Rozdział 16

34.6K 1.2K 200
                                    

Upewnij się, że czytałeś/czytałaś poprzedni rozdział, bo dodałam 3 pod rząd❤️

Po jakimś czasie skończyła się pierwsza
część spektaklu. Victor do samego końca trzymał mnie za rękę. Nie wiem czemu mój humor jest taki zły.

Zachowuję się jak diwa, będąc taka oschła? Przecież Victor już na samym początku powiedział jak to wszystko ma wyglądać. Jasno przedstawił mi swoje warunki, a nawet w dokumentach, które dzisiaj czytałam była mowa o tej całej szopce.

Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że Victor się mną bawi. Sprawdza na ile może sobie pozwolić. Może znudziły mu się dziwki i panienki na jedną noc i stwierdził, że dla odmiany zabawi się mną. Na stołówce słyszałam o nim dość wiele. Zarówno dobrego jak i złego.

Podobno jest strasznie surowy, właściwie sama miałam okazję się o tym przekonać. Inteligentny i czarujący - tego niestety też doświadczyłam na własnej skórze. Agresywny, silny, łatwo wpada w szał - to akurat tylko z przymiotników, którymi był opisywany, ale nigdy nie miałam okazji tego zobaczyć. W stosunku do mnie Victor ma całkiem sporo cierpliwości, szczególnie na treningach.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu spoglądam na niego i uśmiecham się.

- Jakiś facet na trzecim balkonie od prawej się na ans gapił, może jakiś człowiek Nikolaia. - mówię oschle. - Pójdę do łazienki, zaraz wracam.

Muszę się ogarnąć. Przeciskając się przez tłumy ludzi trafiam do łazienki i wchodzę do jednej z kabin i zamykam oczy.

Uspokajam się i wychodzę. Myję ręce i zerkam w lustro, lekko zbladłam, ale z każdą chwilą kolory zaczynają wracać na moją twarz. Wzdycham i wychodzę z łazienki i wracam na balkon do Victora.

Jakiś czas później światło gaśnie i zaczyna się druga część spektaklu, która mija w spokojnej atmosferze. Wychodzimy z teatru, trzymając się pod rękę. Uśmiecham się do ludzi wokół i staram się sprawiać wrażenie szczęśliwej dziewczyny.

Wchodzimy do auta i ruszamy w drogę powrotną. Jedziemy w ciszy, ale bardziej niż to martwi mnie fakt, że nie wracamy drogą, którą tutaj przybyliśmy. Droga do teatru zajęła nam około dwudziestu, może dwudziestu kilku minut. Zerkam na zegarek jest godzina dwudziesta trzecie trzydzieści, kiedy wychodziliśmy ze spektaklu była dwudziesta trzecia, czyli teoretycznie powinniśmy być na miejscu, ale zamiast tego krążymy wokół wieżowców.

- Dokąd jedziemy? - pytam zaskoczona.

- Zobaczysz. - powiedzieliśmy jednocześnie.

Niepotrzebnie pytałam, mogłam się domyślić, że i tak nie uzyskam odpowiedzi, a przynajmniej nie taką na jaką liczę. Jedziemy jeszcze chwilę, aby po chwili stanąć pod jednym z wielu wysokich wieżowców. W milczeniu wysiadamy i kierujemy się do wejścia.

Zaraz będzie dochodziła północ, więc nie wiem jakim cudem Victor zamierza dostać się do środka, przecież każda firma jest już zamknięta. Ku mojemu zdziwieniu Victor wyciąga pęk kluczy i otwiera mi drzwi, jednocześnie przepuszczając mnie w drzwiach.

- Dzięki. - mruczę pod nosem.

Jest ciemno i idę po omacku, z Victorem, który trzyma mnie za nadgarstek, prowadząc w nieznanym mi kierunku. Pewnie tu ma siedzibę jakaś jego firma, ale nie zbyt mnie to teraz obchodzi. Idziemy schodami, które mam wrażenie końca nie mają. Niewygodnie już mi w tych szpilkach, ale bardziej zastanawia mnie co my tu robimy. Jest ciemno, jedyne co oświetla nam drogę to światło księżyca i latarni ulicznych. Stajemy w jednej z klatek, mężczyzna otwiera mi drzwi. Wchodzę do środka, Victor się nie odzywa, jedynie idzie z jakimś nieodgadnionym wyrazem twarzy. Późna pora sprawia, że jestem jakaś zmęczona. Wzdycham. Mężczyzna otwiera drzwi.

-Zamknij oczy. - rozkazuje. - Bez żadnego ale.

Robię to i dodatkowo zakrywam dłonią moje oczy. Victor łapie mnie za rękę i prowadzi mnie na środek pomieszczenia. Spodziewałam się, że pewnie będziemy jechać po jakieś dokumenty, ale po co mam zakryte oczy.

- Otwórz. - rozkazuje nieco delikatniejszym głosem.

Podnoszę powieki, od razu spoglądam na Victora, na którym jest jakaś niebieska poświata. Rozglądam się po pomieszczeniu, nie ma tu żadnych niebieskich lamp. Spoglądam pod nogi i widzę akwarium. Z moich ust wydobywa się ciche westchnienie podziwu.

- Gabinet pod nami był niezagospodarowany, więc postanowiłem przerobić go na akwarium. - mówi delikatnie.

Kucam i dotykam szyby, pod którą kryje się ogromne akwarium. Widzę mnóstwo małych pływających rybek i innych morskich stworzonek. Zerkam na Victora, który nagle znajduje się tuż przede mną. Wyciąga do mnie rękę, jednak sama radzę sobie ze wstaniem. Podchodzę do okna.

- Widok na teatr, w którym byliśmy. - faktycznie, poznaję, stąd jednak cały budynek wydaje się malutki.

- Czemu mnie tu zabrałeś? - odwracam się do niego.

- Nie wiem, po prostu chciałem, żebyś to zobaczyła. - odpowiada spokojnie i powoli podchodzi do mnie.

- To twoje biuro? - pytam, w momencie, w którym Victor staje obok mnie i również wpatruje się w widok przed nami.

- Tak. - zerkamy na siebie. - Właściwie cały budynek jest mój, wynajmuję go różnym firmą.

Stoimy chwilę w ciszy i patrzymy się w krajobraz przed nami.

- Victor, powiedz mi coś o sobie. - powiedziałam zerkając na niego. - proszę. - dodałam.

- Jestem z Włoch, ale jak miałem jedenaście lat przeprowadziłem tutaj. - rzuca mi luźno. -  A ty powiesz mi coś o sobie? - pyta.

Atmosfera pomiędzy nami jest bardzo dziwna. Mam wrażenie jakby Victor chciał mi tyle powiedzieć, on jednak milczy albo rzuca zdawkowe odpowiedzi. Stoimy blisko siebie, ale chyba nie na tyle blisko jak bym chciała...

- Po co przecież i tak wszystko o mnie wiesz. - prycham.

- Chcę wiedzieć coś czego nie wyczytam o tobie z akt. - mówi, spoglądając na mnie.

- Nie wiem, nie umiem pływać na przykład... - wzdycham.

Victor kładzie rękę na mojej tali i przyciąga do siebie i najzwyczajniej mnie przytula.

-Kto nas teraz obserwuje? - mruczę w jego tors.

Wtulam się w niego, czując ciepło bijące od jego ciała i zapach jego mocnych perfum.

- Właśnie nikt. - odrywa się ode mnie i kieruje się do wyjścia. - Jest już późno musimy wracać.

Skinęłam głową i poszłam za nim, cały czas myśląc o tym to przed chwilą się wydarzyło. Może chciał mi pokazać, że nie wszystko jest pokaz. To chyba było takie małe ,,przepraszam" z jego strony, chociaż sama już nie wiem czy to nie moja wyobraźnia i on po prostu znów się mną bawi.

Wracamy do posiadłości w totalnej ciszy, żadne z nas się nie odzywa. Gdy tylko parkujemy wychodzę z auta, nie żegnając się z Victorem. Idę do siebie do pokoju i już w progu zdejmuję szpilki. Podchodzę do okna, chcąc zasłonić zasłonę, jednak widzę, że czarny Mercedes nadal stoi pod budynkiem. Victor stoi oparty o jego maskę i pali papierosa. Patrzy się na mnie ja na na niego. Nasz kontakt wzrokowy przerywa jakiś mężczyzn, który podchodzi do Victora i coś do niego mówi. Widzę jak jego ciało napina się i krzyczy coś do ochroniarza, ale nie jestem w stanie zrozumieć co. Gasi niedopałek papierosa na ramieniu drugiego mężczyzny, parząc go. Po chwili spod budynku wyjeżdża kilkanaście czarnych aut z Mercedesem Victora na czele...

Mam przeczucie, że coś złego się stało...

***

Dajcie koniecznie znać, co siądziecie o zachowaniu Victora.

Nie do końca jestem zadowolona z tego jak wyglada ten rozdział, ale wiem, że nie napisze już tego lepiej, więc mam nadzieje, że wam się spodoba❤️.

Pozdrawiam
xx

CDN

Intryga (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now