Rozdział 5

38.5K 1K 488
                                    

To był tylko koszmar.

Z tą myślą kładę się z powrotem, ale podejrzewam, że ciężko będzie mi zasnąć. Skoro jestem w hotelu, włamanie musiało być częścią realnego życia, a nie snu.

Po tym strasznym śnie nie jestem w stanie się ogarnąć. Idę do łazienki, biorę zimny prysznic i owijam się milusim ręcznikiem. Siadam na niewielkim, hotelowym łóżku i wzdycham ciężko, zerkam na zegarek - prawie ósma. Nie ma sensu kłaść się z powrotem, więc tylko przebieram się i już mam schodzić na śniadanie, kiedy do moich uszu dobiega ciche pukanie do drzwi.

- Kto tam? - pytam niepewnie zbliżając się do drzwi.

- Obsługa. - słyszę męski głos.

Bezmyślnie otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się mężczyzna w garniturze i okularach przeciwsłonecznych. Już mam zacząć krzyczeć, ale mój gość skutecznie mi to uniemożliwia i popycha mnie w głąb pokoju, zamykając za sobą drzwi. Staję teraz oko w oko z średniego wzrostu brunetem. Mężczyzna powoli ściąga okulary, a jego karmelowe oczy omiatają pomieszczenie. Na pierwszy rzut oka jest dość dobrze zbudowany, a kiedy przyglądam mu się nieco bliżej dostrzegam niewielkiej wielkości bliznę na kości policzkowej. Jego skóra jest opalona i świeża - kontrastuje ze śnieżnobiałą koszulą i dobrze skrojonym garniturem.

- Anastazy. - podaje mi rękę, którą ostrożne ściskam.

-Olivia. - mówię sucho. Nie mam pojęcia kto to, ale zaczynam już mieć pewne obawy, co do jego wizyty.

- Przysyła mnie mój szef, Victor. - drapie się po karku, przerywając ciszę panującą w pokoju.

- Victor? - kto to? Są dwie opcje albo to pan Tajemniczy albo ten wariat, co podrzucił mi czip czy cokolwiek to tam było.

- Złożyliśmy ci wizytę ostatnio i oddałaś nam... coś. - mówi ostrożnie, zważając na każde wypowiedziane słowo, a jednocześnie dokładnie mnie obserwując i analizując moje słowa i ruchy.

- Tak, a potem jeszcze się włamaliście... - mruczę pod nosem.

- To nie my. Ale mniejsza o to, nie czas na pogawędki, muszę cię gdzieś zabrać. Szef chce się z tobą spotkać.

-Nie ma takiej opcji. - zaprzeczam od razu i kręcę głową.

Rozmowa przebiega w dość dziwny sposób, bo oboje chyba nie do końca wiemy, co chcemy powiedzieć, ani jak się mamy zachować. Niemniej jednak mężczyzna stara się mówić spokojnym głosem, tak aby mnie nie wystraszyć, co po części mu się udaje. Gdyby miał mnie zabić zrobiłby to już dawno, prawda?

- Spokojnie, spotkanie będzie na neutralnym gruncie w jednej z restauracji na drugim końcu miasta. Nie mogę ci więcej nic tutaj powiedzieć, ale w samochodzie odpowiem na twoje pytania. - mówi trochę bardziej formalnym głosem.

- Nie wiem... - wzdycham.

Naprawdę nie wiem. Z jednej strony sporo zaryzykuję wsiadając do samochodu z nieznajomym, a z drugiej obawiam się, co się stanie kiedy tego nie zrobię. Poza tym i tak wpadłam w to bagno...

- Dobrze. - kiwam głową.

Biorę torebkę i ruszam za mężczyzną. Idziemy korytarzami hotelu, próbując na niego nie patrzeć rozglądam się w każdą możliwą stronę - na czerwone wykładziny, kremowe ściany czy paprotki porozstawiane przy oknach.

W całkowitej ciszy opuszczamy hotel i już po chwili znajdujemy się w samochodzie.

- Wyłącz telefon. - rozkazuje i odpala silnik. - Możemy być na podsłuchu, nigdy nic nie wiadomo. - dodaje, widząc moją niepewność.

Intryga (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now