Nine

842 67 28
                                    

   Usta chłopaka były miękkie i lekko szorstkie. Przyjemne. I zdecydowanie mój drugi pocałunek mogę zaliczyć do tych dobrych.
  — Sumi — odezwał się Elmir. Wszystko byłoby dobrze, tylko kogo ja całuję. Szybko odskakuję od tej osoby i patrzę na blondyna, z którym jestem na randce. Powoli odwracam głowę i napotykam brązowe tęczówki.
  — Przepraszam Sumi. Po prostu nie mogłem patrzeć, jak całujesz kogoś, kogo nie znasz — chłopak zaśmiał się, drapiąc kark dłonią.
  — Dlaczego? — pytam i patrzę na niego. Ten tylko patrzy w krzaki i wzdycha.
  — Nie pasujesz do niego. Wolę jak jesteś z Killuą — nie wierzę. Patrzę na chłopaka zdziwiona i kręcę głową.
  — A ja wolę nie być z nim — mówię i łapiąc Elmira za koszulkę, przyciągam go do siebie i całuję. Pocałunek jest krótki, więc od razu po skończeniu, patrzę na Gona i ciągnę blondyna przed siebie. Kiedy znaleźliśmy się, poza ich zasięgiem odetchnęłam.
  — Przepraszam za niego — szepczę, a chłopak w odpowiedzi łapie moją dłoń.
  — Wszystko dobrze się skończyło. Pocałowałaś mnie i powiedziałaś, że nie chcesz być z tym całym Killem. Czy jak on tam miał. Podoba mi się to — mówi i mocniej ściska moją dłoń.
  — Wiesz, nie mam ochoty na razie tam wracać — spoglądam w ciemnoszare niebo i przymykam oczy.
  — Możesz wpaść do mnie.
  — Aż tak szalona nie jestem. Nie wolno nam zapominać, że znamy się jeden dzień, nawet niecały. Po prostu pochodzę sobie tutaj — mówię i spoglądam na chłopaka, który zamyślony idzie przed siebie.
  — W sumie racja. Nigdy nie wiem, czy nie pocałowałem jakiejś zabójczyni — śmieje się na słowa chłopaka i kiwam głową. — Jednak ja jestem zwykłym człowiekiem.
  — No widzisz. Ja pocałowałam człowieka, a ty łowcę.
  — Poważnie nim jesteś? Za którym razem zdałaś? Jak wyglądał egzamin? — chłopak zdecydowanie się podekscytował, co mi nie przeszkadzało. Było nawet urocze.
  — Za pierwszym. W sumie, jak zawsze chyba miał parę etapów. Pierwszym z nich było potraktowanie nas przerażającą aurą. No wiesz, jak poradzimy sobie w razie przytłaczająca aury przeciwnika. Osoby, które dały radę poruszyć się i przynajmniej ustawić w pozycji bojowej, zdały. Jak można się spodziewać, byłam wśród nich.
  — Aura nie może być, aż tak przytłaczająca. Przecież to tylko powietrze — zerkam na chłopaka i uśmiecham się lekko.
  — Niektóre aury, mogą zabić zwykłego człowieka. Są tak przerażające, że człowiek umiera ze strachu. Dlatego też podczas pierwszego etapu zginęły chyba dwie, trzy osoby.
  — Nie gadaj — Elmir mocniej ściska moją dłoń, na co lekko się uśmiecham. Aby dodać mu otuchy, opieram się głową o jego ramię.
  — No i wiesz, drugim etapem, było zrobienie jedzenia. Mimo wszystko takie umiejętności przydają się w czasie podróży. A jak ciężko było wpaść w kubki smakowe sędzi. Dała nam odpowiedni czas i później kazała złapać produkty. Zabiłam wtedy niewinne stworzonko. Coś okropnego — śmieję się lekko i siadam na ławce, a obok mnie siada blondyn.
  — Co zrobiłaś?
  — Szczerze, nie pamiętam, ale byłam tak zestresowana, że zrobiłam porcje dla całej armii. Może i dlatego mnie przepuściła. Naprawdę nienawidzę gotować.
  — Większość dziewczyn lubi. No wiesz, kuchnia i te sprawy, raczej to kochają.
  — Stereotypy. Czasy się zmieniają. Tak więc po prostu nienawidzę gotować. Wracając, trzeci etap był jeszcze gorszy. Musieliśmy się wspinać po górze. Nie była mała, wspinaczka zajęła nam dwa dni! Do tego pogoda zmieniała się co chwilę. Raz padało, raz grzało, raz nawet spadł śnieg! Ledwo dałam radę, ale doszłam.
  — Musisz być niesamowita. Nie dałbym rady przejść testu. Po prostu dla mnie za wiele.
  — Możliwe. Jednak egzamin zmienia się co roku, oprócz ostatniego etapu, walki między sobą. Przegrasz i koniec. Ten etap jest praktycznie na samo szczęście, czy wylosujesz słabego, czy silnego przeciwnika? Dasz radę, czy nie dasz rady? Podda się, czy zostanie do końca?
  — Świetnie potrafisz kogoś zaciekawić. Naprawdę jesteś niesamowita — mówi, przybliżając się do mojej twarzy.
  — Nie przesadzaj. Tylko opowiadam ci, co się wydarzyło.
  — Jednakże jeszcze nigdy nie udało mi się tak długo słuchać czyjegoś opowiadania. Raczej jestem słabym słuchaczem, a u ciebie było inaczej. Każdy etap opowiadałaś inaczej, zaciekawiałaś w inny sposób. Myślałaś kiedyś nad napisaniem książki?
  — Szczerze to tak. Mam zamiar napisać książkę o prawdziwej historii miasteczka Chimachi. Co się tam wydarzyło i dlaczego nazywa się właśnie tak. Zdawałeś sobie sprawę, że tak naprawdę nazywa się Miasteczko Krwi Freshów? Że powiązane jest z samą Matką Naturą?
  — Zdecydowanie potrafisz zaciekawić. Co ty na to, żeby pójść na lody ?
  — Elmir, wszystko jest zamknięte — patrzę na chłopaka zdziwiona, a ten tylko uśmiecha się i ciągnie mnie gdzieś. Nie jestem pewna, gdzie idziemy, jednak jak tylko chłopak zaciąga mnie do nocnego sklepu. Nie spodziewałam się.
  — Proszę — chłopak podaję mi loda, którego zaczynam jeść.
  — Nie spodziewałam się, że jest tutaj jakiś sklep nocny. Wiesz, będę musiała się zbierać. Siedzimy tutaj z cztery godziny, jest już po północy. Zapewne rano masz pracę, więc dziękuję za wszystko. Oddam ci te pieniądze.
  — Nie ma takiej potrzeby. Dla pięknej Pani mogę wydać nawet milion yenów.
  — I tak ci oddam. Do zobaczenia Elmir. Napisz do mnie.
   Wchodząc do pokoju jak najciszej, prawie uderzam o stolik. Staram się nikogo nie obudzić, ponieważ mimo wszystko jest trzecia w nocy. Najciszej jak potrafię, przebieram się, chowam swoje rzeczy, myje zęby i zamykam drzwi od łazienki. Po ciemku staram się znaleźć wolne łóżko, a jak już mi się udaje, to szybko wchodzę pod kołdrę. Układam się wygodnie na boku i już mam zamiar postarać się zasnąć, kiedy tuż przy uchu słyszę.
  — Nie to łóżko — przerażona spadam na podłogę, znaczy, tak miało być, jednak Killua łapie mnie w ostatniej chwili w pasie.
  — Możesz mnie tak nie straszyć — szepczę wkurzona i z pomocą chłopaka wracam na łóżko.
  — Możesz nie wracać tak późno. Alluka się martwiła — mówi równie oburzony co ja. Patrzę na niego wściekła i mimo że to ja weszłam mu do łóżka, czuję jakby to moja przestrzeń osobista, została naruszona.
  — Alluka i tylko Alluka. Może jakbym choć raz usłyszała, że to ty się martwiłeś, nie pocałowałabym tamtego chłopaka — wściekła wstaję i idę na łóżko obok, które na szczęście było puste. Chowam głowę pod kołdrę i staram się zapomnieć.
  — Pocałowałaś go?
  — A co cię to obchodzi? Nagle się mną interesujesz?
  — Nie, Alluka mówiła, że pocałowałaś Gona, nie jego.
  — Akurat zdarzyło się, że pocałowałam obu! — wściekła podnoszę lekko ton i siadam, chcąc spojrzeć na chłopaka. Nie spodziewałam się jednak, że będzie tak blisko.
  — Dlaczego?
  — N-nie twoja sprawa — szybko wracam pod kołdrę i staram się zasnąć, co mimo wszystko nie jest łatwe.


______________________________

Jest! Trochę mi to zajęło, jednak dzięki motywacji paru osób, taki jak:

Dio-Senpai-Sharan-, oraz innym osobom za przemiłe komentarze. Oznaczyłam tylko te dwie osoby, ponieważ Dio-senpai nękał mnie abym wstawiła rozdział (co moim zdaniem było mega urocze), a Sharan-san Zrobiła sonie ze mną krótką pogawędkę o mojej blokadzie. Wszystkie wasze komentarze przyczyniły się do powstania tego o to rozdziału. Dziekuję wam za to że czekaliście i czekacie dalej. 

❞𝐩𝐨𝐝𝐫𝐨𝐳 𝐳𝐲𝐜𝐢𝐚 𝐜𝐨𝐫𝐤𝐢 𝐬𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢❞ killua x oc Where stories live. Discover now