659 61 14
                                    

   Noc była nadzwyczaj wygodna i dobrze przespana. Nigdy nie miałam problemu ze snem i zawsze szybko zasypiałam, aby przespać całą noc i rano marzyć tylko o zostaniu pod kołdrą. Tego dnia również nic się nie zmieniło. No może oprócz faktu, że było lepiej. Cieplej, wygodniej i milej. Zdecydowanie było to spowodowane obecnością młodego Zoldycka. Może to przez fakt, że chłopak był ciepły, czy może przez to, że pachniał czekoladą. Jednak kiedy tylko wstałam, chęć zostania w łóżku wzrosła trzystakrotnie. Uśmiechnęłam się tylko i mocniej wtuliłam w źródło ciepła, które lekko się poruszyło, jednak najwyraźniej później wróciło spać. Nie przeszkadzało mi to, bo ja również to zrobiłam. Zamknęłam oczy i pozwalając się wyciszyć umysłowi jeszcze mocniej się wtuliłam. Tym razem, jednak chłopak, również mnie objął.

Delikatnie się spięłam na ten gest, jednak poczucie bezpieczeństwa i komfortu się zwiększyło, więc szybko się rozluźniłam. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam nozdrzom wchłonąć przyjemny zapach czekolady zamieszany z delikatnie przebijającym się zapachem potu. Jednak był to niezmiernie przyjemny zapach, który mogłabym czuć całe życie.
— Chyba trzeba wstać. Mam poranny trening — powiedział Killua, a ja delikatnie na niego spojrzałam. Ziewnął, zasłaniają usta ręką i przymykając oczy.
— Masz rację. A ja muszę iść do Alluki — powiedziałam i wstałam. Chłopak też to zrobił i ku mojemu zdziwieniu, biorąc czyste ubrania zamknął się w łazience. Zaśmiałam się cicho i sama wybrałam sobie jakieś swoje ciuchy i przebrałam się w nie. Akurat, kiedy chowałam piżamę pod poduszkę z łazienki wyszedł chłopak. Podszedł do mnie i poczochrał moje włosy, które w gorszym stanie być nie mogły. Zaśmiał się na moją minę, a ja weszłam do łazienki. Szybko umyłam zęby i rozczesałam włosy. Przepłukałam twarz, znowu nakładając jakiś krem, po czym wyszłam z pomieszczenia. Łóżko było pościelone, a ja delikatnie podeszłam do siedzącego na nim chłopaka. Wzięłam jego zranioną rękę w dłonie i spojrzałam na bandaż. Dotknęłam rany, a kiedy chłopak się skrzywił, przeprosiłam skinięciem głowy. Rozwiązałam bandaż, po czym przyjrzałam się ranie.
— Niech będzie na świeżym powietrzu — powiedziałam i wyrzuciłam bandaż do kosza. Podeszłam do biurka i skreśliłam wczorajszy dzień w kalendarzu.
— Pilnujesz dni? — zapytał mnie chłopak, a ja delikatnie kiwnęłam głową.
— Przydaję się — powiedziałam i odwróciłam się do stojącego za mną chłopaka. Delikatnie pocałował mnie w czoło, przez co moje mięśnie się spięły i nic nie wskazywało, aby znowu zaczęły normalnie funkcjonować.
— Po południu mamy razem trening. Dlatego pozwoliłem się ugryźć. Aby móc razem poćwiczyć — szepnął mi do ucha i wyszedł z mojego pokoju. Kiedy drzwi się za nim zamknęły, zaczęłam się delikatnie śmiać. Do chuja z moim postanowieniem. Nie dam rady ignorować go po tym.
Wyszłam z pokoju równo o dziesiątej. Od razu skierowałam się do pokoju Alluka, a nawet pozwoliłam sobie olać Illumiego. To przez niego Killua miał ranę. Więc, kiedy zazwyczaj witałam się z nim, bez odpowiedzi z jego strony, tak tym razem, po prostu przeszłam obok. A kiedy chłopak obrócił się w moją stronę zdziwony uśmiechnęłam się wrednie, wiedząc, że nie może tego zobaczyć.
— Sumi! Co dzisiaj robimy? — zapytała mnie dziewczyna, kiedy tylko weszłam do jej pokoju. Uśmiechnęłam się i położyłam na jej łóżku. Usiadła obok mnie, przytulając się.
— Nie wiem. Może by tak pójść spać?
— Nieeeeee!





❞𝐩𝐨𝐝𝐫𝐨𝐳 𝐳𝐲𝐜𝐢𝐚 𝐜𝐨𝐫𝐤𝐢 𝐬𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢❞ killua x oc Where stories live. Discover now