10 | Dlaczego nadal Cię nie ma?

303 15 3
                                    

To była ciężka noc. Nie zmrużyłam oka mając w głowie jedynie tajemniczy artykuł z gazety. Choćbym nie wiem jak długo o tym myślała, nie dowiem się kim jest anonimowy podejrzany, schwytany przez Strażników Sprawiedliwości. Zresetować umysł było trudniejszym niż mi się wydawało. Gdyby Evelyn była obok, może byłoby mi łatwiej przetrwać mrok. Zajęłybyśmy się rozmową albo dopracowywaniem planu ewakuacji. Niestety tej nocy spałam sama.

Usiłując zasnąć, zmuszałam się do myślenia o niczym. To było niewykonalne. Poddałam się i zaczęłam liczyć słoje pokrywające deski na suficie. Poblask księżyca wpadał przez okno i nieco pomagał mi w zadaniu. Często gubiłam się w połowie liczenia, za każdym razem zaczynając od nowa. Zaprzestałam, kiedy księżyc spowiły chmury i zaczął sączyć się z nich krwawy deszcz. Odrobinę zagłuszał moje nieskoordynowane myśli. Nie zagłuszał jednak głośnego chrapania Williama z salonu. Dobrze, że Dave śpi, nie wydając z siebie niepotrzebnych dźwięków.

I czy to nie jest irytujące? Jakiegokolwiek tematu bym się nie podjęła, zawsze kończyłam na Harrisonie.

Sen przyszedł o czwartej nad ranem, ale został szybko przerwany przez Williama.

- Wstawaj śpiochu! – jego świetny humor kontrastował z moim. Ledwo byłam w stanie otworzyć oczy. Zamrugałam kilka razy, żeby się obudzić.

- Która godzina? – wychrypiałam.

- Prawie jedenasta. Zaraz przyjdzie Terence. – William zniknął na chwilę za drzwiami łazienki, po czym wrócił, upewnił się, że nie zasnę ponownie i zostawił mnie samą zanim zdążyłam zapytać:

- Terence? Przecież Zayn miał mnie obejrzeć. – Moje wątpliwości zmieszały się z echem kroków Willa, który był już w drodze do kuchni. Czyżby znów zapomniał mnie powiadomić o zmianach w moim napiętym grafiku? Wczoraj twierdził, że Zayn przyjdzie wykonać u mnie ostatnie badania i sprawdzić mój ogólny stan po ataku przez kolczastego przyjaciela Harrisona. Najwyraźniej coś się zmieniło.

Wyciągnęłam z szafy pierwszą lepszą koszulkę na guziki i spodnie, przebrałam się w łazience, zdążyłam szybko się odświeżyć i wyszłam na spotkanie z Terencem, który już czekał w sypialni.

- Siadaj, Hersylio.

Zajęłam miejsce na łóżku, obok niego.

- Wiem, że widywaliśmy się prawie codziennie i widziałem jak się czujesz, ale muszę zapytać, czy miałaś jeszcze jakieś zawroty lub bóle głowy, uczucie osłabienia, senność?

- Nic z tych rzeczy. – Terence zanotował moją odpowiedź w notesie i myślał nad czymś chwilę, poprawiając kołnierzyk w białym, lekarskim fartuchu. Ten kolor w połączeniu ze stetoskopem na szyi mnie odstraszał. A może tylko jego osoba była dla mnie negatywnie intrygująca? Zayn nie wzbudzał u mnie takich odczuć, a też był lekarzem.

- Kołatanie serca, nerwowość, niepokój? – Terence wypytywał dalej.

Niepokój odczuwam od kiedy pewien wysoki, blondwłosy mężczyzna imieniem Dave, postanowił uczynić ze mnie swoją współlokatorkę. Nie ma to nic wspólnego z nieprzewidywalnym działaniem płynów kaktusowych.

- Czuję się naprawdę bardzo dobrze – zapewniłam mojego prywatnego doktora. Uśmiechnął się delikatnie i znów wrócił do pisania.

- No dobrze, a pokażesz mi rany po kolcach?

Podciągnęłam oba rękawy i wysunęłam ręce przed siebie.

- Nie ma śladu, doktorze. – Terence mimo zapewnień dokładnie obejrzał mi skórę.

- Widzę, że stosowałaś tę maść od Zayna. – Pokiwałam twierdząco głową - Bardzo dobrze. Wzorowa pacjentka! – Pochwalił mnie.

- Rozepnij się. Muszę cię osłuchać.

On your side [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz