17 | Dlaczego (nie)pomagasz mi zasnąć?

231 17 2
                                    

Zapadł zmierzch, lecz sen nie chciał nadejść. Leżałam w łóżku mojego oprawcy, błądząc myślami po absurdalnych wydarzeniach dzisiejszego dnia. Męczyły mnie złe przeczucia, poczucie winy, myśli o rodzinie, o Ev, tęsknota za Darnell'em i wizerunek Harrisona. Wyobraźnia płatała mi figle. Nie widziałam Dave'a na żywo, ale mój mózg doskonale pamiętał jego perfidny uśmiech i oczy wypełnione pogardą.

Wpatrywałam się tępo w sufit, udając przed sobą, że panuję nad sytuacją. Wzięłam głęboki oddech. Otaczało mnie powietrze należące do Dave'a, nic więc dziwnego, że poczułam jego zapach. Odwróciłam się na bok, ale tam także mnie dopadł. Był wszędzie i nie ułatwiał snu. Przyzwyczajałam się do myśli, że nie mogę zasnąć. Przestałam próbować. Teraz moim celem było zapanować nad umysłem.


Okryłam się kołdrą po samą szyję, gdyż nieszczelne okna wpuszczały chłodną noc do środka. Wiatr poruszał zasłonką i smagał delikatnie nieosłonięte miejsca na ciele, które przesiąkły nie tylko zimnem, ale też strachem. Lunęło. Nasłuchiwałam rytmu wygrywanego przez deszcz, śpiewu szybko przemieszczającego się powietrza i akompaniamentu zamieszkujących teren dzikich stworzeń. Te melodie nie zagłuszyły jednak otwierających się drzwi do sypialni i odgłosów wchodzącej przez nie postaci. 


Zamarłam.

Czego Harrison chciał ode mnie w środku nocy?

Panikowałam. Postanowiłam udawać, że śpię, ale moje szybko pompujące adrenalinę serce z pewnością mnie zdradzało.

Poczułam uginający się materac pod ciężarem jego ciała. Położył się obok, a ja w geście obronnym zacisnęłam dłonie na kołdrze. Nie znałam jego zamiarów, ale intuicja podpowiadała mi, że nie przyszedł tu bez celu. 


Przybliżył się do mnie na tyle, że dotykał swoją klatką piersiową moich pleców. Przykrył nas oboje po czym wyciągnął rękę, żeby przerzucić ją przez moje biodro. Wtedy zareagowałam. Myślał, że śpię, więc jego czujność powinna być nieaktywna, dlatego pewnym siebie ruchem zaatakowałam jego dłoń.


Zrzuciłabym ją, gdyby w porę mnie nie unieruchomił. Próbowałam wyszarpać się z jego objęć; znaleźć się od niego jak najdalej i jak najszybciej. Odpowiedział mi mocniejszym chwytem i obezwładnił jak zawodowiec.


- Puść mnie! – warknęłam bez użycia argumentów.


- Nawet o tym nie myśl – powiedział nie uznając sprzeciwu i albo mi się wydawało, albo wzmocnił uścisk. Zatopił twarz w moich włosach. Przebił się przez nie, żeby móc posmakować mojej skóry na karku. Zareagowałam na to jeszcze większą paniką, która uruchomiła decyzję o bezwzględnej ucieczce. 


- Zostaw... Zacznę krzyczeć! – ostrzegłam. Szarpałam się w jego ramionach jak motyl schwytany w sieć.

- Krzycz, Kotek. Wiesz jak to kręci facetów? Zresztą nikt ci nie pomoże - zawyrokował. 

We mnie narastała waleczność, a w nim gniew, choć jego głos był denerwująco spokojny. Zaczęłam wyliczać w myślach ile lat pozbawienia wolności grozi mu za molestowanie i gwałt. 

Starałam się odtrącić go nogami; kopnąć w jakąś wrażliwą część jego ciała, byleby zyskać chwilę na zebranie sił. Z jego ust wydobył się syk, jak u węża, kiedy trafiłam piętą w jego kolano.

– Nie pogarszaj jeszcze bardziej swojej sytuacji! - Przylgnął do mnie całkowicie, nie pozostawiając pustej przestrzeni między naszymi ciałami. - Przestań do cholery, bo tracę cierpliwość! – Ostatnie zdanie wysyczał mi do ucha, muskając je delikatnie swoimi ustami. 

Dreszcz przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa. Jego noga zablokowała mi stopy. Bezsilność jaką czułam, odbiła się na policzkach w postaci czystych kropli wypływających spod rzęs. Dusiłam się łzami. Skuliłam się jeszcze bardziej, napinając ciało, po czym znieruchomiałam.

On your side [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz