1.4K 117 9
                                    

   Idę za mamą kurczowo trzymając jej dłoń. Nie wiem co tu robimy, jednak mamusia zabroniła mi z kimkolwiek rozmawiać. Szłyśmy za dużym mlecznowłosym mężczyzną. Weszliśmy do jakiegoś dziwnego pokoju, w którym znajdował się ogromny, dziwnie wyglądający pies i duża kanapa. Mężczyzna na niej usiadł, a mama uklękła przed nim. Przerażona zrobiłam to samo co rodzicielka.
  — Nie kłamiesz, czyż nie? — głos mężczyzny był zimny i przepełniony grozą. Od jego samego tony, po moim ciele przeszedł dreszcz.
  — A-ależ nie — mamusia była ogromnie przerażona. Cała się trzęsła, co potrajało mój strach.
  — Jesteś gotowa nam ją oddać? — przeraziłam się słysząc te słowa. Mocniej zacisnełam piąstkę na płaszczyku mamy. O czym mówi ten Pan?
  — T-tak — w moich oczach pojawiły się łzy gdy doszły do mnie jej słowa. Wcześniej kurczowo trzymająca płaszcz mamy rączka, zwisała bezwładnie wzdłuż tłowia. Mamusia mnie opuszcza. — Może i ma pięć lat, jednak jest bardzo mądra. Zaopiekuję się pańskim synem.
  — Wiesz jakie ryzyko to niesie. Jeśli cię kocha a nie wykona zadań, zginiesz — po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
  — S-sumi — spojrzałam na kobietę. — Mamusia cię nie kocha. Wychowywałam się dla obowiązku. Gdybym mogła, porzuciłabym cię — łzy leciały coraz bardziej. Nic nie rozumiałam. Mama mnie nie kocha, chce mnie zostawić.
     Nienawidzi mnie. Nienawidzi mnie. Mama mnie nienawidzi. Opuściłam głowę, a łzy skapywały na mocno zaciśnięte piąstki.
  — Wyjdź — odezwał się mężczyzna do mojej matki, która wybiegła jak oparzona. Ja nie miałam siły się ruszyć. Szok sparaliżował moje mięśnie, ból w klatce piersiowej uniemożliwiał trzeźwe myślenie. — Kochasz swoją mamę?— Milczałam. Nie wiedziałam. Mama mnie nienawidzi, czy ja tez ją nienawidzę? — Odpowiedz.
  — N-nie wiem — szepnełam. Mężczyzna wstał i złapał mocno moje ramię podnosząc do góry. Ciągnął mnie za sobą. Nie wiedziałam gdzie. Nie dochodziło mnie to. Nagle otworzył ogromne drzwi i rzucił mną na dywan. Podniosłam lekko głowę i dostrzegłam osiem nieznajomych mi osób.
  — To twoja nowa rodzina. Nie możesz rozmawiać z nikim, oprócz Alluki. Masz wykonywać wszystkie nasze rozkazy — powiedział. Siadłam po turecku i szybko otarłam łzy.
   Zrozumiałam. Zrozumiałam swoją sytułację.
  — Dobrze — powiedziałam patrząc przed siebie na chłopca w czarnych włosach. Uśmiechnął się do mnie, jednak ja nie byłam w stanie tego odwzajemnić. Niedługo potem podeszła do mnie kobieta w dziwnych okularach.
  — Jestem twoją nową mamą. A to jest Alluka, tylko do niego możesz się odzywać. Masz zrobić wszystko o co cię poprosi. Nie ważne co to by było — kiwnełam głową. — Tutaj stoi Illumi, najstarszy z braci. Obok niego Milluki, Killua i Kalluto — powiedziała kobieta i pomogła mi wstać. — Masz się opiekować Alluką od teraz.
   Podeszła do mnie mała istotka w chłopięcych ciuchach. Uśmiechneła się i rozłożyła rączki.
  — Przytul mnie — wykonałam jej polecenie szybko, bez zastanowienia.
  — Dziewczyna jest mądra, jak na swój wiek i pochodzenie. Powiem jej prawdę — usłyszałam głos mężczyzny z wcześniej i musiałam za nim podąrzać. Wykonałam to i tak jak wcześniej znaleźliśmy się w tamtym dziwnym pokoju z kanapa. — Więc słuchaj.

     Miałam opiekować się Alluką.
     Spełniać każde jego zachcianki.
     Nie prosić o spełnienie życzeń, tylko zostawić to dla reszty Rodziny.
     Traktować jak brata.
     Alluka chciała być dziewczyną.
     I dla mnie, zawsze nią błędzie.

❞𝐩𝐨𝐝𝐫𝐨𝐳 𝐳𝐲𝐜𝐢𝐚 𝐜𝐨𝐫𝐤𝐢 𝐬𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢❞ killua x oc Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang