4

1.2K 36 10
                                    

Najpierw dobra wiadomość czy zła?

Kolejny dzień. Taki z serii tych nudnych. Nic się nie dzieje. O dziwo nawet mi się chciało sprzątnąć w pokoju. Kogo ja próbuję oszukać? Znowu dostałam powołanie do reprezentacji Japonii.  Jutro jest mecz. Na szczęście nie jestem w drużynie z Jud'em. Nie przeżyła bym chyba. Niestety mam w drużynie Davida. Tak czy inaczej w takich meczach nie trzeba wygrać. Chodzi o to by pokazać trenerowi swoje umiejętności. W zeszłym roku powiedział mi to trener. Strzelę parę bramek może będę asystować? Nie wiem w sumie. Jakoś i tak mam przeczucie że się dostanę. Ale opowiem wam jak wyglądało to spotkanie.

Parę dni temu zadzwonił do mnie telefon. Był to niejaki trener Hillman. Kojarzyłam nazwisko ale człowieka totalnie nie. Powiedział mi że chce abym wzięła udział w meczu i być może była w reprezentacji. Strasznie się ucieszyłam. Grać w lidze międzynarodowej to moje marzenie.
Ubrałam się w mundurek Akademii Królewskiej. Związałam włosy w warkocz i założyłam czarne buty. Do tego wzięłam worek a do niego schowałam telefon i wodę. Będzie ciekawie.
Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę szkoły.
Zapukałam do drzwi a w nich zobaczyłam Davida. No tak jak ja się w tedy wkurwiłam to się dawno nie wkurwiłam. Co on tu do chuja robi? Nic nie mówiąc wyminęłam chłopaka który był tak samo zaskoczony moją obecnością i stanęłam w koncie. Cierpliwie czekałam aż przyjdzie reszta. I w tedy zobaczyłam TĄ twarz. Tak to niejaki Jud Sharp zaszczycił nas swoją obecnością. No myślałam że padnę. Za nim weszło jeszcze kilku chłopaków i jakiś dzieciak. Dziwne. Bardzo. Dziwne. Nie ważne. Zaczęli jakąś rozmowę i w tedy postanowiłam się trochę bardziej pokazać. Poprostu usiadłam na jednym z krzeseł i czekałam na jakąś reakcje. Czekać długo nie musiałam bo pan Dragonfly od razu powiedział:
- Co tu robisz księżniczko? - kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowo. - Takie księżniczki nie grają w piłkę. - no trzymajcie mnie.
- Ta księżniczka w zeszłym roku była w finale mistrzostw świata. Uważaj bo jeszcze cię wygryzie z tego turnieju- zaśmiał się Caleb? No nie wierzę. Co on tu robi? Z tego nie wynikła żadna dyskusja bo Jud zaczął nową na temat mojego "wybawiciela" .
- Co ty tu robisz?! - powiedział ze szczerą nienawiścią Jud.
- Do mnie też dzwonił trener Hillman. Zdziwiony? - spytał z triumfalnym uśmiechem.
- Nie wierzę. - wyszeptał tylko chłopak i odwrócił się do "nowych" przyjaciół.
Miałam ochotę zacząć interesującą pogawędke. Więc zrobiłam to.
- Pan, zdrajca też dostał powołanie? - spytałam w pozorze Caleba ale na tyle głośno żeby Jud też usłyszał.
- Tak mi się wydaje. Znając jego to po pierwszym meczu zostawi tą drużynę. - zaśmiał się Caleb. Ja wybuchnęłam śmiechem. Jud spojrzał w naszą stronę. Ta nienawiść w jego oczach. Tak wiem nosi okulary ale znam go już ponad pół mojego życia więc widzę kiedy jest zły.

- Jak mnie nazwałaś?!- krzyknął do mnie chłopak
- Oj, prawda zabolała zdrajco?- spytałam rozbawiona sytuacją.
- Odszczekasz to natychmiast! - wydarł się już do mnie Jud. Ten ton mi się nie podoba.
- Szczekają tylko psy, nie rozumiem na co czekasz? - odpowiedziałam już lekko zirytowana.
- Ja jestem psem? Jesteś ostatnią osobą która może mnie tak nazywać. Dark. - powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Ja przynajmniej mam rodziców i nie żyje na łasce obcego człowieka. - warknęłam. Nie odpowiedział tylko spuścił głowę. Jego koledzy posłali mi nienawistne spojrzenie. Ok może w kłótniach nie powołuje się na takie tematy ale no kurwa sam zaczął lecieć po rodzicach to nie moja wina.
- Dumna jesteś z siebie? - usłyszałam głos Davida. Był zły. Bardzo. Zły.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałam tonem pełnym triumfu.

Ok,ok ale w prologu było że jestem chamska więc nie rozumiem waszego zdziwienia. ( O ile tak owe jest). Nie żałuję. Niczego w życiu nie żałuję. Może i byliśmy przyjaciółmi ale on sam to zmienił więc niech spada.
Podszedł do mnie chłopak o brązowych włosach i jakiejś opasce. To pewnie kapitan Raimona. Co tu się dziwić? Ciekawe co chce. Patrzył mi w oczy przez chwile. Nie lubię tego więc urwałam kontakt. Jud wyszedł z jakimiś chłopakami a ja zostałam z resztą.
- Możemy pogadać? - niezręczną ciszę przerwał kapitan.
- O czym? - spytałam tonem znudzenia.
- Chodź. - rzucił tylko i ruszył do wyjścia.
Co mam do stracenia? Szacunek kapitana reprezentacji. Chuj i tak pójdę.
Wyszłam za chłopakiem a on zaprowadził mnie na boisko? Po co? Na odpowiedź nie czekałam długo bo w pewnym momencie prawie dostałam piłką w twarz. Złapałam bez problemu ale to było niebezpieczne.
- Po co to zrobiłeś? - spytałam
- Po co ty mówiłaś mu takie rzeczy?- spytał mnie wyraźnie zły.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Z resztą pierwsza zapytałam.
- Sorry, poniosło mnie.
- Nie przeproszę za prawdę. - powiedziałam i ruszyłam w stronę szkoły z której wyszłam.
W środku był już Jud z miną zabójcy i reszta. Mark doszedł chwilę później. Siedzieliśmy w ciszy aż do przyjścia trenera.

Kiedy przyszedł powiedział po co nas tu wezwał i tak dalej. Potem przyszedł jakiś mężczyzna którego nie dane mi było wcześniej poznać. Nazywał się Travis. Spoko. Następnie Pan Hillam podzielił nas na drużyny. Jestem w przeciwnej do Juda ale w tej samej do David. To świetnie. Wyeliminuje ich i będzie spokój. Proste? Proste. Jutro mamy trening przed meczem razem z nową drużyną. Nie chcę mi się z nimi współpracować ale skoro mogę skopać dupę Jud'owi to z chęcią. Ten dzień spędziłam z Calebem. Jest moim przyjacielem.

Razem graliśmy w Akademii Królewskiej Reaktywacja. Nie wyobrażam sobie go teraz stracić. Fakt zaprzyjaźniłam się z nim żeby dowalić Jud'owi ale to nie ma już znaczenia. Wcześniej tęskniłam za Jud'em ale teraz? Nienawidzę go. I to szczerze.

Wszystko można zmienić, ludzi nie | Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now