Po powrocie do domu wcale nie było lepiej. Siostra Arii cały dzień miała zająć się Gianą u nich w domu, a ja byłam w pracy trzy godziny, bo tylko tyle wizyt miałam tego dnia. Wróciłam do pustego domu i wyciągnęłam album ze zdjęciami. Spojrzałam na zdjęcie zrobione krótko po narodzinach Giany, jak Jessie trzymał ją na rękach i przejechałam po nim palcem. Łzy spływały mi powoli po twarzy i wstałam, żeby zaparzyć herbatę.
Zawsze będę cię kochał.
Rzuciłam filiżanką, która od razu się rozbiła i usiadłam na podłodze, zasłaniając twarz dłońmi.
– Mikayla? Jesteś tu – usłyszałam głos Chrisa i dopiero po chwili mnie zauważył. – Boże, skaleczyłaś się?
Pozbierał wszystko, co zostało z filiżanki i wyrzucił do kosza. Usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Objął mnie, a coraz więcej łez spływało mi po policzkach.
– Zadzwonić do kogoś? Coś się stało? Coś cię boli?
– Nie radzę sobie bez niego.
– Bez kogo?
Pokazałam mu dwie nasze obrączki, które założyłam na wisiorek, a on dotknął ich delikatnie.
– Byłyśmy z Gianą w domu, bo była kolejna rocznica jego śmierci. Tak się cieszyła, że odwiedzi tatusia, a nawet go nie pamięta. Była wtedy taka malutka. Mówiła mu, że bardzo go kocha i tęsknimy. Opowiadała mu o was, że ma nowych wujków.
– Jesteście bardzo silne. Obie. Ciężko mi to sobie wyobrazić, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale on też was bardzo kocha i zawsze będzie blisko was. Będzie was pilnował. Dlatego mówiłaś, że boisz się, że nikogo tak nie pokochasz. Wiesz, że nie musisz się z tym spieszyć, prawda? Byliście małżeństwem. Masz prawo nie być gotowa na nowy związek. Masz prawo płakać i być smutna. Możesz nosić te obrączki z dumą i nie ukrywać ich.
*
Chris
Mikayla zasnęła po godzinie płaczu, a ja patrzyłem przez jakiś czas na jej telefon. W końcu wziąłem go do ręki i odblokowałem, wychodząc przed dom. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jej tapetę z Gianą. Na szczęście nie miała hasła. Wyszukałem kontakt o imieniu Andy. Nie było innego o takim imieniu, a tylko o nim wspominała, dlatego wybrałem jego numer.
– Mikayla?
– Umm... Z tej strony Chris Evans. Nie wiem, czy dobrze się dodzwoniłem.
– Chris? Wspominała mi Giana o jej nowych wujkach. Andy Rossi. Co się stało?
– Nie wiedziałem do kogo zadzwonić. Mikayla nie jest w najlepszym stanie psychicznym. Powiedziała mi trochę, długo płakała. Nie wiem, jak mogę jej pomóc.
– Mógłbym przyjechać dopiero za dwa dni – westchnął. – Nie mogę wcześniej. Nie wiem, czy na razie możemy coś zrobić, oprócz bycia blisko. Musi wrócić na wizyty u psychologa. Tylko to jej pomagało. Giana przy tym była?
– Nie. Jest u opiekunki do wieczora.
– Dobra. To mam prośbę. Domyślam się, że Mikayla wreszcie zasnęła, to mógłbyś później odebrać Gianę? Zadzwoniłbym do Arii, żeby ją uprzedzić. Chyba że masz inne plany, to...
– Odbiorę ją – powiedziałem od razu.
– Brała leki przed snem?
– Tak.
– Dlatego właśnie o to proszę, bo jak je wzięła, to trochę pośpi, a po nich może się słabo czuć, dlatego lepiej, żeby nie prowadziła.
– Okej, rozumiem.
– Ale Chris, proszę cię. Nie oceniaj jej przez to, co się stało.
– Mikayla jest cudowną kobietą. Nie zamierzam jej oceniać. Każdy może mieć taką sytuację i ma prawo płakać. Znam dobrego psychologa w okolicy, mogę jej dać jego wizytówkę.
YOU ARE READING
It's all coming back
FanfictionW życiu każdej osoby przychodzi pewien czas, gdy musi podjąć ważne dla siebie decyzje. Decyzje, które mogą zmienić bieg naszego życia. Czasem nie tylko naszego, ale i bliskich nam osób. Często zastanawiamy się, co by było, gdybym zrobiła to inaczej...