19

520 24 19
                                    

Nienawidzę się bać...


- Jesteście bardzo pewni siebie. To dobrze bo dzięki temu jeszcze fajniej będzie was pokonać.

- T-to - Axel zaczął, ale mu przerwałam

- Byron!

Szczerze mówiąc? W życiu nie wpadłabym nawet na pomysł, że Byron, Burn i Gazell mogli by grać w reprezentacji Korei. Zazwyczaj dopuszczam nawet te najgłupsze i najbardziej irracjonalne scenariusze, żeby nie dać się zaskoczyć. Nigdy nawet nie przeszła mi przez myśl obecność ich na tym meczu. Mimo to ucieszyłam się na ich widok. Domyślam się, że bardzo się zmienili i nie są tymi samymi osobami. Przy najmniej miałam sznasę się zrewanżować za mecz z Akademii. To było tak dawno temu. Zmęczona opadłam na krzesło, stojące w w pokoju. Ten mecz był cholernie wyczerpujący. Czułam jak oczy same mi się zamykały. Wygraliśmy, jednak było ciężko. Bycie graczem na pełen etat wyczerpuje. I to bardzo. Chce spać - ta myśl krąży mi po głowie od kąd mecz się zakończył. Postanowiłam szybko się ogarnąć. Zdjęłam reprezentacyjną bluzę i rozpuściłam włosy. Z szafki wyjęłam kosmetyczkę i wolnym krokiem wyszłam z pokoju. Jedyne czego potrzebowałam to cisza, której niestety nie zaznałam. W kafeterii słychać było śmiec i głosnie rozmowy. Nic nowego, jest tak po każdym meczu. Dotarłam do łazienki i weszłam pod pryszcznic. Więc wygraliśmy. Po chwili poczułam wszechogarniajacy mnie smutek. Łzy z nieznanych mi przyczyn spływały po mojej twarzy mieszajac się z wodą. Nie rozumiałam mojego stanu. Głowa pulsowała mi ze zmęczania i od płaczu. Nie potrafiłam się opnować. Straciłam kontrolę nad włąsnymi myślami i ciałem. Przed oczami pojawił mi się widok Jude'a z pierwszego dnia tutaj. To, że potwierdził, że się o mnie martwi. Na tę myśl rozpłakałam się jeszcze bardziej. Poczułam zakłucie w sercu, jednak nie takie fizyczne. By nie stracić rónowagi oprłam się o zimną ścianę prysznica. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ten ruch wyrwał mnie z tego przedziwnego stanu. Zaczęłam powoli się uspokajać i normować oddech. Wyłączyłam wodę i wytarłam się ręcznikiem.

Ubrana w wygodny dres podeszłam do wiszącego lustra. Moje oczy były przekrwione a w ich kącikach ciągle było widać łzy. Usta miałam spierzchnięte a policzki czerwone. Obmyłam twarz zimną wodą a po całej wieczornej rutynie wyszłam z łazienki. Odłożyłam kosmetyczkę, ręcznik i brudne ubrania do pokoju a sama skierowałam się na dół. Jestem głodna - pomyślałam. W jadalni siedziały już tylko pojedyńcze osoby. Przy stole siedział Mark z Shawn'em a na kanapie Herley z Axel'em grali w jakąś grę video. Menadżerki zawzięcie o czymś dyskutowały co chwilę z czegoś się śmiejąc. Na moje szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Wzięłam sobie miskę owoców cytrusowych i herbatę. Z moją piękną kolacją ruszyłam w stronę jednego z wolnych stołów. Niestety nie dane było mi tak dotrzeć. Na moje nieszczęście Mark zawołał mnie i zaprosił z nimi do stolika. Chcąc nie chcąc uśmiechnęłam się i podeszłam.

- Świetny był ten ostatni strzał - powiedział rozentuzjazmowany kapitan - a te asysty? Są wspaniałe! - chwalił moje zagrania - Jesteś bardzo utalentowana - uśmiechnął się. Ja również posłałam mu mały uśmiech. Rzadko mam ktoś mnien chwali.

- Dziękuję - odpowiedziałam cicho - ty też jesteś świetny - dodałam po chwili.

- Tak uważasz? - oczy mu się zaświeciły - Nie słyszałem jeszcze pochwał od ciebie. Czuję się zaszczycony - zrobił głupią minę i się roześmiał. To prawda. W tej drużynie nikomu nie powiedziałam jeszcze nic miłego. To tylko dlatego, że nie było szans na jakąś rozmowę. A przynajmniej tak sobie wmawiałam - Nauczyłaś się tak grać z Akademii? - spytał nieśmiało jak na niego. Bał się? Słusznie.

- Tak - odparłam po chwili namysłu - to w Akademii się rozwinęłam - śmiechnęłam się słabo

- Musiało być wam ciężko - do dyskusji wtrącił się.... No zgadnijcie. Kto mógł wtrącić się do rozmowy o Akademi Króleweskiej. Jude Sharp - Dark was chyba nie oszczędzał - powiedział, jednak nie tym chamskim tonem, którego zawsze używa.

- Tylko dzięki jego treningom jestem tu gdzie jestem - rzuciłam nawet na niego nie patrząc i zajęłam się swoim posiłkiem. Mam wrażenie, że odkąd tu jestem jem o wiele mniej. Jadę wyłącznie na owocach a czasem na tostach. Obiadów raczej nie jem a na kolację zazwyczaj piję tylko herbatę. Coś czuję, że to się dobrze nie skończy. Jakaś inna rozmowa zawiązała się pomiędzy Mark'iem, Jude'm i Kevin'em. Nie wnikam już nawet o czym rozmawiali. Skończyłam jeść i wstałam by odnieść naczynia. Odłożyłam owe rzeczy i nic nie mówiąc poszłam do swojego pokoju. Od razu po przebraniu się w krókie spodenki i bluzkę na ramiączka usnęłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej wszystkim.

Dawno mnie tu nie było. Coś koło 7/8 miesięcy. Mam pare pomysłów na rozdziały więc myślę, że pare może się pojawić w przyszłości. Skończyłem oglądać Inazume Eleven + siedzę na kwarantannie więc wszystko narazie sprzyja nowym rozdziałom.

Jeśli ktoś tu jescze jest to dajcie o sobie znać w komentarzech i powiedzcie co myślicie o rozdziale.

Jeśli zrobię wszystko co planuję to kolejny rozdział może być małym zaskoczeniem.

Lovee was wszystkich.

Wszystko można zmienić, ludzi nie | Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now