Pov. Alan
W końcu przyszedł czas aby wylecieć w trasę. Nie mogłem się doczekać aż przylecimy do Londynu. Przecież spełnię marzenie swojej dziewczyny.
Staliśmy pod jej blokiem czekając na samochód.
-- Kiedy jedziemy Al? -- marudziła Jula.
-- Za chwilę. Daj im czas.
-- No weeeeź -- zaczęła chodzić w kółko.
-- No coooo -- przedrzeźniałem ją.
-- Zadzwoń do nich.
-- Mówili, że będą zaraz to przyjadą. Nie jest zimno.
-- No ale teraz mam wolne! Chce to wykorzystać! Przekonałam szefa żeby dał mi dosyć długi czas urlopu. Ty nie wiesz jak to jest ciężko o urlop -- stanęła przede mną z głową uniesioną lekko wyżej, aby móc mi patrzeć w, jak ona to nazywa, moje piękne i krystaliczne oczy małego bobaska.
Oj Jula. Narzekasz.
-- To, że teraz będą szybciej nie przyspieszy nam odlotu samolotu -- powiedziałem racjonalnie.
-- Ale... Eee...
-- Eee. Cicho -- pocałowałem ją.
W tym momencie podjechał nasz taksówkarz z Mohammedem.
Jula podskoczyła z radości i pobiegła do drzwi samochodu, a ja jak taki tragarz wziąłem jej walizkę i spakowałem ją do bagażnika. Po chwili wsiadłem do samochodu.
***
-- Alan, Alan, Alan, Alan -- usłyszałem wołanie gdy rozmawiałem z chłopakami z teamu dosłownie kilka minut przed startem samolotu.
-- Co, co, co, co?
-- Kiedy będziemy? Kiedy wylatujemy?
-- Jula... Idź sobie pogadać z kimś innym -- odpowiedziałem jej niechętnie.
-- No Alaaaaan -- oparła się o moje ramiona.
-- Daj spokój. Nie pytaj się mnie co 15 minut. Daj żyć dziewczyno.
-- No weź mi powiedz.
-- Może pójdziesz sobie pogadać do Larsa o światełkach? -- wtrącił się Mohammed.
-- Właśnie, to będzie dobre wyjście -- zaśmiałem się.
-- Pff... Bardzo śmieszne... A wiecie co? Pójdę! Żegnam -- odeszła.
-- Jakie fochy -- zaśmiał się Moh.
-- Bywa -- wzruszyłem ramionami.
-- Może okres ma.
-- Nie ma. Zachowywałaby się inaczej. Z resztą nie w tych dniach. W tedy jest nie do poznania -- zaśmiałem się.
-- Ty! A może w ciąży jest, że takie humorki?
-- Ej! O czym ty myślisz? -- każdy zaczął się śmiać z mojej reakcji włącznie ze mną.
-- No co? Może tym razem trafiłeś w dziesiątkę? -- kontynuował.
-- Chciałoby się.
-- Wiesz... Możesz tak niepostrzeżenie... Trochę zbajerujesz, trochę rozkochasz w sobie... A później...
-- Może cię zdziwię, ale wiem jak się robi dzieci. Nie musisz mi tłumaczyć.
-- Do usług... Ej, a jakbyście...
-- Możemy skończyć temat o moich sprawach łóżkowych? Dziękuję?
-- Dobra, dobra -- uniósł ręce w geście obrony jakbym zaraz miał się na niego rzucić
Udusze cię kiedyś gołymi rękami mój panie fotograf.
***
Jak w końcu wylądowaliśmy w Londynie pierwszą osobą, która wybiegła z samolotu była Julia.
Samolot mieliśmy prywatny, a jego droga była z Norwegii do Polski i z Polski do Anglii. Jak można się domyśleć moja ekipa wsiadła w Bergen, Mohammed odebrał nas w Gdańsku, z którego samolot startował jeszcze raz i polecieliśmy prosto do Londynu. Proste, ale starannie zaplanowane.
-- Julka czekaj! -- krzyknąłem na dziewczyną gdy ta wyszła rozglądając się wokół i nagrywając vlogi dla swoich fanów na Instagramie.
-- Sam sobie poczekaj -- odpowiedziała podekscytowana. -- Jestem na londyńskiej ziemi!
-- A idź sobie dziecko... -- mruknąłem do siebie i zająłem się zabieraniem naszych walizek z bagażnika samolotu.
***
Naszym pierwszym przystankiem był hotel. Oczywiście poszliśmy do niego tylko po to by zostawić walizki i wyszliśmy na miasto coś zjeść.
Jak przeszliśmy przynajmniej ćwierć miasta znaleźliśmy bar otwarty 24/7. Weszliśmy do niego i zamówiliśmy sobie popularne londyńskie danie czyli fish and chips w dosłownym tłumaczeniu rybę z frytkami.
Drugi raz widziałem żeby moja dziewczyna była tak bardzo podekscytowana. Pierwszy raz taka była na naszej pierwszej wspólnej trasie, tymbardziej w Hiszpanii. W Hiszpanii, w której wszystko się zaczęło.
Po zjedzeniu posiłku zamówiliśmy sobie po wielkiej szklance piwa. Tylko moja brunetka zamówiła sobie Coca-Cole ze względu na to, że zaczęła się źle czuć.
Siedząc, śmiejąc się i rozmawiając każdy z nas miał kontakt z każdym. Atmosfera była wspaniała. Szczerze? Nigdy takiej nie było.
***
Wracając do hotelu zrobiliśmy kilka zdjęć. Kto wie? Może jakieś trafi na Instagrama. Jak wchodziliśmy do swoich pokoi dochodziła godzina 1.
-- Tu jest pięknie -- polka rzuciła się na łóżko.
-- Wiem. Wybrałem coś, co wiedziałem, że ci się spodoba -- usiadłem koło niej.
-- Bardzo mi się podoba -- przeturlała się w moim kierunku i położyła mi głowę na udach.
-- A tobie już lepiej? -- wpatrwałem się w jej brązowe oczy.
-- Nadal mnie brzuch boli. Mam nudności...
-- Biedna... Może pójdziesz spać? Lepiej ci się zrobi.
-- Mogę. Tylko najpierw kąpiel -- podniosła się.
-- Mogę z tobą? -- zrobiłem sprośna minę.
-- Chciałbyś słońce -- przysunęła się i mnie pocałowała.
Lekko wymusiłem na niej dalsze czułości lecz ona nie protestowała. Delikatnie i z wyczuciem zacząłem błądzić po jej szyi. Ulegała mi.
-- Alan stop -- odsunęła się.
-- Zrobiłem coś nie tak?
-- Nie ja... Nie zrozum mnie źle... Nie dzisiaj, nie chce -- momentalnie wstała i nachyliła się przy walizce.
-- Ale Julia -- mówiłem do niej gdy ta szukała czegoś w plastikowym pudełku na kółkach.
-- Ja nie mogę. Nie potrafię. -- zabrała ubranie i weszła do łazienki zamykając drzwi za sobą.
To moja wina?
BINABASA MO ANG
I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓
FanfictionDruga część książki Lonely Traveller//Alan Walker. Julia wróciła do Polski. Podjęła pracę w tym samym biurze podróży co Agnieszka. Siostry zaczęły więcej podróżować. Odwiedziły Alana jeszcze kilka razy w sierpniu między innymi z okazji jego 22 urodz...