17

1.2K 99 5
                                    

Wyszliśmy z kościoła i rozejrzałam się za Gianą, która oczywiście miała być blisko i zniknęła, a ja spanikowałam. 

– Andy, nie ma Giany.

– Pobiegła do Evansów – kiwnął mi głową, a ja się zatrzymałam. – Co?

– Evansów? Nigdy ci nie pokazywałam go na zdjęciu. Tylko mówiłam jego imię. Wyczuwam spisek. Zadzwonił do ciebie. Dlatego przyjechałeś.

– Nie złość się na niego. Bardzo dobrze, że zadzwonił.

– Może i dobrze, bo teraz będę miała cię blisko trochę dłużej.

– Całe siedem dni. Chodź, podejdziemy. Poza tym przystojny jest. I troszczy się o was. Musisz go poderwać. 

– Andy, proszę cię. Tylko nas nie swataj. Dzień dobry wszystkim – przywitałam się. – To Andy Rossi, mój przyjaciel.

– Miło pana poznać.

– Proszę mi mówić po imieniu. Andy.

Spojrzałam na Chrisa, który próbował ze mnie wyczytać, czy byłam na niego zła. Ale nie byłam. Porozmawialiśmy z nimi chwilę i pojechaliśmy z Andy'm i Gianą do domu.

– Aria się do mnie dobija, czy robimy dzisiaj grilla. Ja nie mogę z tą kobietą, bo dopiero go robiliśmy i ona chce już kolejnego. Szuka pretekstu do spędzania czasu z Harry'm. Na bank.

– To może zrobimy? Pomogę ci. Zaprosisz Chrisa.

– Andy...

– Poznam ich bliżej – wzruszył ramionami. – Napijemy się piwa.

– Chris nie będzie pił, bo prowadzi.

– O, jak ty go już dobrze znasz.

– Dobra! Niech wam będzie. Ale ty robisz jedzenie.

– To nie wiem, czy dożyjemy jutra.

*

Andy faktycznie zajął się organizacją wszystkiego. Przygotował mięso na grilla, nawet pojechał do sklepu po napoje, żeby nam nie zabrakło. 

– Giana! Twój ulubiony wujek przyjechał! – usłyszałam i aż spojrzałam na Andy'ego, który otworzył usta ze zdziwienia. Był też w różowym fartuszku i stał z nożem, gdy Harry otworzył drzwi.

– To ja jestem jej ulubionym wujkiem! Giana powiedz mu.

– Tak, wujku – zaśmiała się.

– Czyli tę bitwę przegrałem. Harry Smith.

– Andy Rossi.

– Oo to ty jesteś Andy. Giana o tobie mówiła. Nie wiedziałem, że przyleciałeś.

– Muszę pilnować moich kobiet – westchnął.

– Cześć Harry – przywitałam się.

– Mikayla. Jak zwykle pięknie wyglądasz. Czekaj to wy nie jesteście razem, nie?

– A gdzie. Gdzie ja, a gdzie on – zaśmiałam się.

– No właśnie. Gdzie ona, a gdzie ja. Do pięt mi nie dorasta.

– Skromny jak zwykle. Znamy się, odkąd byliśmy mali.

– Czyli Chris ma szansę – szepnął.

– O, kolego. Ja widzę, że my się dogadamy – powiedział z uśmiechem Andy. – Już cię lubię.

– Przestańcie! Oszaleję przy was. Zaraz Aria wpadnie, to zobaczymy, czy będziesz miał tyle do powiedzenia, Smith.

– Randkujesz z jej przyjaciółką?

– Nie randkują.

– Czekaj, a ty ich swatasz? – zapytał Andy.

– Ja sam się w tym pogubiłem. Nie swataj nas, bo niedługo wracam do miasta. Ale Chris tu zostanie. Nie mów, że ci się nie podoba. Tworzylibyście piękną parę. 

– Nie będę z tobą rozmawiać – odparłam. – Potem polecisz do niego i powiesz: Stary, powiedziała mi, że się jej podobasz. Po prostu zostaw temat. Nikogo na razie nie szukam, dobrze? Mam Gianę. Ona jest i zawsze będzie najważniejsza. 

– Cześć wszystkim, przywiozłem Arię po drodze. A ona ma ciasto! Pachniało zabójczo – powiedział Chris i objął ją ramieniem, a Harry od razu na mnie spojrzał. 

It's all coming backKde žijí příběhy. Začni objevovat