Rozdział 2

249 15 16
                                    

Pov Agnieszka

Następny dzień zaczął się normalnie. Wstałam jak zwykle szybciej od Julii i poszłam przygotować nam śniadanie.

Uwielbiałam gotować. Dzisiaj zrobiłam tortille warzywną. Placek zawsze wychodził mi o wiele lepszy od tych sklepowych.

Gdy miałam zaczynać smażyć warzywa wpierw udałam się do jej pokoju, aby ją obudzić.

Nasz rozkład domu był prosty:

Wchodziło się i na wprost był korytarz. Jeden duży krok od drzwi, po prawo był pokój Julii, a po lewo był mój. Idąc do przodu mijało się łazienkę znajdującą się po lewej stronie. Gdy przeszło się do końca korytarza pokazywał się duży pokój przedzielony półscianką. Dzielił się na małą kuchnię i mały salon. Najlepszym miejscem w tym mieszkaniu był balkon, na który wychodziło się z kuchni.

Pierwsze co zobaczyłam po otwarciu jej pokoju to bałagan.

Jula znowu wyrzucałaś wszystko z szafy...

Po chwili zobaczyłam puste puszki po energetykach.

Znowu siedziałaś do późna.

Ostatecznie zobaczyłam dziewczynę skitraną w swoim łóżku, które było ustawione we wnęce. Podeszłam do niej.

-- Jula wstawaj. -- zaczęłam ją budzić.

-- Mhm... -- mruknęła.

-- Julka no. Chodź.

-- Alan zostaw.

Alan? Może się trochę zabawimy...

Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek i włączyłam nagrywanie.

-- Kocham cię.

-- Ja ciebie też słońce.

-- Może chcesz coś porobić razem? -- zapytałam.

-- Nie Alan... Nie dzisiaj... Nie chce...

-- Dlaczego? -- kontynuowałam podstęp próbując nie wybuchnąć śmiechem.

-- Nie chce. Nie mam... Gumek... Agnieszka jest w domu... -- cały czas mamrotała pod nosem przez sen.

Dobra, starczy. Jestem głodna. Jedzenie ważniejsze.

-- Wstawaj leniu.

-- Zostaw -- przewróciła się na drugi bok.

-- Ehh... -- wzięłam poduszkę i walnęłam ją w głowę.

-- Co tu... Aga! Weź... Daj ludziom spać -- podniosła głowę po czym ją opuściła.

-- Głodna jestem. Zrobiłam nam śniadanie. Może raczysz przyjść?

-- Która godzina.

-- Prawie 13 -- skłamałam. Była 9, ale przecież muszę ją zmotywować żeby wstała.

-- Co?! -- momentalnie się podniosła. -- Jak to?!

-- No... Poprostu.

-- Muszę się przygotować na występ! -- wybiegła z łóżka jak poparzona.

-- Dobra, dobra...

Zebrałam puste puszki, które walały się po pokoju i wyszłam z pomieszczenia.

-- Agnieszka! -- usłyszałam krzyk.

Czyżby się zorientowała, która jest godzina?

-- Okłamałaś mnie. Mogłam jeszcze spać matole.

-- Też cię kocham -- zaczęłam się śmiać.

Idąc w stronę kuchni zobaczyłam roztrzepaną Julię, która stała w piżamie i próbowała ogarnąć nieład włosów. Jej włosy stanowiły wielką pelerynę. Nie jedna dziewczyna jej zazdrościła. Grube i odporne na wszystko włosy, a na dodatek długość dalej niż za pas.

Podeszłam do kuchenki i kontynuowałam gotowanie.

Kilka chwil później siedzieliśmy we dwie i jadłyśmy przygotowany przeze mnie posiłek.

-- To co tam u Alana? -- zaczęłam gdy prawie skończyliśmy śniadanie.

-- Dobrze. Dlaczego pytasz?

-- A tak jakoś...

-- Mhm...

-- Rozmawiałaś z nim w nocy?

-- Co? Nie! Z nikim nie rozmawiałam. Jedyne co w nocy robiłam to przygotowywałam się do koncertu. Przecież dzisiaj występuje pierwszy raz na festiwalu.

-- Ta...

-- Co kombinujesz?

-- Ja? Nic -- sprostowałam.

-- Mhm... Ja widzę że coś jest nie tak.

-- No dobra... Słyszałam jak gadałaś przez sen.

-- Czekaj co? Ja nie mówię przez sen.

-- Słyszałam. Byłam obok.

-- Kłamiesz.

-- Nie.

-- To niby o czym gadałam?

-- To, że kochasz Alana, że nie chcesz dzisiaj, że nie masz gumek i jestem w domu.

-- Co. Nie. To niemożliwe -- zaczerwieniła się.

-- Możliwe. Tak było -- zaczęłam się śmiać.

-- Okłamujesz mnie!

-- Mhm... Napewno.

-- No... T...Tak...

-- Ehh... Patrz -- pokazałam jej nagranie. Julia w jednym momencie była czerwona jak burak.

-- Jejku...

-- Spoko siostra.

-- No nie tak spoko.

-- Przejmujesz się. Przecież z nim już spałaś.

-- Nie muszę ci mówić z kim i gdzie śpię. Odczep się.

-- Wiem, że to robiliście.

-- Skończ.

-- A co? Nie było fajnie?

-- Agnieszka! -- lekko się uniosła.

-- Dobrze całuje? -- zignorowałam ją.

-- Zamknij się! -- rzuciła we mnie serwetką, która leżała na stole. -- I tak. Całuje zajebiście.

-- Mmm...

-- Spadaj. On jest mój -- zaśmiała się.

-- Dobra dobra... Mam swojego chłopaka.

I tak zaczęła się rozmowa o tym kto z kim się zwiąże i ile dzieci będzie miał w przyszłości.

I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Where stories live. Discover now