Rozdział 24

34.7K 1.2K 507
                                    

Czuję delikatny dotyk na ramieniu. Otwieram oczy i przeciągam się leniwie.

- Jesteś. - uśmiecham się do Victora.

- A czemu miałoby mnie nie być. - mężczyzna pokazuje szereg swoich śnieżnobiałych zębów.

Przytulam się do nagiej klatki piersiowej Victora i wsłuchuję w spokojne bicie jego serca.

- Musimy wstawać. - wzdycha.

- A nie możesz zrobić sobie wolnego. - mówię przeciągle. - Proszę. - spoglądam na niego.

- Przemyślę, ale pierw musimy zejść na śniadanie.

W odpowiedzi kiwam głową i wysuwam się spod kołdry i szybko znikam za drzwiami łazienki. Tam biorę szybki prysznic, myję zęby i czeszę się. Narzucam koszulkę Victora i wychodzę z łazienki. Moja biała sukienka leży gdzieś na drugim końcu pokoju, przypominając mi wydarzenia minionej nocy. Uśmiecham się na tą myśl. Odwracam się przodem do dużego lustra, które znajduje się obok szafy. Dotykam skóry na dekolcie, na której widnieją duże malinki, ale największa znajduje się na mojej szyi.

Nagle czuję czyjeś ręce na swojej talii. Victor podchodzi do mnie i obejmuje od tyłu delikatnie całując szyję. Jest ubrany w spodnie od garnituru i błękitną, elegancką koszulę, której kilka pierwszych guzików jest rozpiętych.

- Amore mio, tesoro mio. - mruczy w moją szyję. - Moglie mio, il mio cuore*.

- Mio Victor. - śmieję się, a on razem ze mną. - Masz może coś innego niż koszulki? - pytam niepewnie, spoglądając w dół.

Victor delikatnie podnosi mój podbródek i całuje leniwie.

- Twoje ubranie leży gotowe na fotelu. - mruczy między pocałunkami.

- Dzięki.

Podchodzę do fotela, zabieram ubrania i pędzę do łazienki się przebrać. Kiedy jestem już gotowa wychodzę z pomieszczenia. W sypiali czeka na mnie Victor, siedzi na łóżku i przygląda mi się uważnie.

- Ładnie wyglądasz. - uśmiecha się, na co się rumienię.

Przyciąga mnie na swoje kolana i mocno całuje. Po chwili leży już nade mną i składa gorące pocałunki na mojej szyi i ustach.

- Szefie. - ktoś wchodzi do pokoju. To Anastazy. - Nie chcę przeszkadzać, ale...

- Przeszkadzasz. - przerywa mu Victor, a ja zaczynam chichotać.

- Śniadanie gotowe. - odpowiada szybko i wychodzi.

- Obrazi się? - mówię, podnosząc się z łóżka.

- To ja powinienem się obrazić, że przerywa mi tak ważną czynność. Chodź, idziemy na śniadanie. - splata nasze palce i kierujemy się do kuchni.

Zwracamy uwagę całej służby.

- Smacznego. - mówi Victor i zabiera się za jedzenie.

- Wzajemnie. - odpowiadam i zaczynam zajadać naleśniki z nutellą i owocami. Są przepyszne...

Zza drzwi wychodzi Tatiana cała w skowronkach, pewnie wczoraj nas słyszała albo po prostu się dowiedziała. Ta drga wersja jest lepsza...

Puszcza mi oczko, a ja nieomal dławię się moim śniadaniem.

Popijam wodą.

- Dziękuję. - odkładam sztućce najedzona.

- Chodź. - Victor podaje mi rękę. - Musimy załatwić coś na ogrodzie. - ciągnie mnie za rękę w stronę tarasu.

Intryga (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now