Chris
– Cześć Aria – przywitałem się, gdy dziewczyna otworzyła drzwi.
– Coś z Mikaylą? Andy do mnie dzwonił, że ty ją odbierzesz.
– Chyba się gdzieś przeziębiła. Zaoferowałem swoją pomoc.
– To miło z twojej strony. Giana! Po ciebie! Może byśmy się gdzieś jutro wyrwali w czwórkę?
– Zobaczymy, jak Mikayla będzie się czuła – powiedziałem i kucnąłem, gdy Giana do nas podbiegła. – Cześć, młoda. Dzisiaj ja cię zawiozę do mamy, dobrze? Wziąłem specjalnie fotelik.
– Tak! Wujku? Mama czeka w domu?
– Tak. Dzięki, Aria.
– Nie ma za co. Jedźcie ostrożnie.
Zapiąłem Gianę dokładnie i powoli ruszyliśmy w stronę ich domu.
– Giana, jesteś już dużą dziewczynką, prawda?
– Tak.
– Mama jest trochę chora. Nie czuje się najlepiej i może spać, gdy wrócimy. Będziemy cichutko, żeby jej nie obudzić? Dopiero zasnęła. Porysujemy coś razem, dopóki nie wstanie?
– Dobrze. Mama była smutna. Zrobiłam coś?
– Nic nie zrobiłaś. Po prostu się źle czuje.
– Już u tatusia była smutna.
– Wiem, kochanie. Ale to minie.
– Szkoda, że go nie ma. W niebie mu dobrze?
– Na pewno.
– Czy jak będę miała innego tatę, to tamten tata już nie będzie moim tatą?
– Zawsze będzie twoim tatą.
– To dobrze. Wtedy będę miała dwóch?
– Tak.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. Zaparkowałem przed domem i wpuściłem ją do środka. Mikayla faktycznie jeszcze spała i wyszliśmy cicho na górę. Giana wyjęła kartki i kredki i usiedliśmy przy stoliku.
– Chcesz się czegoś napić? Jesteś głodna?
– Nie. Jadłam u cioci.
– To dobrze. Co będziemy rysować?
– Zamek.
– Zamek... Dobra, będziesz księżniczką?
– Tak!
– Narysujemy ci sukienkę.
– Niebieską?
– Może być niebieska, jeśli chcesz.
– Lubię niebieski.
– Ja też lubię niebieski. Przybij piątkę. Zostaniesz chwilę sama? Skoczę do łazienki.
– Tak.
– Zaraz wrócę.
Wyszedłem z jej pokoju i usłyszałem dźwięki z dołu. Zszedłem tam i spojrzałem na kobietę, która się już obudziła.
– Przywiozłem Gianę – poinformowałem ją, a ona kiwnęła głową.
– Jest u siebie?
– Rysuje sobie. Jak się czujesz?
– Lepiej, ale trochę słabo. Dziękuję, że ją odebrałeś.
– Nie masz za co dziękować. Aria pytała tylko, czemu ja ją odbieram. Nie wiedziałem, czy jej coś mówić, to powiedziałem tylko, że się źle czujesz i mogłaś się przeziębić.
– To dobrze, bo nie miałabym siły jej tego tłumaczyć.
– Nie wiedziałem, że jesteście z Ameryki.
– Z Karoliny Południowej. We Włoszech mieszkałam później. Nie mogłam tu zostać po...
– Rozumiem. Chyba sam bym wyjechał w takiej sytuacji.
– Miał wypadek samochodowy... Wjechał w niego pijany kierowca.
– Nie rozumiem, jak ludzie nadal mogą wsiadać do samochodu po alkoholu... Tyle się o tym mówi, tyle wypadków już było...
*
Następnego dnia była niedziela. Mój ulubiony dzień tygodnia. Głównie dlatego, że miałam wolne. Zrobiłam śniadanie i poszłam do Giany, która wyjątkowo chciała pójść do kościoła w sukience.
– Rozumiem, że zaszły małe zmiany od ostatniej niedzieli? Może jacyś nowi koledzy?
– Mamo...
– No co? A może Oliver przyjechał.
– Mamo...
– Chodź. Zjemy i idziemy.
– Na nogach?
– Przecież blisko mamy. Chyba ktoś przyjechał. Chodź na dół.
Otworzyłam drzwi i ze zdziwieniem spojrzałam na Andy'ego z walizką.
– Wujek!
– Cześć, młoda.
– Ale super! Wujku, śpisz tu?
– A pozwolisz mi?
– Tak!
Andy dał mi buziaka w policzek i przytuliłam go mocno. Wpuściłam go do środka i nalałam mu kawy.
– Marnie wyglądasz – powiedziałam.
– Dzięki... Zapracowany byłem.
– Przyjechałeś taksówką?
– Tak jakby. Mogę iść z wami?
– Nie wolisz iść spać?
– Nie. Wezmę szybki prysznic, dołączę do was, bo widzę, że mamuśka śniadanie zrobiła. Zdążymy?
– Pewnie.
YOU ARE READING
It's all coming back
FanfictionW życiu każdej osoby przychodzi pewien czas, gdy musi podjąć ważne dla siebie decyzje. Decyzje, które mogą zmienić bieg naszego życia. Czasem nie tylko naszego, ale i bliskich nam osób. Często zastanawiamy się, co by było, gdybym zrobiła to inaczej...