11

1.3K 90 3
                                    

– Dzień dobry, czy pani może naprawia samochody? – usłyszałam i spojrzałam na Chrisa, który zagadał Gianę, a ona się zaśmiała i pokręciła głową. 

– Nie. Jestem za mała.

– Mała? Duża jesteś. Tu się kopnie i będzie działał.

– Nie zadziała, jak się kopnie - powiedziała.

– Założymy się? Ty kopniesz i spróbujemy odpalić.

Giana kiwnęła głową i podeszła do samochodu. Kopnęła lekko oponę, a Chris przekręcił kluczyk i zapalił silnik.

– Działa! Widzisz? Mówiłem, że zadziała – zaczęli się cieszyć i wziął ją na ręce i okręcił. – Naprawiłaś mi samochód.

– Nie ma za co – powiedziała z szerokim uśmiechem.

– Gdzie mama?

– Prasuje mi ubranka.

– Zaprowadzisz mnie? – zapytał i po chwili przyszli do mnie. – Dzień dobry, pani.

– A witam pana Evansa. Co pana sprowadza w nasze skromne progi?

– Chciałbym ukraść pani córkę.

– Tak! – krzyknęła Giana.

– Dopłacę, jak ją zabierzesz.

– Oboje dużo jemy, to się dogadamy – zaśmiał się.

– Muszę się przebrać. Zaczekasz?

– Jasne. Piątka, młoda – wyciągnął do niej dłoń i zaczęła w nią uderzać.

Wyszłam na górę i otworzyłam szafę. Od razu rzuciła mi się w oczy biała sukienka, z którą miałam tyle pięknych wspomnieć. Momentalnie miałam łzy w oczach. Schowałam ją głębiej, bo nie byłam na tyle silna, żeby na nią patrzeć i wyjęłam inną. Przebrałam się i stanęłam przed lustrem.

– Wdech, wydech Mikayla. Nie możesz płakać. Masz być silna.

Rozczesałam moje długie blond włosy i spięłam ich część. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Akurat piekarnik wydał z siebie dźwięk i wyjęłam z niego przekąskę.

– Tylko to zapakuję i możemy jechać. Miałam wyczucie, żeby dziś ją upiec.

– Czy to focaccia z oliwkami? – zapytał Chris i nachylił się nad nią. – Matko, jak pachnie.

– Dlatego ją zabieram i będziecie mieli okazję spróbować.

– Pachnie obłędnie. Smakuje pewnie jeszcze lepiej. 

– Mama dobrze gotuje. 

– Czy moje dziecko właśnie powiedziało mi coś miłego? Teraz przynajmniej zjadasz, bo jak byłaś mała, to nic nie chciałaś jeść i wszystko lądowało na podłodze. 

– Nie lubię brukselki...

– Żadnych warzyw nie chciałaś jeść... Musiałam kombinować, żebyś je jakoś zjadła. 

– Musisz jeść warzywa, żebyś miała dużo siły. 

– Mama też tak mówi...

– Bo masz mądrą mamę. Trzeba jej słuchać. 

*

– Czy to focaccia z oliwkami? – zapytałam, otwierając piekarnik, gdy tylko usłyszałam dźwięk, że jest gotowa. – O mój Boże, kocham cię, okej? Musisz mnie nauczyć ją przyrządzać. Matko, jak pachnie.

– Ty naprawdę kochasz wszystko, co włoskie – zaśmiał się Jessie, a ja przytaknęłam. – Andy wreszcie zadzwonił dzwonkiem? Nie wierzę. Świat się kończy.

Poszłam otworzyć i spojrzałam na Lily i Andy'ego.

– Zadzwonił, bo Lily jest z nim – powiedziałam do chłopaka.

– To prawda – odparła Lily.

– Chodźcie, chodźcie.

Usiedliśmy w ogrodzie i włączyliśmy radio. Przynieśliśmy jedzenie i napoje. Lily co chwilę zerkała na Andy'ego i było mi jej trochę szkoda, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Andy zawsze żył w swoim świecie. On chyba nawet sam nie chciał nikogo na stałe. 

It's all coming backTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon