Rozdział 25

162 10 3
                                    

Pov. Julia

Minęło kilka tygodni od kiedy przeprowadziłyśmy się z siostrą do nowego mieszkania. Nie ukrywam żyło nam się inaczej nic w poprzedniej miejscówce.

Alan wrócił do domu, był na kilku koncertach i później znowu przyjechał po czym znowu pojechał.

Agnieszka awansowała na wysokie stanowisko przez co nasze oszczędności wzrosły. Ja znalazłam pracę, którą mogłam wykonywać zdalnie. Bardzo mi to ułatwiło życie tymbardziej, że po przeprowadzce i zabraniu wszystkich rzeczy nadal mieliśmy pełno kartonów do rozpakowania. Ja zajmowałam się domem, a siostra pracowała stacjonarnie.

Co kilka dni lub czasami codziennie wpadał do nas chłopak Agnieszki. Poznali się z Alanem i od razu zakumplowali. Tworzyliśmy teraz rodzinę bez obrączek ślubnych. Do czasu...

Siedzieliśmy przy stole jedząc kolację. Ryba podana z puree z warzyw. Cudo. Moja siostra jednak umie gotować jak kucharz w pięcio gwiazdkowej restauracji.

Oprócz mnie i siostry były z nami nasze drugie połówki. Atmosfera była miła, przyjemna i wesoła. Po skończonej kolacji zajęłam się sprzątaniem, Alan mi pomagał. Śmialiśmy się do siebie, wygłupialiśmy i sobie dokuczaliśmy. Jak w końcu siedzieliśmy na kanapie z kieliszkami wina w dłoniach i przekąskami na stoliku, nastała chwila ciszy. Ciszę przerwał chłopak Agnieszki - Filip.


-- Aguś. Jesteśmy ze sobą już naprawdę wiele lat. Widzieliśmy siebie w najróżniejszych sytuacjach -- dziewczyna słuchała go jak nigdy dotąd -- Kochanie... -- klęknął. -- zostaniesz moja na zawsze? -- wydusił z siebie te słowa.

Agnieszka siedziała i nie mogła się ruszyć. Nie wiedziała co zrobić. Nikt z nas nie wiedział. W końcu wróciłam do świata żywych i wzięłam telefon, aby zrobić zdjęcia.

Moje oczy zaczęły zalewać się łzami w momencie gdy moja siostra popłakała się i powiedziała głośne TAK! Zaczęliśmy im klaskać.

Podeszłam do niej i się przytuliłam.

-- Gratulacje kochana -- szepnelam jej na ucho.

-- Dziękuję -- ledwo wydusiła z siebie to słowo.

-- To co? Musimy to uczcić! -- rzucił Alan po kilkunastu sekundach gratulowania nowej młodej parze. -- Zaraz wracam -- powiedział po czym wrócił z butelką szampana.

Widać było jak z Filipa dopiero teraz zeszły wszystkie emocje. Stresował się bardzo. To przecież zrozumiałe. Każdy z nas w takiej sytuacji byłby zdenerwowany  jak nigdy.

***

Jak emocje ustały, a my wypiliśmy już całego szampana poszliśmy spać. Po wcześniejszym przygotowaniu do snu przyszłam do mojego pokoju i zobaczyłam tam Alana, który jak dziecko leżał już w łóżku i grzecznie czekał na dobranockę.

Obeszłam mebel i zapaliłam lampkę nocną po mojej stronie łóżka. Położyłam się i przykryłam kołdrą.

-- Tego się nie spodziewałam -- nagle powiedziałam do chłopaka.

-- Filip mówił mi już kilka tygodni temu, że chciałby się jej oświadczyć, ale bał się o to czy się zgodzi.

-- I nic mi nie powiedziałeś?! Nic a nic?

-- Nie chciałem się wygadać! Zabronił mi mówić komukolwiek.

-- Ale mi mogłeś! -- wzięłam poduszkę i go nią uderzyłam. Zaczął się śmiać.

-- Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi skarbie.

-- Tak, tak, tak. Gadaj sobie -- przewróciłam oczami.

-- A co? Zazdrosna? Hmm? -- zapytał podejrzliwie.

-- Ja? Przecież wiesz jakie mam podejście do ślubu.

-- Tak, tak, jest czas. A teraz jesteśmy za młodzi. A poza tym to tylko papierek, który nie raz wszystko psuje -- zacytował słowa, które kiedyś powiedziałam.

-- Dokładnie -- uśmiechnęłam się.

Alan szepnął coś pod nosem, czego nie zrozumiałam po czym położyliśmy się spać. Wtuliłam się w jego ciało i zasnęłam.

I'm On My Way // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Where stories live. Discover now