21

1.2K 100 3
                                    

– Raz byłam na randce. Namówili mnie we Włoszech. Bardzo nie chciałam tam iść, ale poszłam. Po prostu... Nie wiem... Boję się nawet zacząć randkować. Giana jest mała, szybko się przywiązuje, a potem facet zniknie i co? Poza tym ten facet z randki nie był taki zły. Ale gdy powiedziałam mu, że mam dziecko, to... Poszedł do toalety i nie wrócił.

– Frajer.

– Sama nawet nie wiem, jak randkować. Całe życie byłam z jednym mężczyzną i wiedziałam, co on lubi, więc wszystko było na luzie. Jessie nawet nie nazywał tego zbytnio randkami. Na początku oczywiście tak. Później wszystko było luźniejsze – powiedziałam, a on kiwnął głową.

– Jaki musi być facet, z którym byś zaczęła randkować?

– Na pewno nie może mieć nic przeciwko Gianie. Wręcz powinni mieć świetny kontakt. Chciałabym przynajmniej. Fajnie jakby był rodzinny, zabawny, opiekuńczy.

– Masz jakiś typ wizualnie?

– Nie mam.

– Nie próbowaliście kiedyś z Andy'm? – zapytał, a ja się zaśmiałam i pokręciłam głową.

– Nigdy by nam nie wyszło. On jest dla mnie jak brat. To nie miałoby żadnych szans. A ty? Czemu jesteś sam?

– Nie ma u nas w mieście dużo kobiet. Większość w naszym wieku wyjechała do dużego miasta. Próbowałem aplikacji randkowych jakoś w tamtym roku, ale to nie dla mnie.

– Może masz duże wymagania?

– Nie powiedziałbym. Raz mnie zdradziła jedna dziewczyna, w której byłem zakochany. Nie chciałbym przeżyć drugi raz czegoś takiego. Nie chciałbym być nigdy oszukiwany. Czasem brakuje mi bliskości drugiej osoby. Żeby się położyć, przytulić i obejrzeć coś ciekawego, albo poleżeć w ciszy. Czuć, że ktoś jest blisko.

– Rozumiem cię – westchnęłam i spojrzałam na Gianę, która chlapała się wodą z Andy'm. – Ostrożnie!

– Spoko, mamuśka. Umiem zajmować się dzieckiem. 

– Nie jestem dzieckiem, wujku!

– Muszę jutro zająć się ogrodem. Ponoć nie będzie upału, a Andy jedzie gdzieś w odwiedziny do znajomych na kilka godzin.

– Co chcesz zmienić?

– Chcę zasadzić więcej kwiatków i jakieś krzewy.

– Masz już kupione? – zapytał, a ja pokręciłam głową.

– Nie. Będę musiała pojechać do sklepu.

– Mogę się z tobą wybrać. Wezmę pick-upa i wrzucimy wszystko na pakę. Nie będziesz musiała sama dźwigać.

– Nie chcę ci zajmować czasu.

– Przestań. Z przyjemnością ci pomogę.

– Zawożę Gianę do opiekunki o ósmej i o trzynastej wracam z pracy, to potem możemy jechać.

– Pewnie. Przyjadę po ciebie.

– Zrobię później obiad – zaproponowałam, a on od razu się ożywił.

– Twoich obiadów nie odmawiam. To byłby grzech. 

– Specjalnie zrobię ci coś włoskiego.

– Przestań, bo jeszcze się zakocham... W twoim jedzeniu i potem będę przyjeżdżał codziennie.

– Drzwi są zawsze otwarte. Chociaż twoja mama może mieć coś przeciwko, że nie wolisz jej obiadów. 

– Ostatnio to ona mi każe gotować. Nie wiem, co jej się stało. 

– No i dobrze. Możesz czasem coś ugotować.

– Pierwsze musiałbym umieć. 

– To jutro ci pokażę co nieco. 

Przysunęliśmy się do Andy'ego i Giany i obróciłam się w stronę słońca. Chris za to siedział tyłem do niego, dlatego siedzieliśmy przodem do siebie. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i spojrzałam na chłopaka, który patrzył z uśmiechem na wygłupiającą się Gianę.

It's all coming backWhere stories live. Discover now