Rozdział 30

153 7 2
                                    

Patrzeliśmy się z Alanem na siebie. Nie mogliśmy w to uwierzyć.

-- Jest pan pewien? -- zapytałam lekarza.

-- Tak -- uśmiechnął się. -- Jest pani w dziesiątym tygodniu ciąży. Nie czuła pani ostatnio żadnych mdłości, albo czy nie występowały wymioty?

-- Ostatnio zaczęłam przechodzić na dietę i powiem szczerze, że myślałam, że to od jedzenia. Z resztą ostatnio dowiedziałam się, że mam nietolerancję laktozy więc jak zjem jakiś produkt mleczny to...

-- Przepraszam, że pani przerwę, ale to tak nie wygląda. Ostatnio mogła pani zauważyć, że nie mieści się pani w swoje ulubione i dopasowane spodnie. Jest to powodem, że występuje zatrzymywanie się wody w organizmie i powiększenie macicy.

-- Ja myślałam, że przytyłam przez to co jem, dlatego szukałam różnych posiłków, diet i ogólnie informacji jak schudnąć. Byłam pewna, że te wszystkie mdłości, przybieranie na wadze są spowodowane nie wybraniem jednej konkretnej diety i poprostu organizm od tego wariuje.

-- Spokojnie, to nie jest powód do zmartwienia. Z resztą... Dobrze, że się pani teraz dowiedziała, bo mogłoby to się źle skończyć dla dziecka. Mam na myśli takie domowe odchudzanie.

Opuściłam wzrok.

-- Jak się ma sprawa z nudnościami? Jeszcze raz wrócę do tego tematu.

-- Jest mi czasami niedobrze, ale nie aż tak żeby to było niepokojące.

-- Ma pani dużo szczęścia. Większość moich pacjentek teraz i trochę wcześniej przechodziły piekło.

-- Ta... -- nieśmiało się uśmiechnęłam.

Lekarz przeprowadził ze mną dokładniejszy wywiad. Zapytał o wszystko co było związane z moim samopoczuciem, ciążą i rozwojem dziecka. Odpowiadałam spokojnie i próbowałam powiedzieć wszystko o co mnie pytał.

Alan siedział i nic nie rozumiał. Jedyne co zrobił to złapał mnie za rękę i się do mnie uśmiechnął. Cierpliwie czekał, aż wyjdziemy z gabinetu i będę mogła mu wszystko powiedzieć.

Po godzinie wyszliśmy z pomieszczenia. Ja nadal byłam w szoku i nie mogłam uświadomić sobie tego, że we mnie rozwija się organizm.

-- Przetłumaczysz mi wszystko to o czym rozmawiałaś z lekarzem? -- nie zareagowałam. -- Julia!

-- Co? Ta... Tak. Jasne... -- streściłam mu cały wywiad lekarski.

-- Ty naprawdę nic nie zauważyłaś?

-- Alan... Nie, nie zauważyłam.

Wymiana zdań o tym dlaczego nie skojarzyłam objawów razem z ciążą trwała zaledwie pięć minut. Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu.

Patrzyłam się raz na drogę i raz na swój brzuch. Zaczęłam wyobrażać sobie jak teraz będzie wyglądało moje życie. Mam dopiero dwadzieścia lat.

-- Nie odezwiesz się do mnie? -- powiedział Alan gdy wychodziliśmy z samochodu.

-- Ja nawet nie wiem co mam mówić -- powiedziałam gdy weszliśmy na klatkę schodową.

-- Przecież... To chyba powód do radości tak? -- powiedział niepewnie.

-- Nie wiem. Nie mam pojęcia czy to taka dobra wiadomość. Przecież ty ciągle wyjeżdżasz i...

-- Pogadamy o tym później? Jak będziemy w mieszkaniu? -- przerwał mi. Kiwnęłam twierdząco głową.

-- Jesteśmy! -- krzyknęłam na wejściu.

-- I jak? Wszystko jest okej? -- zapytała Agnieszka.

-- Może... Lepiej usiądźmy i na spokojnie ci to powiem.

-- Nie. Powiedz mi to teraz. Czekaj... Nie... Nie mów, że jest źle. Jula błagam... -- zaczęła się martwić.

-- To jest taka dziwna sytuacja...

-- Mów! -- ponagliła mnie.

-- Tylko mnie nie zabij...

-- Obiecuje. A teraz przejdź do rzeczy.

-- Jestem w ciąży -- popatrzyłam jej w oczy.

-- Żartujesz sobie?

-- Nie... Nie żartuje. Zobacz -- pokazałam jej zdjęcie z USG.

Chwilę patrzyła się na zdjęcie po czym podniosła na mnie wzrok. Popatrzyła się na mnie i na Alana.

-- Nie wiem co mam powiedzieć.

-- Ja też... -- odpowiedziałam lekko zdenerwowana.

-- Gratulacje -- szeroko się uśmiechnęła i mnie przytuliła. Po chwili Alan też otrzymał od niej przytulasa.

-- Ta... -- mruknęłam.

-- Ej! Nie cieszysz się? Będziecie mieli małego dzieciaczka. Teraz właśnie masz go pod swoim sercem.

-- Agnieszka, jestem w ciąży. Rozumiesz jaki to obowiązek? Po pierwsze nie wiem czy dam sobie radę, a po drugie jak ty sobie to wyobrażasz? Mam dopiero dwadzieścia lat. Całe życie przede mną.

-- Alan... Zrób jej coś. Błagam -- zwróciła się do mojego chłopaka.

-- Nic jej nie mogę zrobić -- stwierdził.

-- Julka... -- wróciła do mnie. -- Tą mała istotka odmieni twoje życie. Wasze życie.

-- Słyszysz samą siebie? Co ludzie powiedzą? Nie mamy ślubu, nie jesteśmy zaręczeni... A jak wyjdzie na świat to, że nie wiedzieliśmy o tej ciąży...

-- Nic nie wyjdzie -- przerwała. -- Możesz myśleć pozytywnie? To dziecko... To dziecko będzie połączeniem was obojgu. To jest cudowne! Tutaj będzie rósł mały Alanek lub mała Julka -- wzięła moją dłoń i przyłożyła ją do mojego brzucha.

-- Skarbie -- odezwał się Alan. -- Nie ważne co dalej będzie... Ja cię kocham i będę z tobą. Wychowany to dziecko i będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

-- Tylko, że... Kiedy. Kiedy to się stało? Co poszło nie tak...

-- Nie wiem. Nie chce wiedzieć. Teraz to nie jest ważne. Ważniejsze jest żebyś dbała o siebie.

Uśmiechnęłam się do niego.

I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Where stories live. Discover now