Dwa dni później obudziłam się, gdy już dawno było jasno. Byłam zmęczona po całym dniu pracy, dlatego chciałam się wyspać. Szczególnie że tego dnia miałam mieć randkę z Chrisem. Od razu usiadłam, gdy usłyszałam jakiś dźwięk z dołu. Wystraszyłam się, bo słyszałam o jakimś włamaniu niedaleko i poszłam szybko do pokoju Giany.
– Giana – odezwałam się, ale pokój był pusty. – Giana!
Zeszłam na dół i usiadłam na schodach, widząc ją z Chrisem w kuchni.
– Mikayla?
– Zawału dostanę, Chris. Myślałam, że ktoś się włamał, a Giany nie było.
– Nie chcieliśmy cię przestraszyć. Zrobiliśmy śniadanie.
– Skąd masz klucze? – zapytałam.
– Zostawiłaś jedne ostatnio u Harry'ego i przywiózł mi je wczoraj, żebym ci oddał, bo jedzie na dwa dni do miasta i go nie będzie – wyjaśnił i kucnął przede mną. – Przepraszam. Nie wiedziałem, że się wystraszysz. Mogłem ci napisać.
– Już dobrze.
– Mamy naleśniki! – zawołała Giana. – Jemy? Chris...
– Już, już.
– Pójdę się ubrać – powiedziałam i poszłam na górę. – Giana bądź grzeczna!
– Tak, mamo!
Zeszłam po kilku minutach, gdy Giana kończyła jeść, a Chris patrzył na nią z uśmiechem. Wskazał na miejsce obok niego i usiadłam, po czym podał mi naleśniki.
– Ty już jadłeś?
– Tutaj mam. Zaczekałem na ciebie.
– Ale opiekunkę mam dopiero na popołudnie umówioną – uprzedziłam.
– Spokojnie. Znajdziemy sobie jakieś zajęcie. Giana chciała mi pokazać swoje nowe zabawki, które dostała na urodziny.
– Ja będę musiała trochę posprzątać. Wczoraj nie miałam już siły.
– Coś na to poradzimy. Giana, może na początku pobawimy się w taką zabawę, kto szybciej pochowa twoje zabawki z podłogi z salonu?
– Tak!
– Załatwione.
– Jestem w szoku, że ona cię tak słucha – szepnęłam, patrząc na dziewczynkę.
– Testowałem kiedyś tę zabawę na Oliverze. Działa. Będę musiał tylko wysłać jednego maila z pracy po śniadaniu.
Chris usiadł po śniadaniu w salonie, a ja chciałam posprzątać po jedzeniu, ale on wszystko w kuchni sprzątał na bieżąco. Włożyłam tylko talerze do zmywarki i przetarłam blaty. Dałam Gianie kolorowanki, żeby mu nie przeszkadzała i zrobiłam nam kawę.
– Dziękuję ci bardzo – powiedział z uśmiechem. – Niedługo skończę.
– Spokojnie. Giana chodź. Dzwoni wujek Andy. Pogadamy z nim chwilę w ogrodzie.
Wyszłyśmy i odebrałam połączenie wideo od przyjaciela. Spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz i Giana zaczęła mu machać.
– Cześć laski.
– Wujek!
– Cześć Andy. Miło cię widzieć.
– Was też. Zapisałaś się? – zapytał o psychologa, a ja kiwnęłam głową. – To dobrze. Co tam u was? Giana grzeczna jesteś? Dokuczasz Harry'emu?
– Jestem grzeczna.
– To prawda, ale za chwilę pójdzie sprzątać swój bałagan w salonie.
– Giana posprzątasz też mój przy okazji, jak już się zgodziłaś sprzątać?
– Nie – odpowiedziała, a ja się zaśmiałam głośno.
– To za to, że cię nie było na jej urodzinach.
– No nie mogłem, przepraszam. Czy tam jest Chris? – zapytał cicho.
– Tak – odpowiedziała Giana.
– Nie pytaj. Pogadamy kiedy indziej. Nie teraz...
– Ale...
– Andy, proszę cię. Zadzwonię do ciebie jutro. Po randce – szepnęłam, a on otworzył usta ze zdziwienia.
– Wujek Chris zrobił nam dziś śniadanie – wygadała się Giana. – A mama spała.
– Dzięki, dziecko...
– Ona jest najlepsza do ploteczek, bo widzę, że o wielu rzeczach nie wiem.
– Później pogadamy.
Giana po rozmowie z Andy'm poszła posprzątać swoje zabawki, a ja uśmiechnęłam się, gdy Chris usiadł obok i objął mnie ramieniem.
– Giana zobaczy – szepnęłam.
– Nic nie robimy, spokojnie. Posadziliśmy już Olivera na kucyka i nawet przejechał się kilka metrów. Oczywiście go trzymaliśmy i kucyka też. Może Giana niedługo by chciała. Jakby się nie bała oczywiście.
– Bez przerwy mówi o tym kucyku, ale nie wiem, jak zareaguje na miejscu, jak już będziemy mieli ją na nim posadzić.
– A ty?
– Co ja?
– Pojeździłabyś na koniach?
– Jeszcze pytasz? Oczywiście.
– Dobra, pomyślę o tym.
YOU ARE READING
It's all coming back
FanfictionW życiu każdej osoby przychodzi pewien czas, gdy musi podjąć ważne dla siebie decyzje. Decyzje, które mogą zmienić bieg naszego życia. Czasem nie tylko naszego, ale i bliskich nam osób. Często zastanawiamy się, co by było, gdybym zrobiła to inaczej...