- Jak ja cię, kurwa, nienawidzę!

- I twoje szczęście! Gówno mnie to obchodzi, idiotko!

Wystarczyło poczekać piętnaście minut. Kai nie potrafił utrzymać języka za zębami. Ostatnie dni były dla niego wyjątkowo okrutne, a teraz pojawiła się jego siostra, ciągnąca w nieskończoność zarzuty z przeszłości. Smith miał tego po prostu dość.

- Dlaczego ty zawsze musisz coś zjebać!? Załatwiłam ci tą pracę z myślą, że wrócisz na--

- Wcale mi jej nie załatwiłaś! — warknął głośno, zaciskając pięści. - Sam ją zdobyłem, kiedy to ty skakałaś z zasranego kwiatka na kolejny zasrany kwiatek! 

- Robiłam to, żeby nam pomóc! — wrzasnęła. Jej twarz zrobiła się purpurowa. - Ktoś w końcu musiał dorosnąć!

- Przestać pierdolić takie głupoty! — z przypływu emocji Kai rzucił pustą szklanką prosto w ścianę za siostrą.

Nya krzyknęła, gdy zobaczyła przedmiot tuż przed sobą. Odskoczyła na bok, a gdy szkło się już rozbiło, ukucnęła. 

Kai zrobił krok do tyłu, przełykając ślinę. Dopiero wtedy ocknął się z amoku, w którym trwał przez te kilka minut. Rzucił we własną siostrę szklanką. Przetarł twarz nerwowo i ruszył niepewnie w jej stronę.

- Nya, ja przepra--

- Nie zbliżaj się do mnie — wstała gwałtownie, spoglądając na niego z paniką w błękitnych oczach. Sięgnęła natychmiast po swój płaszcz i niezdarnie nałożyła go na swoje ramiona. Dłonie kobiety drżały.

Kai westchnął ciężko. Nagłe poczucie winy przywarło do niego, przez co ledwie mógł cokolwiek powiedzieć. Odprowadził wzrokiem Ny'ę do drzwi wyjściowych.

Przez jedną chwilę widział niewielki tatuaż na jej karku. Druczkiem napisane było "phoenix ". Smith zagryzł mocno wargę.

Pamiętał, oczywiście, że pamiętał. Nya miała wtedy osiemnaście lat, on dwadzieścia. Stała się pełnoletnia miesiąc wcześniej. Od dłuższego czasu pieprzyła mu w kółko o tatuażu.

- Musimy zrobić jakiś wspólny, Kai! — oznajmiła radośnie.

- Po moim trupie... dobrze wiesz, że boję się igieł — szturchnął nastolatkę w ramię.

Nie posłuchała. Jasne, że nie. Któregoś ciepłego dnia nie wróciła do mieszkania od razu po szkole. Co było dość dziwne, ale Kai nie przejął się tym zbytnio.

Dopiero wieczorem pożałował własnego podejścia.

- Nya-- ty, matko, czy ty zwariowałaś? Na karku?!

- Na karku — powtórzyła, uśmiechając się szeroko. - Podoba ci się? Zarabiałam na niego przez kilka miesięcy.

Po czym zrobiła sobie niezdarnego koka z długich jeszcze włosów, a następnie odwróciła się do brata plecami. Czerwone ślady po świeżym zabiegu sprawiły, że Kai odwrócił wzrok.

- Dlaczego akurat phoenix? — spytał niechętnie.

- Bo się odrodzę. My się odrodzimy — spojrzała na szatyna. - Jak feniks z popiołów.


Przetarł powoli twarz i podbiegł do siostry. Chwycił ja za ramię tuż przed drzwiami. 

- Naprawdę przepraszam. Nie chciałem ci zrobić krzywdy.

Nya nie zwróciła wzroku w jego stronę, intensywnie wgapiając się na swoje stopy. Pociągnęła nosem.

- Cholera jasna, jestem tutaj po to, żeby cię chronić — uścisnął delikatnie jej dłoń. - Tego chcieliby rodzice.

Krawat |NinjagoDär berättelser lever. Upptäck nu