14/1

774 29 12
                                    

Usłyszałam pukanie do drzwi. Dziwne, nikt do mnie nie puka bo Caleb wchodzi jak do siebie. Ale nawet on nie przyszedł by do mnie o tej godzinie. Da fak? Podeszłam do drzwi a w nich zobaczyłam białowłosego chłopaka. Zdziwił mnie ten widok ale bez słowa wpuściłam go do środka. Chłopak usiadł na krześle przy biurku a ja zdezorientowana na łóżku. Widziałam jak wahał się. Co chwile otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć jednak po chwili rezygnował. Siedział ze spuszczoną głową i tępo patrzył się w podłogę. Najzwyczajniej wyrzuciła bym go z pokoju i kazała spierdalać, ale od jakiegoś czasu chciałam się do niego zbliżyć, poznać. Jako jedyny wzbudzał we mnie respekt no i gra lepiej niż ja. Nie ukrywam gapiłam się na niego i czekałam na wyjaśnienia. Chłopak westchnął a w jego oku zauważyłam pojedynczą łzę. Czyli stało się coś. Coś dużego. 

- J-ja - zająkał się - wybacz, że przyszedłem do ciebie - ciągnął nie podnosząc głowy - ale jesteś chyba jedyną osobą, która spojrzy trzeźwo na sprawę. - mruknęłam coś w stylu "jasne mów co jest". Chłopak podniósł wzrok i na mnie spojrzał a po jego policzku  spłynęła pojedyncza łza - Ja muszę z-zrezygnować - zatrzymał się, bo słowa które miał wypowiedzieć dotarły do niego aż za dobrze - z-z piłki - złapał się za szyję i oparł ręce na kolanach. Siedziałam i wpatrywałam się ze zdziwieniem w białowłosego. Nie zagra? Ale jak to? 

- Dlaczego? - spytałam przygnębionym głosem 

- Ojciec chce żebym został lekarzem. Dla tego dzisiaj wezwano mnie do dyrektora - uderzył o blat ze złości- po ostatnim meczu muszę zostawić piłkę - kolejna łza spłynęła po jego policzku a ja zaczęłam rozumieć o co chodzi.

- Ja - zaczęłam - Eh wybrałeś najgorszą ze wszystkich osób do tej rozmowy - westchnęłam - nie wiele mogę ci pomóc w rodzinnych sprawach - uśmiechnęłam się życzliwie - Pogodziłeś się z tą myślą? - spytałam po dłuższej chwili namysłu

- Niby tak - odpowiedział, ale tak nie przekonująco, że wiedziałam, że kłamie - wiem, że tak musi być, ale - zawiesił jak by nie wiedząc co powiedzieć 

- Nie chcesz - dokończyłam 

- Rozumiem, że tak jest dobrze jednak wizja zostawienia piłki jest przerażająca. Jak wiele razy nie powtórzono by mi, że tak będzie lepiej to i tak boli identycznie - wrócił do gapienia się w podłogę a ja? Zrozumiałam co on musi czuć. 

- Axel, wiesz - znów zaczęłam - czasami decyzje które bolą najbardziej są tymi właściwymi - to jedyne co mogłam powiedzieć, właściwie powtórzyć. Kiedyś usłyszałam to od ojca. Rok temu, kiedy przestałam grać.

- Fajnie powiedziane - uśmiechnął się - uważasz, że to dobra decyzja?

- Czy ja wiem? - odpowiedziałam - Nie wiesz czy bycie lekarzem i wyprowadzka do Niemczech jest dobra prawda? Bo skąd możesz wiedzieć. Byłeś tam? Nie. Ja też, ale spójrz na to z drugiej strony. Może to nowy początek? Tego też nie wiesz. Opcji jest tyle ile osób byś o to zapytał. Wiesz - ciągnęłam - czasem każdy z nas potrzebuje nowego początku. Ja też potrzebowałam nowego startu. Czy wyszło mi na dobre? I tak i nie. Z jednej strony odcięłam się od przyjaciół i strasznie cierpiałam a z drugiej to przez nich płakałam po nocach. Wszystko ma dwie strony. Pytanie czy ty tego w ogóle chcesz prawda? - zakończyłam mój wywód pytaniem. A chłopak zamilkł. 

- Czy to co myślę ma jakiekolwiek znaczenie? - spytał, chyba bardziej siebie niż mnie 

- Zależy - mruknęłam - dla rodziców nie - odpowiedziałam

- Czemu tak uważasz? - zapytał wręcz mi przerywając a mnie trochę zamurowało 

- Co? 

- Czemu tak uważasz? - powtórzył a ja nie miałam pojęcia co powiedzieć - Musisz mieć jakiś powód - stwierdził - większość osób zapytana o to odpowiedziała by, że rodzice się o nas martwią i chcą jak najlepiej - tu zakończył i spojrzał na mnie oczekując odpowiedzi.

- Em - zaczęłam się wahać. On mi zaufał i powiedział. Tylko czy ja mogę zaufać jemu? - Wiesz, to trochę bardziej skomplikowane - zaśmiałam się nerwowo 

- Mamy sporo czasu - mruknął nie zadowolony z mojej odpowiedzi 

- Eh, ok - uległam - więc to bardzo długa historia. 

Zaczęło się kiedy miałam jakieś sześć czy siedem lat. Od zawsze chciałam grać w piłkę a mój ojciec był trenerem. Codziennie kiedy pytałam go czy pogramy odpowiadał tylko, że nie ma czasu. Każdego dnia też pokazywał mi jak bardzo mnie nienawidzi i jak zniszczyłam mu życie. Któregoś dnia zobaczyłam jak trenuje jakiegoś chłopaka. Złamał mi tym serce. Kiedy on odszedł podeszłam do owego chłopaka i zaczęliśmy grać razem. Od tamtej pory widywaliśmy się codziennie na tym boisku - kiwnęłam głową w stronę rzeki - i zostaliśmy przyjaciółmi. Jak coś robiliśmy to razem. - uśmiechnęłam się przywołując wspomnienia - Potem trzeba było iść do szkoły, dostaliśmy się razem, ale trafiliśmy do innych klas. Nie przeszkodziło nam to. Dostałam się do drużyny w której on był kapitanem. Tam poznałam jeszcze dwójkę chłopaków którzy dołączyli do naszej grupy. Nazywali nas "święta grupa" bo byliśmy zwyczajnie najlepsi. Kiedy był jeden mecz a właściwie zaczęło się wcześniej. Chodzi o to że zaczęliśmy tracić kontakt. Po prostu nie gadaliśmy tak dużo jak wcześniej. Po meczu oni sprzeciwili się mojemu ojcu. Sama też to zrobiłam. Myślałam że jest ok ale nie było. Cała drużyna zaczęła mnie unikać. Po tygodniu zapytałam ich o co chodzi. Odpowiedzieli - Nie każdy chce zadawać się z córką mordercy i psychopaty - Po tym straciliśmy kontakt. Chwile po tym mój przyjaciel zmienił szkołę a ja znienawidziłam ojca. Zostałam sama. Nikt ze mną nie rozmawiał to też straciłam wszystkich. W tedy ojciec zaczął wmawiać mi że jestem nikim i że nie powinnam grać w piłkę. Uwieżyłam. Zniszczył mnie psychicznie i jak inni zostawił. I tak to było. Prawie pół roku nie grałam. Potem zaproponował mi nową drużyne. Zgodziłam się, tam poznałam Caleb'a i został moim jedynym przyajcielem. Następne było pierwsze powołanie do reprezentacji i finały. Kilka miesięcy przerwy i kolejne. A teraz jestem tu. Znowu prawie sama.


***********************************************************************************************

Więc jak się czujecie? Wstawiam bo na jakiś czas zniknę z wattpad'a. 

Chce skończyć oglądać 3 sezon Inazumy i mieć spokój. Obiecałam maraton. Jak zwykle mi się ni udało bo dostaliście dwa rozdziały. No nic. Jedyne co mogę zrobić to powiedzieć przepraszam jak zawsze. 

Skupiam się też na nauce więc będę mieć jeszcze mniej czasu.  Potrzebuje też chwili dla siebie i tak dalej.

Mega was przepraszam i nie zapominajcie o tej książce. 

Kocham waaaaaaaaaas 

Wszystko można zmienić, ludzi nie | Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now