Część 58

185 8 1
                                    

Pov Lily

Weszliśmy do wielkiej sali i zaczęliśmy jeść. Nagle usłyszeliśmy hałasy. To była armia Voldemorta... Nauczyciele kazali nam schować pierwszo rocznych a reszta miała przygotować się do ataku. Nie zdążyli wejść jeszcze do zamku, więc razem z nauczycielami zaczęliśmy rzucać zaklęcia ochronne. Byli coraz bliżej. Wszyscy wiedzieli, że zaklęcie ochronne długo nie wytrzyma. Martwiłam się o przyjaciół i Jamesa, ale wiedziałam, że muszę się skupić aby nie być rozkojażona. Zostaliśmy podzieleni na sektory. Ja z Luną trafiłyśmy do tego samego. Naszym zadaniem była ochrona wejścia do zamku. Na chwilę przed atakiem przybiegł do mnie James.

-Bardzo Cię kocham Lily pamiętaj wszystko będzie dobrze. Na pewno wygramy.

-A jeśli nie...

-Lily nawet tak nie mów rozumiesz?

- Tak... Kocham Cię- powiedziałam a on mnie pocałował. Miałam nadzieję, że nie ostatni raz.

-Uważaj na siebie!- krzyknęłam zanim zdarzył odejść.

-Ty też!

- To było słodkie, ale teraz się skup przyjaciółko.

-Ciebie też kocham Luna.

- Ja Ciebie też.

Powiedziała i przytuliłyśmy się.
Niestety ta chwila nie trwała długo bo zaklęcie zaczęło pękać i rozpoczęła się bitwa o Hogwart. Miałam ten jakże zasztyt walczyć z Bellatrix Lestrange.

-Co szlamo myślisz, że mnie pokonasz?

- Ja nie myślę. Ja to wiem!

-Ty! Drentwota!

-Protego! Petrificus totalus! Reductio!

I po tej głupiej flondrze. Rozjerzałam się do okoła. Na miejsce przybyli już aurorzy, ale końca nie było widać. Po jakiejś godzinie mieliśmy przewagę i to wielką resztę smierciożerców aurorzy obezwładnili i zamknęli w azkabanie. Nikt jednak nie wiedział gdzie jest Voldemort a ja nie mogłam znaleźć Jamesa.

Pov James

Znalazłem się twarzą w twarz z Voldemortem.

-I po co chcesz próbować że mną walczyć? Nie łatwiej by Ci było przyłączyć się do nas?

-O jakich was mówisz? Większość twoich sługusów nie żyje a reszta siedzi w azkabanie.

- Ale z nich ciamajdy! Wiedziałem, że nie są gotowi!

-Powiedz mi jedno co daje Ci te zabijanie co?

-Dobrze znasz odpowiedź na to pytanie. Chcę oczyścić świat z ludzi z mugolskich rodzin.

-Sam nie jesteś czysty tak ci tylko przypominam.

-Avada Kadabra!- krzykneliśmy w tym samym czasie.

Nagle przypomniałem sobie o pułapce którą zastawiliśmy z chłopakami przed wycieczką, ale tak się złożyło, że nikt jej nie uruchomił, więc postanowiłem, że zrobię to ja. Spadło na niego wiadro z farbą dzięki czemu się zdezoriętował, ale nie przerwał zaklęcie. Jednak dzięki mojemu sprytowi udało mi się coś zrobić. Machnęłem rożdżką na bok, zaklęcie odbiło się i podzieliło na dwa promienie. Jeden trafił w Voldemorta a drugi w Glizdogona! Voldemort był martwy a jego ciało zmieniło się w proch, który porwał wiatr. Szybko podbiegłem do Glizdka.
-Ty debilu! Co tam robiłeś?!- krzyknąłem i zaczęłem płakać. Zaraz po tym przybiegła McGonagal i odciągnęła mnie od byłego przyjaciela. Przybiegła Lily i gdy zobaczyła co się stało natychmiast do mnie podbiegła i przytuliła.

Jily/ Historia jak z bajki, ale czy na pewno?Where stories live. Discover now