15

1.3K 99 4
                                    

Po powrocie do domu wcale nie było lepiej. Siostra Arii cały dzień miała zająć się Gianą u nich w domu, a ja byłam w pracy trzy godziny, bo tylko tyle wizyt miałam tego dnia. Wróciłam do pustego domu i wyciągnęłam album ze zdjęciami. Spojrzałam na zdjęcie zrobione krótko po narodzinach Giany, jak Jessie trzymał ją na rękach i przejechałam po nim palcem. Łzy spływały mi powoli po twarzy i wstałam, żeby zaparzyć herbatę.

Zawsze będę cię kochał.

Rzuciłam filiżanką, która od razu się rozbiła i usiadłam na podłodze, zasłaniając twarz dłońmi.

– Mikayla? Jesteś tu – usłyszałam głos Chrisa i dopiero po chwili mnie zauważył. – Boże, skaleczyłaś się?

Pozbierał wszystko, co zostało z filiżanki i wyrzucił do kosza. Usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Objął mnie, a coraz więcej łez spływało mi po policzkach.

– Zadzwonić do kogoś? Coś się stało? Coś cię boli?

– Nie radzę sobie bez niego.

– Bez kogo?

Pokazałam mu dwie nasze obrączki, które założyłam na wisiorek, a on dotknął ich delikatnie.

– Byłyśmy z Gianą w domu, bo była kolejna rocznica jego śmierci. Tak się cieszyła, że odwiedzi tatusia, a nawet go nie pamięta. Była wtedy taka malutka. Mówiła mu, że bardzo go kocha i tęsknimy. Opowiadała mu o was, że ma nowych wujków. 

– Jesteście bardzo silne. Obie. Ciężko mi to sobie wyobrazić, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale on też was bardzo kocha i zawsze będzie blisko was. Będzie was pilnował. Dlatego mówiłaś, że boisz się, że nikogo tak nie pokochasz. Wiesz, że nie musisz się z tym spieszyć, prawda? Byliście małżeństwem. Masz prawo nie być gotowa na nowy związek. Masz prawo płakać i być smutna. Możesz nosić te obrączki z dumą i nie ukrywać ich.

*

Chris

Mikayla zasnęła po godzinie płaczu, a ja patrzyłem przez jakiś czas na jej telefon. W końcu wziąłem go do ręki i odblokowałem, wychodząc przed dom. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jej tapetę z Gianą. Na szczęście nie miała hasła. Wyszukałem kontakt o imieniu Andy. Nie było innego o takim imieniu, a tylko o nim wspominała, dlatego wybrałem jego numer.

– Mikayla?

– Umm... Z tej strony Chris Evans. Nie wiem, czy dobrze się dodzwoniłem.

– Chris? Wspominała mi Giana o jej nowych wujkach. Andy Rossi. Co się stało?

– Nie wiedziałem do kogo zadzwonić. Mikayla nie jest w najlepszym stanie psychicznym. Powiedziała mi trochę, długo płakała. Nie wiem, jak mogę jej pomóc.

– Mógłbym przyjechać dopiero za dwa dni – westchnął. – Nie mogę wcześniej. Nie wiem, czy na razie możemy coś zrobić, oprócz bycia blisko. Musi wrócić na wizyty u psychologa. Tylko to jej pomagało. Giana przy tym była?

– Nie. Jest u opiekunki do wieczora.

– Dobra. To mam prośbę. Domyślam się, że Mikayla wreszcie zasnęła, to mógłbyś później odebrać Gianę? Zadzwoniłbym do Arii, żeby ją uprzedzić. Chyba że masz inne plany, to...

– Odbiorę ją – powiedziałem od razu.

– Brała leki przed snem?

– Tak.

– Dlatego właśnie o to proszę, bo jak je wzięła, to trochę pośpi, a po nich może się słabo czuć, dlatego lepiej, żeby nie prowadziła.

– Okej, rozumiem.

– Ale Chris, proszę cię. Nie oceniaj jej przez to, co się stało.

– Mikayla jest cudowną kobietą. Nie zamierzam jej oceniać. Każdy może mieć taką sytuację i ma prawo płakać. Znam dobrego psychologa w okolicy, mogę jej dać jego wizytówkę. 

It's all coming backWhere stories live. Discover now