczynie z tą samą zawartością, pomimo tego, że była dopiero 4 nad ranem. Wiedzieliśmy, że po telefonie blondynki żaden z nas już nie zaśnie. Nie ma szans na to.

- Najpierw mówiła coś o wywiadzie... Wiecie tym co był dzisiaj... Przepraszam wczoraj.  Była zła, za to, że nazwałem ją ''problemem''- Powiedziałem robiąc cudzysłów w powietrzu przy ostatnim słowie. - A potem wyrzuciła jak mnie nienawidzi...- Zmarszczyłem brwi- Była pijana.- Dodałem po chwili.

     Chłopcy wymienili między sobą zdziwione spojrzenia. Żaden z nas, nigdy nie widział, ani nie słyszał pijanej Alison, ba jej rodzice zawsze mi mówili, że nigdy pijana nie była. Może troszeczkę wypiła, ale nigdy aż tak, aby potem chodzić zygzakiem po ulicy, a rano wisieć nad ubikacją...

     Z kim Alison mogła gdzieś wyjść i się upić? Doskonale słyszałem czyiś śmiech w tle, jakiejś dziewczyny. Przez bulgotanie blondynki do telefonu nie mogłem go rozpoznać...

-OK. Podsumujmy jedno.- Rzucił Louis. - Gdzie Alison mogła polecieć aby się z kimś napić?- Zapytał rozglądając się po wszystkich.

-Nie mam pojęcia... Polska odpada, nie ma tam żadnych przyjaciół- Powiedziałem drapiąc się w głowę- Zostaje tylko Londyn... Tam ma Ingrid.

     Chwila moment. Ten śmiech wydawał mi znajomy, nawet bardzo... O kurwa. Niall ty debilu!- pomyślałem. Jak mogłem się nie zorientować?!

-LONDYN!- Wydarłem się zrywając się z miejsca. - Alison jest w Londynie!

-Nie mamy pewności.- Mruknął Zayn przeczesując dłonią swoje włosy. Kiedy nie miał ich ułożonych, radośnie opadały mu na twarz. Szczerze powiedziawszy dziwię się, że ich tak nie zostawi. Dziewczyny na całym świecie oszalałyby, gdyby się tak pokazał. Ich rozczochrany Zayn wrócił.- Gdyby tam była, jej rodzice zadzwoniliby do nas, nie? No właśnie.

     Pokręciłem głową. Cholera, co teraz zrobimy?

- Mam pomysł.- Odezwał się nagle Harry.- Alison dzwoniła do ciebie, a to oznacza, że ma przy sobie telefon, co ułatwia nam sprawę. Wystarczy zadzwonić do Paula, a on załatwi całą robotę za nas.- Uśmiechnął się.

- Hazza, słońce ty moje- Zawołał Louis- Odstaw kofeinę, bo już gadasz od rzeczy. Niby jak ma nam pomóc jej telefon i Paul?

- Loui...- Zaśmiałem się. Wiedzieliśmy, że Louis nienawidzi, kiedy ktoś do niego tak zwraca. Nikt z nas tego nie robił, tylko Harry.- To proste. Paul namierzy jej telefon.

     Czy mówiłem już, że Harry jest geniuszem?

***********

     Niepewnie uchyliłam oczy od razu tego żałując. Ból głowy dosłownie rozsadzał mi czaszkę, a do tego dochodziły mdłości i drażliwość na światło... Co ja wczoraj robiłam?- pomyślałam starając się przypomnieć sobie cokolwiek z poprzedniego dnia. Po chwili przypomniałam sobie jakąś część z wczoraj.

     Oglądałam w telewizji wywiad z chłopakami, aż w pewnym momencie Niall nazwał mnie problemem. Wybiegłam z domu Jasona i pobiegłam do Ingrid, gdzie... Chyba się uchlałyśmy... Znowu.

The future starts today, not to tomorrow...~L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz