3

1.7K 93 11
                                    

– Podziwiam cię – usłyszałam i podniosłam głowę, patrząc na Arię. – Że potrafisz naprawić samochód. Ja to ledwo zatankować potrafię – zaśmiała się.

– Od małego naprawiałam je z tatą. Miał swój warsztat. Później przestałam, jak poszłam na studia i zaczęłam inną pracę. Tutaj na razie nie znalazłam nic innego do roboty, dlatego zajęłam się tym.

– Gdzie pracowałaś?

– Byłam fizjoterapeutą.

– Ambitnie. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy.

– Teraz mamy okazję – odpowiedziałam z uśmiechem.

– A byłaś w tej klinice w mieście obok? Szukali jakiś czas temu kogoś. Może byś chciała złożyć CV. Szybki dojazd, bez korków.

– Sprawdzę to później w internecie albo zadzwonię, dzięki.

– Polecam się. Zawsze to jakaś dodatkowa praca. Na pewno lepiej płatna.

– Nie ukrywam, pieniądze się teraz przydadzą.

– Jakbyś potrzebowała pieniędzy... – zaczęła.

– Wiem, dziękuję. Na razie daję radę. Mam jeszcze oszczędności.

– W razie czego mów śmiało. Poza tym przyniosłam ciasto z pozdrowieniami od mamy.

– Kocham ją.

*

Nasze przyjęcie zaręczynowe było najpiękniejsze. Teściową wypisali na pewien czas ze szpitala, dlatego chcieliśmy zrobić to przyjęcie w naszym ogrodzie. Andy i Lily zgodzili się nam pomóc i rozkładali stoliki, a mój mężczyzna kończył przygotowywać jedzenie. Zawiesiliśmy w ogrodzie lampki, które wieczorem miały zrobić ładny klimat.

– Ile będzie osób? – zapytała Lily, podchodząc do mnie i rozglądając się po ogrodzie.

– Dwadzieścia. Praktycznie sama najbliższa rodzina i kilku znajomych.

– A jak twoi rodzice? Oswoili się już z myślą, że ich malutka córeczka wychodzi za mąż?

– Byli już wcześniej na to przygotowani, bo przyszedł wcześniej ich zapytać, czy może mi się oświadczyć. Czy się zgadzają. Tym ich kupił. Sami wcześniej często pytali, czy myślę, że planuje zaręczyny. Mówili, że pasujemy do siebie i będziemy idealnym małżeństwem.

– Bo będziecie idealnym małżeństwem. Czy to facet idealny? On ma w ogóle jakieś wady?

– Nie lubi zmywać. Czasem chrapie. I nieraz ma problem z obsługą pralki.

– Nie ma brata?

– Lily – zaśmiałam się i po chwili poczułam jego dłonie na biodrach. Położył głowę na moim ramieniu. Lily poszła do Andy'ego, a my mieliśmy chwilkę, zanim goście przyszli.

– Jak tam w knajpce? Radzą sobie dziś bez ciebie?

– Zatrudniliśmy nowego kucharza. Daje radę.

– Jedziesz po rodziców? Czy tata ich przywiezie?

– Ja pojadę. Właśnie się zbieram. Wpaść po twoich po drodze? – zapytał, a ja się uśmiechnęłam. – I tak już dzwoniłem do twojego taty, że wpadnę.

– To po co pytasz? – zaśmiałam się, a on wzruszył ramionami. – Zawsze o wszystkim i o wszystkich myślisz, co? 

– Zawsze. Najczęściej o tobie. 

– Dobra, jedź. My tu skończymy wszystko. Andy, kochanie moje najdroższe, pomożesz mi?

– Jeszcze nie zdążyłem wyjść z domu, a tu już nowe kochanie. Dobrze, że to Andy, a nie ktoś inny.

– O mnie nie jesteś zazdrosny? – zapytał Andy i objął mnie. Spojrzeliśmy na niego, a on pokręcił głową. 

– Nie.

– W tym momencie poczułem się mniej męsko.

– Sory, stary. Znam cię zbyt długo. I to ty nas ze sobą poznałeś. I specjalnie zostawiłeś samych, udając, że ktoś dzwoni.

– Fakt. Wiedzieliście, że udaję? 

– Tak – odpowiedzieliśmy wspólnie. – Nie mamy ci tego za złe. Jesteś ojcem chrzestnym naszego związku.

– Ale ten plan był idealny i przez te wszystkie lata myślałem, że nie wiedzieliście. 

*

Do: Andy
Tęsknię

It's all coming backWhere stories live. Discover now