Ten

743 69 55
                                    

    Wstanie jest niewyobrażalnie ciężkie, jak tylko myślę o tym, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Jednak muszę to zrobić, więc szybko dotykam nagrzanymi stopami ziemnej podłogi i patrzę na wyświetlacz telefonu, który się zapalił. Uśmiecham się widzac kto napisał. Szybko biorę telefon do ręki i czytam w myślach wiadomość. Cicho śmieję się na emotikonki przy treści wiadomości i powoli kieruję się do łazienki. Kiedy tylko w niej jestem szybko się szykuję. Ubieram i myję. Kiedy tylko wychodzę widzę jak Gon siedzi na łóżku u patrzy wprost na drzwi. Spoglądam w jego oczy i od razu widzę wczorajszy pocałunek. Z lekkimi rumieńcami odwracam wzrok i powoli kieruję się do wyjścia z pokoju.

   — Zrobię śniadanie — mówię cicho i zamykam za sobą drzwi. Delikatnie uderzając dłońmi o policzki, biorę głęboki wdech i kieruję się na dół, aby zrobić kanapki w szwedzkim bufecie. Przechodząc obok recepcji uśmiecham się i podchodzę do blatu. Opieram się o niego i uśmiecham się szerzej. Chłopak grzebie szukając czegoś pod blatem, jednak po chwili wstaję i nasze oczy się spotykają.

   — Dzień Dobry. Jak ci mija dzień z rana? — pytam, a chłopak się uśmiecha. Delikatnie poprawia mój kosmyk włosów za ucho i zaczyna mówić.
   — Po zobaczeniu Ciebie zdecydowanie lepiej — śmieję się i delikatnie odpycham od blatu.
   — Będę lecieć na śniadanie. Pisz do mnie, będę odpisywać — mówię i powoli idę w stronę stołówki. Podnoszę rękę i macham blondynowi, a on krzyczy coś na pożegnanie.
    Wchodząc do jadalni, jak codziennie widzę, mnóstwo jedzenia do wyboru. Mimo to kieruję się w stronę stoiska z chlebem, masłem i różnymi innymi dodatkami. Robię sporą ilość kanapek, ponieważ oboje mogą tak nie wyglądać, ale jedzą niewyobrażalnie wiele. Kiedy ustawiam ostatnią kanapkę na górze, biorę dwa przyszykowane talerze. Powoli idę w stronę naszego pokoju, uważając, aby nie zrzucić kanapek. Nagle czuję jak talerz zostaje zabrany z mojej ręki. Szybko łapię ten jeden, który został, w obie dłonie i patrzę prosto w brązowe oczy. Uśmiecham się cicho i odwracam wzrok.
   — Dzięki, Gon — mówię i idę dalej. Chłopak idzie równo ze mną, a między nami jest niezręczna cisza. Nie mam jednak pojęcia, jak mogę się jej pozbyć.
   — Przepraszam, Sumi. Nie powinienem się wtedy wtrącać, jednak nie mogłem patrzeć jak całujesz kogoś nieznajomego — kończy mówić, a ja patrzę na jego profil.
   — Tak, wiem. Szczerze, to jestem ci wdzięczna. Ciebie znam dłużej od niego, dlatego przynajmniej cieszę się, że to ty odebrałeś ten pocałunek.
   — Czyli to nie był pierwszy?
   — Mój pierwszy był... wypadkiem — mówię z chwilową pauzą i patrzę na chłopaka z uśmiechem. Stojąc przed drzwiami pokoju, chłopak uderza nogą o drzwi, a one otwierają się. Niestety nie mogłam powiedzieć kto je otworzył, bo góra kanapek mi to zasłaniała. Wchodzę przed Gonem i odkładam talerz na stół. Zmęczona kładę się na łóżko i słyszę powiadomienie w telefonie. Uśmiecham się pod nosem i podnoszę urządzenie. Jak tylko odpalam wyświetlacz widzę imię blondyna, oraz wiadomość od niego. Jak tylko kończę pisać przesuwam palcem w górę, dzięki czemu pokazuje się klawiatura. Odpisuję na szybko chłopakowi, dodając emotkę serduszka. Klikam niebieski przycisk 'wyślij' i patrzę na trójkę jedzących dzieciaków. Cóż, mimo wszystko jestem starsza, o rok od chłopaków, ale jednak. Śmieję się z własnych myśli, przez co zwracam na siebie ich uwagę.
   — Nie to nic — mówię i wstaję, aby zjeść trochę z tego śniadania, zanim wszystko zniknie. — Po prostu rozbawił mnie moje myśli.
   — Sumi-neechan, czy dzisiaj możemy razem się pobawić? — pyta Alluka, a ja przez chwilę się zastanawiam.
   — No jasne. Jednak to tak bardziej po południu, dobrze? — dziewczyna kiwa energicznie głową i zabiera się za kolejną kanapkę. Naprawdę czasami się zastanawiam jak oni mogą tyle jeść. Ja z dwóch górek kanapek, na dwóch talerzach, zjadam tylko trzy cztery. Reszta zostaje zjedzona przez tę trójkę. Dziękuję za posiłek i szybko wstaję podchodząc do okna. Otwieram je i odwracam do dwójki.
   — Mamy jakieś plany?
   — Jutro wyjeżdżamy. Niedaleko są nasi przyjaciele, chcieliśmy się z nimi spotkać — mówi Gon zjadając jedną kanapekę na raz.
   — A coś dzisiaj? Czy mogę się bawić z Alluką do woli?
   — Do woli. Nic konkretnego nie musimy robić. Spakujemy się tylko i koniec — mówi Killua i wchodzi do łazienki, najprawdopodobniej najedzony. Patrzę na prawie puste talerze i w tym samym czasie słyszę jak przychodzi do mnie powiadomienie. Podchodzę do telefonu i szybko go włączam. Widząc wiadomość od Elmira o spotkaniu się dzisiaj uśmiecham się. Odpisuję mu, że nie ma problemu, jednak w tym momencie przychodzi drugą wiadomość, o tym, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Przeszły mnie lekkie ciarki, ponieważ takie wiadomości zawsze oznaczają problemu. Wzdycham i w tym samym czasie Alluka mocno mnie przytula. Uśmiecham się i również oddaje przyjemny gest. Kocham się przytulać, a tym bardziej z tą mają uroczą istotką.
   — Co ty na to, aby spędzić ze sobą trochę czasu? — pytam, dziewczyną ochoczo kiwa głową. Uśmiecham się i wstaję łapiąc dziewczynę za rękę i wychodząc z pokoju. Bawimy się w berka na korytarzu, co jakiś czas wpadając na niewinnych ludzi, którzy postanowili się zatrzymać blisko nas. Dziewczyna śmieję się niewiarygodnie głośno i nie może przestać, ja lekko się uśmiecham. Dawno nie czułam się tak beztrosko, jak w tej chwili i nie chcę, aby to uczucie znikło. Dlatego, kiedy Alluka wpada ba blondyna i upada na tyłek, szybko podchodzę i patrzę w zimne oczy chłopaka.
   — Nie wolno biegać po korytarzu — mówi dziwnie chłodnym głosem, a ja patrzę na niego tępo. Po chwili szybko łapie Allukę za rękę i pomagam jej wstać. Wytrzepuję jej ciuchy z niewidzialnego kurzu, poprawiam delikatnie kimono i zakładam za ucho kosmyk niesfornych czarnych włosów.
   — Idź do pokoju. Postaram się szybko wrócić — mówię, a dziewczyną kiwa głową i odchodzi. Czekam, aż będzie w wystarczającej odległości i spoglądam w zimne oczy blondyna. — O co ci tak właściwe chodzi? Czemu mówisz tak dziwnym głosem?
   — Bo rozmawiam z Tobą. Czy to nie jasne — pyta z ironią, a ja patrzę na niego jak na idiotę. Nie mam pojęcia o czym on mówi, a kiedy chcę się odezwać, to on kontynuuje. — Jak można być tak wielkim debilem. Kiedy to zrozumiesz. Chciałem się Tobą zabawić. Niezła z Ciebie laska — podchodzi i bierze kosmyk moich włosów w dłonie, drugą rękę kładąc na tyłku. Nie ruszam się, jestem w zbyt wielkim szoku. — Jednak ty nie jesteś taka prosta. Na początku wydawało się to ciekawe, ale ja nie jestem głupi.
   — O czym Ty...
   — Widzę jak ja niego patrzysz. Dlatego odpuściłem. Może i mógłbym spróbować, jednak po co. Jesteś jedynie interesującą fizycznie. Twój charakter to gówno. Jesteś nudna i gadasz tylko o sobie. Nie można cię słuchać. Myślisz Tylko o tym, jak kogoś znudzić. To nużące. Nie wytrzymałbym z Tobą, a on nigdy cię nie pokocha. Na pewno nie taką — mówi i spogląda na mnie z wielkim obrzydzeniem, po czym odchodzi.
   On nigdy cię nie pokocha.
     Odbija się w mojej głowie, a w oczach zbierają się łzy. Ma rację. Nigdy tego nie zrobi. Nie ma powodu. Jestem zwykłym bachorem myślącym o sobie. Nic ciekawego. Nudna, nużąca, samolubna. Z moich ust wydobywa się coś na wzór zduszonego śmiechu, a łzy zaczynają lecieć po policzkach. Szybko odchodzę, sama nie wiedząc gdzie. Z dala od wszystkich, gdzieś gdzie będzie ciemno i będę mogła być sama. Gdzieś gdzie nie będę musiała na siebie patrzeć, a słowa będę brzmiały w mojej głowie, dopóki uczucie nie zniknie.

❞𝐩𝐨𝐝𝐫𝐨𝐳 𝐳𝐲𝐜𝐢𝐚 𝐜𝐨𝐫𝐤𝐢 𝐬𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢❞ killua x oc Där berättelser lever. Upptäck nu