24

602 22 28
                                    

Ja tylko trenuję!

Z głebokiego snu wyrwały mnie czyjeś głosy. Wczoraj byłam tak zmęczona, że nie nastawiłam budzika. Standardzik. Rozmowy na korytarzu się nasilały, więc byłam zmuszona do wstania. Na zegarze widniała godzina siódma czterdzieści. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon. Jak codziennie sprawdziłam tylko powiadomienia i zaczęłam się ubierać. Nie lubię reprezentacynego stroju, więc postawiłam na coś swojego. Ubrałam czarne, krótkie spodenki i granatowy top na ramiączka. Włosy związałam w kok i poprawiłam rzęsy tuszem. Na zewnątrz jest naprawdę ciepło, mimo to narzuciłam na siebie czarną, oversize bluzę na suwak. Byłam gotowa do zejścia na dół. Do kieszeni włożyłam jeszcze telefon i słuchawki. To są rzeczy, bez których się nie ruszam. Wyszłam z pokoju a kroki skierowałam w stronę schodów. 

W samej jadalni nie było jeszcze wszystkich. Osoby, które tam zastałam dyskutowały jeszcze o wyglądzie wyspy i japońskiej dzielnicy. Nic nadzwyczajnego. Wzrokiem odnalazłam owocowe saładki, które zawsze stały na rogu stołu. Na szczęście nie zrezygnowali z tego pomysłu. Podeszłam i wzięłam jeden zestaw owoców. Zabrałam również sztućce i herbatę. Uwielbiam herbatę. Wzrokiem odnalazłam wolny stół, a mimo to nie było mi dane nawet ruszyć w tamtą stronę. Shawn zawołał mnie i pokazał ręką, że chce, abym usiadła obok niego. Przy stole byli jeszcze Mark, Kevin i Ostin. Chcąc nie chcąc - nie miałam powodu, by tam nie usiąść. Chociaż Dragonfly... Nie no, nie wymigałam się. Usiadłam obok "kolegów" z drużyny i w ciszy spożywałam posiłek. W tedy usłyszęliśmy głos menadżerek. Odwróciliśmy wzrok w ich stronę. No tak - przypominanie zasad turnieju. Bla, bla, bla. Nic ciekawego. Potem mięliśmy poznać naszy pierwszych przeciwników. W ciszy modliłam się, żeby nie trafić na Jednorożca i na Rycerzy Królowej. Partinus to ostatnia osoba, którą chcę widzieć. W ogóle. W życiu. 

- A więc, naszymi pierwszymi przeciwnikami będą... Rycerze Królowej z Anglii - powiedziała Hills a ja zakrztusiłam się herbatą. Cała drużyna spojrzała na mnie zdziwiona a ja? Ja kopnęłam się mentalnie w twarz. Pierwszy mecz i muszę oglądać jego mordę? Naprawdę? Univers am I a joke to you? 

- Wszystko dobrze? - zapytał Mark 

- Tak - mruknęłam - Po prostu to ostatnia drużyna na jaką liczyłam w pierwszej kolejności - wywróciłam oczami.

- Dlaczego? Są aż tak dobrzy? - dopytał Dragonfly

- Wygrali mistrzostwa w zeszłym roku. Muszą być świetni - powiedział Jude na co się zaśmiałam.

- Nie - rzuciłam, kiedy się opanowałam - Wygrali, ale walkowerem - wysczyałam - Do tego są aroganccy. Zwałsza Partinus - wywróciłam oczami oczami na wspomnienie chłopaka.

- Chyba nieźle zaleźli ci za skórę - powiedział lekko rozbawiony Sharp 

- Gdybyk ktoś po oddaniu fianału walkowerem patrzył się na ciebie, rzucał wredne docinki jak oni to jestem pewna, że miałbyś o nich takie samo zdanie. Jude. - rzuciłam akcent na jego imię. Nienawidzę gdy ktoś tak robi. Śmieje się z mojego zachowania. Samo wspomnienie Partinus'a wywołuje we mnie chęć zniszczenia czegoś. Co dopiero kiedy jeszcze ktoś się z tego śmieje. No nic. 

***

- Strzała Śmierci! - krzyknęłam kopiąc w piłkę. Nie patrząc nawet czy trafiła, opadłam z strasznym bólem w ciele. Najbardziej ucierpiała moja kostka. Czyli ta kontuzja jeszcze się nie zaleczyła? Nie powinnam używać tego strzału na treningu, ale potrzebowałam wyładować swoją frustrację. Usłyszałam jeszcze, jak chyba David krzyknął do Daren'a "Odsuń się,". Nade mną zobaczyłam Jude'a z wyciągniętą ręką. Chwyciłam ją, jednak znów poczułam, że upadam na ziemię. Przez moje ciało przeszedł tępy ból. Wywróciłam oczami, czekając na monolog jaki zaraz dostanę. 

- Dark! - o jak słodko - Co ty odpierdalasz?! - usłyszałam jego głos. 

- Trenuję. Nie widać? - rzuciłam w stronę chłopaka sarkastycznie i podnisłam się z brudego boiska. Ciemnowłosy złapał moje ramię przez co przeszedł dreszcz. Od razu się wyrwałam. Za kogo on się niby uważa co? 

- Chcesz zrobić coś sobie albo Daren'owi? Ogarnij się - opierdolił mnie - Powinnaś usiąść na ławkę - powiedział, patrząc na moją kostkę.

- Wiesz co ty powinieneś? - warknęłam wkurwiona - Zamknąć mordę. Zajmij się sobą panie taktyku i daj mi żyć. Kim ty jesteś, żeby decydować co będę robić? Dobrze ci radzę - te słowa już wyszeptałam - Odwal się bo będzie tylko kurwa gorzej...

**********

Krótko jakoś u mnie ostatnio. 

Ja mam na to aż jeden argument. Gdyby te rozdziały były dłuższ to były by nudne. 

Jak tam u was? Trzymacie się jakoś? 

Czekam na opinie odnośnie rodziału < 3

Trochę późno ale wesołych świąt 🎄





















Wszystko można zmienić, ludzi nie | Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now