14/2

748 31 52
                                    

- Zniszczył mnie psychicznie i jak inni zostawił. I tak to było. Prawie pół roku nie grałam. Potem zaproponował mi nową drużyne. Zgodziłam się, tam poznałam Caleb'a i został moim jedynym przyajcielem. Następne było pierwsze powołanie do reprezentacji i finały. Kilka miesięcy przerwy i kolejne. A teraz jestem tu. Znowu prawie sama.








- Jude naprawdę taki jest? - spytał a mnie zamurowało. To znaczy że mi nie wierzy? Czy che się upewnić?

- Hm? - udałam że nie wiem o co chodzi

- Nie ciężko podstawić trzy osoby w miejsce tych o których mówiłaś - rzucił bez emocji - do tego chodziłaś do Akademii Królewskiej więc jest jeszcze prościej. Joseph, David i Jude mam rację? - zapytał a ja szczerze nie wiedział co zrobić. Zaczęłam się wahać. - Widzę wyraz twojej twarzy - stwierdził a ja zrozumiałam, że siedzę z przerażeniem - nie wierze, że naprawdę tak cię ocenił - warknął z obrzydzeniem o Jude'dzie (?) - jesteś pewna że zrobił to tylko ze względu na twojego ojca?

Kiwnęłam głową. To chyba jedyna rzecz której w życiu jestem pewna. Chłopakowi chyba przypomniało się dlaczego tu przyszedł bo na nowo wrócił do tego smutnego wyrazu twarzy.

- Wiesz - zaczął znowu patrząc się w podłogę - podziwiam cię - a ja złapałam mindfuck'a.

- Niby czemu?

- To wszystko co cię spotkało, zachowujesz się tak samo jak na pierwszym meczu u nas kiedy nie mieliśmy nawet drużyny. Ciągle masz tą poważną twarz. Mimo że przyjaciele cię zostawili ty ciągle robisz swoje. Grasz w piłkę. Widać, że ty i Jude się nienawidzicie ale widać, że więź między wami ciągle jest. Nawet kiedy w tedy się ścigaliście. Wyglądaliście jak przyjaciele. Chyba że tylko mi się wydawało - podniósł głowę a księżyc oświetlił jego bladą twarz - Mówiłaś że ojciec też nie popierał twoich marzeń mimo, że jest trenerem. Jak ktoś kto przeżył tyle zła i smutku ciągle możne mieć tak na wszystko wyjebane - zaśmialiśmy się 

- Kiedy masz na wszystko i wszystkich wyjebane strata lub przegrana mniej boli - uśmiechnęłam się - przed meczami wolę zakładać że przegram. W tedy jeśli faktycznie się to stanie to nie będę aż tak sobą rozczarowana. Nikt nie powie mi już że nic nie umiem bo będzie widział że mam to gdzieś. Równie dobrze mogę powiedzieć że nie zależy mi na kolejnym meczu ale - zatrzymałam się - ale to będzie kłamstwo - spuściłam głowę - skoro to twój ostatni mecz to chce żebyś go wygrał - uśmiechnęłam się poraz kolejny. Jak on dziwnie na mnie działa. - Chce dzięki tobie pojechać na krajowe. To chyba jedyne na czym mi zależy. - spojrzał się na mnie zdziwiony.

- Em, właściwie to mam jeszcze jedno pytanie - podrapał się nerwowo - o co chodzi z tym wisiorkiem? - wskazał na ozdobę na szyi - Zauważyłem że David, Joe i Jude mieli takie same.

- J-ja - zająkałam się. Powiedzieć mu czy nie? A cholera nie wiem co mogę mu powiedzieć a czego nie powinnam. - T-to takie jakby amulety? - skłamałam

- Kłamiesz - shit.

- Eh - westchnęłam ciężko - doskonale wiesz co to jest - spuściłam głowę

- Chce to od ciebie usłyszeć - uśmiechnął się wrednie

- Przysięga - warknęłam a on patrzył na mnie oczekując więcej informacji - jak byliśmy mali złożyliśmy przysięgę.

"- Ej obiecajmy coś sobie - uśmiechnął się dredowaty - Przysięgnijmy że zawsze będziemy stać po jednej stronie boiska i nigdy się nie rozstaniemy"

Poleciała mi łza jednak szybko ją otarłam.
- Pierwszy dzień w podstawówce - uśmiechnęłam się smutno na to wspomnienie - Zauważyłeś że on już go nie nosi prawda? - spytałam a on kiwnął głową - w tedy kiedy przyjechaliście do Akademii - zaczęłam - kiedy Jude i Mark poszli za Caleb'em. Każde z nas je zerwało - kolejne łzy popłynęły po moich policzkach - w dniu finałów regionu, to jeszcze nie było to - zatrzymałam się - to jeszcze nie był koniec. Ja, David i Joe jeszcze się przyjaźniliśmy. To Jude chciał zniszczyć naszą relację jednak jego nie było. Przed meczem z wami w Reaktywacji przysięgliśmy jeszcze jedna rzecz. Że ten dzień to oficjalny koniec naszej relacji i od teraz się nie znamy. To samo tyczyło się Jude'a. No cóż. Wyszło jak wyszło. Oficjalnie oni się przyjaźnią a mnie wykluczyli - kolejna łza spłynęła po moim policzku - Chociaż może jeszcze mogę uratować tą relacje Joseph'em. - w moim oku pojawił się błysk nadziei jednak szybko zniknął.

*********************************************

Haiiiiiii! Wracam do was po małej dużej przerwie z nowym rozdzialikiem. Jest krótki ale jest. W najbliższym czasie postaram się coś napisać tak na zapas. MOŻE uda się maraton jednak nic nie obiecuję.

Żyjecie jakoś na zdalnych?

Jak wasze oceny?

Mi jest strasznie ciężko ale jakoś idzie. Co do ocen wołają o pomstę do nieba więc no 😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂

A i jeszcze mega dziękuje za 100 gwiazdek na książce ❤️

†††††††††††††††††††††††††††††††††††

Hai! Chce tylko powiedzieć że MEGA wam dziękuję za 2k wyświetleń na książce i 124★

Jutro lub po jutrze pojawi się nowy rozdział ❤️

Powodzenia w szkole!

Wszystko można zmienić, ludzi nie | Inazuma ElevenTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon