Siedzieliśmy wieczorem przy grillu za domem i usłyszałam drobne tuptanie po podłodze w salonie. Po chwili wyłonił się mój skarb, przecierając oczka. Harry spojrzał na nią zdziwiony, bo chyba o tym mu dziadek nie wspomniał.
– Nie mogę spać, mamo – mruknęła cicho, a ja się uśmiechnęłam.
– Chodź, gwiazdeczko.
Posadziłam ją na kolanach, a ona spojrzała na Harry'ego, który siedział na krześle obok.
– Przywitasz się ładnie z Harry'm?
– Dzień dobry.
– Cześć. Jak masz na imię? – zapytał miło, a ona wyciągnęła do niego swoją małą rączkę.
– Giana.
– Pięknie. A ja Harry. Ile masz latek?
– Trzy.
– To duża dziewczynka już jesteś.
– No!
Okryłam ją kocem i wtulona we mnie szybko zasnęła. Zaniosłam ją do łóżka i wróciłam do Arii i Harry'ego z herbatami dla nich.
– Urocza jest – powiedział chłopak.
– Po mamie – zaśmiała się Aria, a ja przytaknęłam.
– Teraz rozumiem, dlaczego nie chciałaś wychodzić do knajpy. Nie masz jej z kim zostawiać?
– Siostra Arii czasem się nią zajmuje, ale nie chcę jej wykorzystywać.
– Słyszę te słowa codziennie – potwierdziła dziewczyna. – A ona bardzo chętnie zajmuje się Gianą.
– Podoba mi się to imię.
– To imię po bliskiej mi osobie. Chciałam, żeby też je nosiła.
– Rozumiem. Gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy z nią, to dawaj znać – odparł. – Nie wiem, ile jeszcze tu zostanę, ale pewnie jeszcze z miesiąc, a potem będę częściej wpadał, skoro mama będzie tu mieszkać.
– Dzięki.
*
Każde nasze święta spędzone wspólnie były magiczne. Gdy zamieszkaliśmy razem, postanowiliśmy, że zrobimy pierwsze święta u nas w domu. Zaprosiliśmy rodzinę, a Andy obiecał, że wpadnie później, jak już z nimi posiedzimy. Dzień przed usiedliśmy wszyscy razem wieczorem do stołu, żeby zjeść kolację i nie mogłam uwierzyć w nasze szczęście. Choinka i lampki na niej robiły magiczny, świąteczny klimat, a śnieg sypał za oknem. Wtedy byliśmy jeszcze wszyscy razem. Nasza dwójka i nasi rodzice. Nasze mamy oczywiście cały czas chciały nam pomagać w kuchni i mimo że miałam w domu kucharza, to uparły się na pomoc.
– Ale przyjedziecie rano na śniadanie i prezenty, prawda? – zapytałam.
– Jak będzie jedzenie, to ja wpadam – powiedział tata, a mój prawie teść mu przytaknął.
– Nie, zapraszam was na śniadanie bez jedzenia. Tylko wino.
– To i tak jestem chętny – zaśmiał się.
– Zrobiliśmy jeszcze grzańca, jakbyście byli chętni.
– Chyba tu zamieszkam.
– Śmiało.
– Spakować ci walizki? – zapytała mama, wychodząc z kuchni.
– To groźba, czy obietnica?
– Wariaci – skomentowałam i poszłam do kuchni, gdzie był mój mężczyzna.
– Chyba się dogadują – powiedział, a ja kiwnęłam głową.
– Na szczęście tak.
*
– Jest i on. Andy Rossi we własnej skromnej osobie – usłyszałam głos przyjaciela, który wszedł bez pukania i wskoczył na kanapę obok mnie. – Co tam, marudo? Dzwoniłem, ale dzwonek wam nie działa – powiedział, a ja spojrzałam na mojego mężczyznę, który wstał i otworzył drzwi, sprawdzając go. Oczywiście dzwonek zadzwonił, a Andy się schował za moim ramieniem.
– Jak dziecko – zaśmiałam się.
YOU ARE READING
It's all coming back
FanfictionW życiu każdej osoby przychodzi pewien czas, gdy musi podjąć ważne dla siebie decyzje. Decyzje, które mogą zmienić bieg naszego życia. Czasem nie tylko naszego, ale i bliskich nam osób. Często zastanawiamy się, co by było, gdybym zrobiła to inaczej...