Rozdział 13

36.4K 1.3K 523
                                    

Wstaję i podążam za Anastazym, przed wyjściem z jadalni ostatni raz zerkam na balkon, widząc przenikliwy wzrok Victora. Stoi na wysokim balkonie i muszę podnosić wzrok, by go zobaczyć. Patrzy się na mnie ostentacyjnie, a w jego oczach widać płomienie. Przechodzą mnie ciarki.

Victor wygląda dzisiaj mniej... oficjalnie. I zdecydowanie ta wersja ,,pana Tajemniczego" bardzie mi odpowiada. Ma na sobie czarną koszulę, której pierwsze kilka guzików jest rozpiętych. Materiał idealnie opina jego ogromne ramiona. Talię mężczyzny opina czarny pasek z dwoma złotymi literkami LV. Stoję bardzo blisko balkonu i pewnie gdyby nie różniąca nas wysokość, znalazłabym się milimetry od jego dużego, umięśnionego ciała. W każdym razie dobrze, że stoję tu - na dole. Zbyt bliski kontakt z nim odbiera mi resztki zdrowego rozumu. Nie dość, że praktycznie na własne życzenie znalazłam się w tym wariatkowie to jeszcze muszę się widywać z ,, panem Tajemniczym", który odnoszę wrażenie, uwziął się na mnie. Nie potrafię go wyrzucić z głowy, chociaż bardzo bym chciała. Przy każdej możliwej okazji pojawia się w mojej głowie, tym samym zaburzając mój racjonalny tok myślenia.

Mięknę...

Jego wzrok jest tak nieustępliwy, że nie jestem w stanie zrobić nic innego niż ulec i odwrócić wzrok.

Doganiam Anastazego, który zdążył już opuścić stołówkę.

-Twój dzień będzie wyglądał przeważnie tak samo. - zwraca się formalnym tonem Anastazy. - Wstajesz koło piątej trzydzieści, idziesz na dół się ogarnąć, wziąć prysznic i przychodzisz na drugie piętro, trzecie drzwi po prawej. Teraz wszyscy są na treningach, więc spokojnie możesz iść do łazienki. Widzimy się za dziesięć minut na drugim piętrze! - rzuca na odchodne i zostawia mnie samą przed windą. A sam znika za dwuskrzydłowymi drzwiami jednego z tutejszych pomieszczeń.

Ogarniam się i dokładnie po dziesięciu minutach stoję pod drzwiami... sama nawet nie wiem czego.

Wpadłam w takie bagno, z którego nie wyciągnie mnie już nic. Cały czas zastanawiam się, co by było gdybym nie pomogła temu mężczyźnie, gdyby czip nie wpadł w moje ręce... Jest jednak jeszcze jedna rzez, a właściwie osoba, która zaprząta moje myśli - Victor.

Nie mam jednak czasu na dłuższe rozmyślenia, bo Anastazy wpuszcza mnie do pomieszczenia, którym okazuje się być siłownia. Idziemy w głąb pomieszczenia, dreptam krok w krok za Anastazym, nie chcąc się zgubić.

- Twój trening głównie będzie polegał na części informatycznej i psychologicznej, w końcu idziesz rozmawiać z Nikolaiem, ale warto chyba, żebyś znała jakieś podstawy samoobrony. Tak tylko na wszelki wypadek. - mówi, stając naprzeciwko mnie.

- Na wszelki wypadek? Jaki wypadek... - marszczę brwi, nie pisałam się na zostanie jakąś cholerną ninja. Miałam coś tam podłączyć i to tyle.

- No nie wiem, na przykład ktoś zobaczy co robisz, że podłączasz wirus, jakiś ochroniarz i będziesz musiała hm.. skutecznie pozbawić go świadomości, żeby nie zostać odkryta. - mówi nieskładnie jakby coś go trapiło.

- Czemu po prostu nie zabijecie tego Nikolaia, skoro on wam tak przeszkadza? - wypalam, i jednocześnie czuję jakby kamień spadł mi z serca, a jednocześnie jakbym zrobiła coś nieodpowiedniego. Nic nie poradzę, że tak mnie to zastanawiało... Zerkam d duże lustro, wiszące na jednej ze ścian i widzę jak Anastazy przeciera dłonią twarz. Jest wyraźnie zmęczony. - Wszystko okej? - pytam niepewnie.

- Tak. A cała ta sytuacja jest bardziej skomplikowana niż ci się wydaje. To ten, ja cię tu zostawiam. - mruczy pod nosem.

- To ja mam sama tu ćwiczyć? - pytam zdezorientowana, jednak mężczyzna wychodzi bez słowa.

Intryga (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now