Rozdział 19

34.1K 1.4K 802
                                    

Zaczynam się szarpać i nagle jego ciało ląduje z hukiem na ziemi. Victor wpada jak wściekły pitbul do łazienki i powala mojego napastnika. Zadaje mu silne ciosy pięścią, a ten jedynie kuli się z bólu. Victor jest czerwony ze złości, ma mocno zaciśnięte zęby. Mam wrażenie, że zaraz rozszarpie mojego niedoszłego gwałciciela. Bawi się nim jak zabawką, szarpie, kopie i bije.

Po chwili wyciąga zza paska broń i strzela w ramię mężczyzny. I kiedy już ma oddać kolejny strzał jakby przypomina sobie o mnie. Kulę się przy ścianie i oddycham nierówno, a z moich oczu płyną łzy.

- Co ty narobiłaś tesoro. - wzdycha i pomaga mi wstać. - Prosiłem cię, żebyś nie pakowała się w kłopoty. - mówi z troską w głosie.

Obejmuje mnie w talii i głaska po plecach. Trawmy tak przytuleni do siebie przez dłuższą chwilę. Wtulam się mocno w tors Victora i nie otwieram oczu, bojąc się zobaczyć zakrwawionego mężczyznę.

Victor kołysze nami delikatnie.

- A co jeśli ktoś wejdzie i zobaczy i... - jąkam się.

- Spokojnie, Anastazy się wszystkim zajmie. Idziemy? - mówi delikatnym głosem.

Ja tylko kiwam głową, ale nadal jestem tak pijana, że samodzielne ustanie na nogach jest trudne. Nie wiem jakim cudem dałam radę przebiec taki kawałek.

Victor łapie mnie w tali i prowadzi do wyjścia. Znajdujemy się prawie przy samych drzwiach, kiedy nagle delikatnie opiera mnie o ścianę, ściąga marynarkę i zakłada ją na mnie. Chwyta mnie w talii i wychodzimy na parking.

- Szefie. - dogania nas Anastazy. - Co robić z tym typem z łazienki? - pyta.

- Muszę mu coś wyjaśnić, więc przytrzymajcie w piwnicach. - odpowiada, cały czas delikatnie gładząc moje plecy i trzymając mnie mocno przy sobie.

- I jest jeszcze jedna ważna sprawa, chodzi o dokumenty i raporty, bo mieliśmy... -nie jest mu dane dokończyć, bo Victor od razu mu przerywa.

- Dokończę to potem. - mówi stanowczo i pomaga mi wsiąść do auta, po chwili ruszamy. Widzę, że jest zły, ale stara się opanować i mi pomóc.

Po upływie kilkunastu minut jesteśmy już pod ogromnym domem. Victor łapie mnie jak pannę młodą i prowadzi do środka.

- Już się tak nie martw, wiedziałam,że mnie uratujesz. - chichoczę.

- Jesteś kompletnie pijana. - spogląda na mnie. - Mogło ci się coś stać...

Wchodzimy do pokoju, w którym mam wrażenie, że już byłam. Victor kładzie mnie na łóżko, a ja zaczynam się śmiać.

- Co tak od razu, bez gry wstępnej? - śmieje się.

- Leż tutaj i się nie ruszaj. - rozkazał i znikną za jakimiś drzwiami.

Nagle moja energia wróciła. Nie będę leżała jak kłoda. Zaczęłam skakać po łóżku i śmiać się do rozpuku. Materac jest ogromny i strasznie miękki, idealny do czynności, którą wykonuję.

Victor wraca i ściąga mnie z łóżka.

- Chodź, idziemy do łazienki. - powiedział i mnie tam zaniósł.

W pomieszczeniu czekała na mnie wanna pełna wody.

- Nie będę się przy tobie kąpać. - oświadczam z naburmuszoną miną i zakładam ręce pod piersi.

- Owszem będziesz.

- Sama dam radę. - patrzę w jego oczy, cały czas się śmiejąc.

Intryga (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now