Twelve

681 71 10
                                    

     Po długim przepraszaniu Gona wreszcie udało się nam spakować i powoli wyjść z hotelu. Przy odmeldowaniu nawet nie podeszłam do recepcji, lecz zrobił to Killua, zadziwiająco zabijając blondyna wzrokiem. Potem po prostu wyszliśmy, a ja na piękne odchodne pokazałam mu język.

    Teraz siedzimy w pociągu i jedziemy spotkać się z przyjaciółmi Gona i Killa. Dlatego też siedzę i patrzę na śpiącego białowłosego. Alluka i Gon zasnęli zaraz po tym, jak wsiedliśmy do pociągu, a Killua przez jakiś czas patrzył na siostrę. Teraz ja mogę spokojnie patrzeć na niego i nie bać się, że ktoś uzna to za dziwne. Jestem tutaj jedyną nieśpiącą osobą.
No ale poważnie, jak można wyglądać jak anioł śpiąc, a być diabłem nie śpiąc. Powalone z pomieszanym. Tylko Killua tak potrafi. Uśmiecham się lekko i wyciągam telefon. Patrzę na jedno nieodebrane połączenie, a widząc od kogo jest krzywię się. Illumi. Klikam zieloną słuchawkę, aby oddzwonić. Szybko odbiera.
   — Czy ty nie masz co robić? Za szybko odebrałeś — szepczę i podświadomie widzę wkurzoną minę czarnowłosego.
   — Za to ty powinnaś odbierać od razu — mówi oburzony, a ja kręcę głową.
   — Już u was nie pracuję — odpowiadam i uśmiecham się widząc jak Alluka opada głową na ramię Gona. Najprawdopodobniej Killua się wkurzy.
   — Dostawałaś dach nad głową, jedzenie i treningi. Powinnaś się odwdzięczyć — odparł mając nadzieję, że go przekonam.
   — Ryzykowałam życie, aby się odpłacić. Moc Alluki nie była łatwa do przeskoczenia — stwierdzam i już wiem, że wygrałam.
   — Zwolniłaś się.
   — Kazałeś mi.
   — Od kiedy ty taką pyskata jesteś?
   — Nauczyłam się od mistrza — zerkam na Killa, mając go na myśli. — Wracając, po co dzwoniłeś?
   — Wiesz gdzie jest Kill? — spoglądam na niebieskiego i kręcę głową.
   — Nie wiem. Mówiłam ci, że podróżuję sama — jak zawsze przy rozmowie z nim, zaczynam uderzać palcem o blat.
   — Widzę, że dalej nie umiesz kłamać. Sam bym to zrobił, jednak pilnuj go. On i Alluka są w niebezpieczeństwie. Nie jestem pewnym jakim, jednak sam nie mam czasu się nimi zająć — otwieram szerzej oczy na słowa Zoldycka.
   — Dlaczego mam to robić? Nie pracuje już u Ciebie.
   — Przecież wiem, że to zrobisz. Dla tej dwójki oddasz nawet życie.
  — Nienawidzę Cię.
   — Ja ciebie też. Pilnuj ich — na tym kończy się nasza wymiana zdań. Klikam czerwoną słuchawkę i chowam telefon. Patrzę przez okno i wzdycham. To wszystko staje się bardziej powalone.
     Przez resztę podróży patrzyłam przez okno tak jak teraz. Widzę drzewa i łąki, a daleko jakieś góry. Słońce powoli zachodzi, więc już wiem, że pora ich budzić. Zaraz będziemy.
   — Ludziska, wstawajcie. Jesteśmy — patrzę jak wszyscy powoli się przebudzają, Alluka lekko wkurzona wyprostowała się, jednak widząc widoki za oknem od razu się zachwyciła.
   — Jesteś zadziwiająco wyluzowana — Killua mówi to złośliwym tonem, jednak ja tylko się uśmiecham.
   — To była miła podróż — mówię i wstaję ruszając wszystkimi mięśniami. — Jednak mega długa.
   — Sumi, nie spałaś? — pyta Gon, a ja kręcę głową.
   — Nie potrafiłam — odpowiadam i biorę się za ściąganie walizek i toreb z naszymi rzeczami. Oczywiście będąc sobą, kiedy zdejmuję jedną torbę, wyślizgnęła mi się z rąk i prawie spadła mi na głowę. Na szczęście jeden z chłopaków, nie potrafię stwierdzić który, zatrzymuję ją dosłownie milimetr nade mną.
   — Dziękuję — mówię cicho i wychodzę z pomieszczenia, aby zaraz potem wysiąść z pociągu. Oczywiście zaraz za mną była pozostała trójka ze swoimi bagażami.
   — Mieliśmy się spotkać na peronie przy zegarze — mówi Gon i pokazuję na zegar przed nami. Powoli kierujemy się w tamtą stronę, a kiedy jesteśmy już przy nim opieram się o metalową rurkę. — Zadzwonię i zapytam gdzie są!
    Patrzę jak Gon odchodzi z telefon wybierając numer. Alluka bawi się z Killuą, wieszając się na nim. Uśmiecham się lekko, jednak nie mogę długo patrzeć na tamtą dwójkę. Szybko odskakuję w bok i patrzę jak pewien blondyn ustawia się przede mną w pozycji bojowej. Ja również się tak ustawiam i wypuszczam powietrze. Znowu ta sama gadka.
   — Mówię ci, że nigdy nie należałam do Trupy Fantomu — mówię, jednak chłopak nie słuchając mnie podbiega i chcę mnie uderzyć drewnianą pałką.
   — Widziałem, cię z jednym z ich członków! — robię kolejny unik i prawie wpadam na Killa, na szczęście w ostatniej chwili udaje mi się go ominąć, jednak przez to upadam na podłogę. Blondyn, chcąc to wykorzystać, bierze zamach pałką. Kiedy już ma mnie uderzyć, czyjaś ręka ją powstrzymuje.
   — Yo, Kurapika — odzywa się białowłosy, a ja patrzę na niego zdziwiona. Zna go?
   — Oh, Killua — chłopak rozluźnił mięśnie i schował broń za plecami. — Miło cię znowu widzieć.
   — Tak, tak, wiem — oboje rozmawiają, jakby wcześniejszą sytuacja totalnie nie miała miejsca. Wstaję z podłogi i otrzepuję tyłek z kurzu. — Gon!
   — Idę — krzyczy chłopak i podbiega do nas z jakimś mężczyzną w okularach i teczce. — Sumi, co ci się stało?
   — To nic, po prostu zostałam zaatakowana — wzdycham i patrzę na nijakiego Kurapikę. On tylko odwraca wzrok i patrzy na Gona z uśmiechem.
   — Dawno się nie widzieliśmy, Gon.
   — Kurapica, czemu zaatakowałeś Sumi? — pyta nadzwyczaj poważny, a ja dotykam jego ramię.
   — Zwykłe nieporozumienie. Kurapika, nie należałam nigdy do pająków, a kiedy miało miejsce wymordowanie twojego klanu, to nawet nie miałam takiej możliwości.
   — Dlaczego mam ci wierzyć?
   — Cóż, mogę to potwierdzić. Do trzynastego roku życia pracowała w naszej rezydencji — mówi Kill, a każdy patrzy na niego zdziwiony. — To wy o tym nie wiedzieliście?
   — Od piątego roku życia byłam opiekunką Alluki — mówię po krótkim śmiechu spowodowanym ich zdezorientowanymi minami. — Potem pewne wydarzenia mi to uniemożliwiły.
   — Cóż, przepraszam za zamieszanie — odparł Kurapika, a ja tylko posyłam mu uśmiech.
   — Nic nie szkodzi, rozumiem, że chcesz pomścić swoją rodzinę — mówię i uśmiecham się mocniej podając chłopakowi rękę. On odwzajemnił mój uśmiech.— Jestem Sumi.
   — Kurapika, a ten za mną to Leorio — pokazuję głową na chłopaka, a ja uśmiecham się do mężczyzny za nim.
   — Mimo jego wyglądu, tak jak my jest nastolatkiem — mówi Kill z wredny uśmiechem, a ja patrzę na niego zdziwiona.
   — Hej! Nie wyglądam jak dorosły. Nie wyglądam tak staro! — krzyczy, a ja patrzę na niego jeszcze bardziej zdziwiona. Sądziłam, że ma około trzydziestki.
   — Cóż, dorosły wygląd nie jest taki zły — mówię cicho, Leorio na moje słowa się załamuję.
   — C-czasami się przydaję — mówi, jednak zaraz potem poprawia okulary i odchrząka. — To gdzie idziemy?
   — Tutaj niedaleko jest motel do zarezerwowania — mówi Kurapika i wszyscy ruszamy do owego budynku. Coraz bardziej się do niego zbliżając, zdaję sobie sprawę gdzie się znajdujemy. A widząc stary budynek ze zniszczonym napisem 'motel u dziadka' uśmiecham się pod nosem. A jednak staruszek miał rację.

❞𝐩𝐨𝐝𝐫𝐨𝐳 𝐳𝐲𝐜𝐢𝐚 𝐜𝐨𝐫𝐤𝐢 𝐬𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢❞ killua x oc Where stories live. Discover now