Rozdział 24

177 7 0
                                    

Pov. Agnieszka

Po uspokojeniu Julki i gdy opadły emocje moja siostra poszła od razu spać. Pokazałam jej gdzie jest jej pokój i łazienka. Ja zostałam z Alanem w salonie łączonym z kuchnią.

-- Mówiłam, że będzie szczęśliwa? -- powiedziałam do niego cicho.

-- Nie wiedziałem, że aż tak przeżywała to, że wasze mieszkanie nie było nowe. Nie narzekała.

-- Alan... Nie zauważyłeś, że ona prawie nie narzeka? Dla niej to mieszkanie to było coś, bo kiedyś mieliśmy jeszcze mniejszą, tak naprawdę, kawalerkę, którą dzieliliśmy z moją koleżanką. Od kiedy ja zostałam pełnoletnia i zamieszkałyśmy razem nie miałyśmy żadnego dobrego i nowego  mieszkania. Nie było nas stać.

-- Rozumiem...

-- Teraz ten kupon i ten spadek... Boje się, że to tylko sen. W życiu spotkało nas bardzo dużo nieszczęść. Nadal nie mogę uwierzyć, że los się do nas odwrócił.

-- Należy wam się. Jesteście cudownymi osobami.

-- A ty nie? Widzę ile dajesz jej radości tym, że porostu jesteś i ją kochasz. Ciągle do mnie pisze i wydzwania, że jest szczęśliwa i czuję się cudownie gdy jesteście razem. Ona cię kocha bez granic. Pierwszy raz się tak poważnie w kimś zakochała.

-- Naprawdę? -- Alan uśmiechnął się i lekko zarumienił.

-- Tak głupku. Nie wiem jakim trafem akurat ją spotkałeś w tym klubie czy gdzie to tam było. Mogłeś spotkać tam miliony osób.

-- Ja też nie wiem -- zaśmiał się.

-- Gdyby ktoś powiedział mi, że za jakiś czas będę siedzieć na jednej kanapie z Alanem Walkerem, z którym na dobrą sprawę dziele życie, nie uwierzyłabym mu.

-- A jednak jestem.

Patrzeliśmy się chwilę na siebie po czym Walker mnie przytulił. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Odwzajemniłam to.

-- Dzięki za ogarnięcie tego wszystkiego tutaj. Bez ciebie by się nie udało -- powiedział.

-- Przestań. To nic takiego -- odsunęliśmy się od siebie.

-- Pójdę już... Jest późno, a gdy mam do wyboru sen w samolocie, a w łóżku, zdecydowanie wybieram łóżko.

-- Jasne -- uśmiechnęłam się

-- Dobranoc -- chłopak wyszedł.

Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam rzeczy Julii leżące na blacie w kuchni. Wiedziałam, że nie powinnam, ale zajrzałam do środka, bo zainteresowała mnie jedna rzecz. Zobaczyłam tam nasze wspólne zdjęcie, które zrobiliśmy na początku ich związku. Byłam tam ja, Jula, Alan i mój chłopak. Przyglądałam się lekko pogniecionej fotografii.

-- Co ty robisz? -- powiedziała Jula gdy zobaczyła mnie stojącą przy jej rzeczach.

-- Sorki. Zobaczyłam to zdjęcie i... Musiałam na nie spojrzeć.

-- Dobra, spoko.

-- A ty co tu robisz? Miałaś spać.

-- Muszę się ciebie coś zapytać zanim znowu zapomnę. Kiedy jest to wesele Julii? Miała się z tobą kontaktować, bo ja nie zawsze mogłam mieć zasięg.

-- A, no tak. Zapomniałam ci powiedzieć. Wesela nie będzie.

-- Jak to? -- zdziwiła się.

-- Okazało się, że jej partner miał kilka dziewczyn na boku. Zerwali.

-- Ou... Przykro mi. Muszę z nią pogadać.

-- Nie, to nie najlepszy pomysł. Bardzo to przeżywa -- uprzedziłam ją.

-- No tak... Tyle chciałam wiedzieć. Dzięki. Teraz wracam do łóżka.

-- Kocham cię.

-- No ja też -- zamknęła drzwi.

Udałam się do łazienki i sama się ogarnęłam, żeby po chwili zasnąć w swoim łóżku.

I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Where stories live. Discover now