19

1.3K 85 6
                                    

– Giana była tancerzem, jeszcze zanim nauczyła się chodzić. Gdy była malutka, to mieszkałyśmy w Grecji i we Włoszech. W każdym miejscu często towarzyszyła nam muzyka, bo mieszkałyśmy w małych miasteczkach i na ulicach często można było ją usłyszeć – opowiadałam Chrisowi, gdy Andy wziął Gianę na spacer, żeby też z nią porozmawiać. Jego pobyt u nas dobiegał końca i wiedziałam, że będą spiskować. Ale zostały mu jeszcze trzy dni.

– Planujecie już tu zostać? Czy wrócicie tam?

– Kocham Włochy całym sercem i mam z nimi wiele pięknych wspomnień, bo byliśmy tam z Jessie'm zaraz po zaręczynach. Może kiedyś pojedziemy na wakacje, ale raczej nie na stałe. Chciałabym, żeby Giana miała pewną stabilizację. Żeby nie przywiązywała się do różnych ludzi, których możemy zostawić. Nie chcę, żeby tyle razy zmieniała znajomości i znów była wśród obcych. Zaczęła bawić się ostatnio z córką sąsiadki, która mieszka kawałek stąd, więc ma nową koleżankę. Też jak zacznie szkołę, to nie chciałabym jej przenosić z miejsca na miejsce. Wcześniej mogłam sobie na to pozwolić, bo była malutka. Teraz by było gorzej. Poza tym miasto jest piękne, dom też jest w porządku, mam pracę. 

– Rozumiem cię.

– Mimo wszystko jeszcze nie czuję się tu jak w domu. Ciężko jest mi to miejsce nazwać prawdziwym domem. Mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie zadbać o to, by Giana miała prawdziwy dom. Znowu.

– Na pewno. Wierzę w ciebie. I w to, że będziesz szczęśliwa. Chociaż w podobnym stopniu tak, jak kiedyś.

– Dziękuję, Chris. Że mnie wysłuchałeś.

– Od czegoś ma się znajomych. I lubię z tobą rozmawiać.

– Ogólnie to nie mam dzisiaj żadnych chęci do gotowania i postanowiliśmy wesprzeć pizzerię. Może zostaniesz? – zapytałam.

– Pewnie.

– Andy z Gianą powinni niedługo wrócić.

Zrobiliśmy sobie mrożoną kawę i usiedliśmy na leżakach za domem. Patrzyliśmy na jezioro i mogliśmy się chwilę poopalać. Chris wyglądał zdecydowanie za dobrze w okularach przeciwsłonecznych i czapce z daszkiem. Dobrze, że sama miałam je założone, to nie widział, że się gapię. Poza tym przy robieniu mrożonej kawy kilka razy rzuciliśmy w siebie kostkami lodu, a mi oczywiście jedna wpadła za koszulkę, co wywołało nasz śmiech. Ale było wesoło i cieszyłam się, że byliśmy w dobrych nastrojach i mieliśmy taką chwilę dla siebie. Spojrzał w moją stronę, a ja oczywiście się rozejrzałam i liczyłam, że tego nie zauważył.

– Mama!

– Wreszcie. Co tak długo?

– A co się mieliśmy spieszyć – odpowiedział Andy. – Pogadaliśmy sobie. Zamówiliście już pizzę?

– Czekaliśmy na was, bo nie wiem, na co macie ochotę.

– Chris, zostajesz?

– Tak.

– Cudownie. Im nas więcej, tym weselej. Poza tym kupiliśmy basen.

– Co? – zdziwiłam się.

– Poszliśmy na spacer i wróciliśmy z basenem. Nie zrobiłaś tak nigdy? Niektórzy idą po cukier i wracają z telewizorem. My kupiliśmy basen, bo zaczyna się lato, będzie upał. Jest duży, więc zmieści się w nim kilka osób.

– Wujek Andy kupił mi koło!

– Jak chcesz to napompować?

– Mam dobre płuca. 

– Z chęcią popatrzę, jak to rozkładasz. Pierwsze wybierzmy pizzę, a potem sobie pooglądamy mistrza w akcji. 

It's all coming backWhere stories live. Discover now