Epilog

153 8 25
                                    

Trochę ponad trzydzieści lat później

Minęło dużo czasu od kiedy Alan mi się oświadczył. Dwa lata później wzięliśmy ślub. Nie spieszyliśmy się i chcieliśmy dopracować ceremonię żeby była idealna.

Pobraliśmy się stojąc na małej polanie w norweskich górach. Samo wesele i poprawiny trwały od rana do wieczora. Przedłużyły się nawet do następnego dnia więc tak, nasze wesele trwało niestandardowo trzy dni.

Na podróż poślubną wybraliśmy Hiszpanie. Tam gdzie się wszystko zaczęło. Spędziliśmy razem cały tydzień.

-- Mamo, nie chce ci przerywać, ale my musimy już jechać -- wtrąciła się Sophia, nasza córka, podczas gdy ja wspominałam wydarzenia z naszego życia.

-- Nie! Ja chcę zostać u babci!! -- krzyknęła moja wnuczka Alice.

-- Następnym razem dokończę wam opowiadać o naszej młodości. Mamy jeszcze dużo do opowiedzenia -- spojrzałam się na Alana, a ten się do mnie uśmiechnął i potwierdził. Nastolatki uwielbiały słuchać o jego karierze i tym co nam się przydarzało.

-- No ale babciu... Nie możemy zostać na noc? -- odezwał się nasz drugi wnuk, Dean.

-- Alice, twój braciszek jest przeciez jeszcze malutki i też powinien już wracać do domu -- spojrzałam na malutkiego Johna i zignorowałam drugiego chłopaka.

-- Ale ja przecież mogę zostać, bo nie mam rodzeństwa, a poza tym Alice może zostać sama z nami -- upomniał się zignorowany Dean.

-- Jeżeli mama się zgodzi -- spojrzałam się na moją synową, Iselin.

-- Jak to nie problem -- uśmiechnęła się.

-- Dla nas żaden -- odwzajemniłam uśmiech.

-- Mamo mogę też zostać? Dean ma rację. Mogę zostać tu sama, a wy sobie pojedziecie -- proponowała Alice.

-- Lekcje macie zrobione? -- dopytała Sophia patrząc się na dwójkę nastolatków.

-- Tak! Wszystko. Obiecujemy. Naprawdę -- przekonywała dziewczynka.

-- No dobrze. To przyjedziemy po was w niedzielę.

-- Zostajemy tu dwa dni? Ale super! -- krzyknęła Alice.

-- I to bardzo. W końcu jakiś super weekend się szykuje -- odezwał się Dean.

Chwilę później rodzice Deana czyli moja synowa Iselin i syn Brendon pojechali zostawiając u nas swoje dziecko. To samo zrobił mój przyszły zięć Charles i córka Sophia zostawiając pod naszą opieką Alice.

Nasze wnuki miały już skończone piętnaście lat więc nie trzeba było unikać pewnych tematów tymbardziej, że ich rodzice rozmawiali z nimi o wszystkim. Jak na ich wiek byli bardzo dojrzali, a to wszystko dzięki temu, że nasze ich rodzice mieli takie same metody wychowawcze jakie mieliśmy my wobec naszych dzieci.

-- Mówcie dalej! Uwielbiamy słuchać o tym co kiedyś się działo. Teraźniejszy świat, a ten w tedy to jest przepaść -- wtrącił się Dean gdy rodzice już wyszli.

-- Powiem wam jutro, a teraz pójdziemy coś zjeść.

-- Tosty! Zróbmy tosty! -- mówił gdy we trójkę szliśmy do kuchni.

-- Dobrze, będą tosty, ale zawołaj dziadka -- chłopak pobiegł spowrotem do salonu.

Nie długi czas później siedzieliśmy razem przy stole i zajadaliśmy się tostami. Nigdy nie sądziłam, że będę miała takie cudowne wnuki, które chcą z nami rozmawiać i z przyjemnością słuchają naszych historyjek. Nigdy nie sądziłam, że uda mi się jeszcze zajść w ciążę. Gdy przychodzili do nas, swoje telefony zostawiali na korytarzu i praktycznie wcale ich u nas nie używali.

Moje życie nauczyło mnie dużo i to właśnie chciałam przekazać następnym pokoleniom. Wszystkie moje błędy i porażki, a także te dobre chwile i momenty szczęścia.

Świat na przestrzeni lat zmienił się diametralnie, ale i ja, i Alan nadal byliśmy tą dwójką młodych ludzi, którzy poznali się na koncercie i nie raz niemiłosiernie sobie dogryzali. Zostaliśmy poprostu sobą. Sława nas nie zmieniła, a nasze życie biegło swoim tempem.

KONIEC

Uwaga! Będzie jeszcze jeden rozdział.

I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Onde as histórias ganham vida. Descobre agora