15 | Dlaczego jesteś ciekaw?

252 17 3
                                    

Oboje z Dave'em zniknęli za drzwiami gabinetu. Zamek oznajmił, że nie będą tolerować nieproszonych gości. Zostałam więc sama z myślą, żeby zajrzeć do książki leżącej na stoliku. Nie wiedziałam ile miałam czasu. Być może nie za wiele. Nie było na co czekać, ale znalezienie tajemniczego fragmentu zajmie mi wieki.

Podniosłam książkę i zaczęłam walkę z czasem. Przewracałam kartki, szukając wskazówek, słów kluczowych. Tylko które z nich były kluczowe? Przyszło mi na myśl dość ryzykowne zagranie. To był impuls.

Wraz z książką udałam się do sypialni. Po cichu. Powolutku. Ukryłam ją pod kołdrą i bez emocji wróciłam do salonu, układać ostatnie woluminy na półkach starego regału.

Niby nic, ale świadomość niewłaściwego czynu zabijała mnie od środka przez cały dzień, aż do wieczora. Dave nie zauważył żadnego zniknięcia. William tym bardziej nie był niczego świadomy. Wyszli gdzieś na chwilę razem. Było przed południem. Harrison wrócił sam, a po obiedzie zjawił się Zayn. Nie miałam chwili samotności, żeby bez pośpiechu przejrzeć książkę.

Po dwóch dniach nic się nie zmieniło.

Po dwóch kolejnych zdołałam przeczytać pierwsze czternaście stron wstępu. Coś o historii miasta Arniven i pobliskich terenów, o powstaniu mocy, którą posługujemy się do dziś i o człowieku, który chciał tę moc zniszczyć... To tak jak Władca Wolności?

Łączenie faktów było nie łatwe, tym bardziej, że nie wiedziałam co było faktem, a co nieprawdą.

Dave przez te wszystkie dni bacznie mnie obserwował. Pilnował, jakby o wszystkim wiedział. Sprawdzał co robię przed snem, nie zamykał mi drzwi od sypialni na noc. Rano budził i od razu szliśmy do kuchni. Pomagałam mu przy posiłkach. Robiłam to co chciał, bo zauważyłam pewną zależność. Jeśli zachowywałam się po jego myśli, stawał się do zniesienia. Czasami ze mną rozmawiał. Nie rozkazywał, nie wyładowywał się na mnie. Po prostu rozmawiał, tak jak tego popołudnia. Po czterech dniach wróciliśmy do tematu tej nieszczęsnej nocy, której nie pamiętałam.

- Pamiętasz wszystko do momentu, kiedy zaczęliśmy tańczyć, tak?

Siedziałam na fotelu, a on dokładał do kominka.

- Początek tańca też pamiętam. Dopiero później źle się poczułam. – Posłusznie odpowiadałam na każde pytanie.

- Mów wszystko. – Gestem wzmocnił nakaz, abym kontynuowała.

- Było mi słabo, kręciło się w głowie. Nie mogłam zapanować nad drżeniem ciała, a potem chyba upadłam... i nie wiem co było dalej.

Oszczędziłam mu szczegółów, mówiących o tym, że czułam jego język na szyi i usta na ramieniu. Nie wspomniałam jak bardzo się bałam, kiedy ostrzegał mnie przed sobą i kiedy jego dłonie wypalały korytarze wstydu w moim ciele.

- Nie upadłaś, bo cię złapałem. – Usiadł w fotelu obok mnie. Szukał czegoś w telefonie. Chyba przeglądał zdjęcia. – Kiedy siedzieliśmy przy barze, podszedł do nas Terence i ktoś jeszcze, prawda?

Skinęłam twierdząco głową.

- Widziałaś, czy dosypuje ci coś do szklanki?

Nie... Nie możliwe.

Chwilowa konsternacja wypełniła cichą przestrzeń naszej rozmowy. Ten mężczyzna był tuż obok. Nawet nie patrzył w moją stronę. Rozmawiali. Zajęłam się wtedy oglądaniem obściskujących się par na parkiecie. Może wtedy?

- Niczego nie zauważyłam. Skąd pomysł, że ktoś mi coś dosypał?

Owszem, to uczucie oderwania od rzeczywistości było dziwne, ale czy to przez narkotyki? Nie wiedziałam jak czuje się człowiek pod ich wpływem. Nie miałam przecież porównania. Ale chyba wyczułabym chociażby inny smak napoju.

On your side [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz