Rozdział 38

131 8 15
                                    

Następnego dnia wstałam dość szybko. Tak jak poszliśmy spać koło piątej, tak ja wstałam o dziesiątej. Obudziłam się i wzięłam mój telefon do ręki. Zaczęłam przeglądać socialmedia. Zastanawiałam się nad tym żeby opublikować zdjęcie z pierścionkiem, ale najpierw wolałam zapytać się o zdanie Alana.

-- Już nie śpisz? -- rzucił długą chwilę później.

-- Już dawno. Chcesz to idź jeszcze spać. Ja sobie poradzę -- uśmiechnęłam się.

-- Nie zostawię cię nawet na moment.

-- Nie jestem dzieckiem -- przewróciłam oczami.

-- Ale teraz to ja będę o ciebie dbać i to ja się będę tobą opiekować -- pocałował mnie w policzek.

-- Dobra niech ci będzie -- wróciłam do telefonu. Długo się nie nacieszyłam, bo chwilę później chłopak wyrwał mi urządzenie. -- Ej!

-- Nie ma siedzenia w necie.

-- No weź! -- podniosłam się i próbowałam zabrać mu telefon, który wyciągnięta ręką trzymał daleko ode mnie.

-- Nie-e.

-- Ta-ak. Oddawaj! -- skrzyżowałam ręce.

-- Bo co?

-- Bo ja cię proszę.

-- Aby napewno? -- podniósł się.

-- Tak -- zrobiłam przedrzeźniającą minę.

-- Udowodnij mi to.

-- Jak mam ci to udowodnić?

-- Wymyśl coś -- stwierdził nadal nie odpuszczając.

-- Ja wiem co ty masz na myśli. Zapomnij -- prychnęłam.

Przechylił głowę w bok.

-- Nie, nie, nie. Nie weźmiesz mnie na litość.

-- A ty nadal uparta tak samo jak kiedy cię poznałem -- schował moje urządzenie pod swoją poduszkę.

-- Ja się nie zmieniam -- zaczęłam wyobrażać sobie jak zabrać moją własność. -- No dobra... -- mruknęłam po dłuższej chwili patrzenia się na siebie. -- Czy to wystarczy? -- pocałowałam go.

-- Nie.

-- Szantaż?

-- Może... -- spojrzał się w sufit.

Przysunęłam się do niego i ponownie go pocałowałam. Chwilę później usiadłam na jego nogach i kontynuowałam czułości. Obydwoje cieszyliśmy się chwilą. Brakowało nam obojga momentu tylko dla siebie. Czułam się jak podczas naszego pierwszego razu, ale teraz nasza rozłąka trwała zaledwie, albo aż, kilka tygodni.

Minęło kilka sekund, a ja jednak podstępem zabrałam telefon i się od niego odsunęłam.

-- Dziękuję -- rzuciłam.

-- Ej no! To nie fair.

-- Wszystko jest fair -- pokazałam mu język. -- Ruszaj się. Idę się ogarnąć i w tedy zrobię coś do jedzenia -- wstałam i podeszłam do walizki, w której miałam ubrania. Wzięłam koszulkę, spodnie i poszłam do łazienki. Wcześniej miałam tam już kosmetyki. 

Po porannej toalecie zeszłam na dół. Tam byli już wszyscy.

-- Jak tam siostra? -- rzuciła do mnie Agnieszka.

-- Lepiej się czuć nie mogłam -- zaśmiałam się.

-- Może przejdziemy się do jakiejś restauracji? -- zaproponował mój narzeczony.

I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Where stories live. Discover now