| epilog |•28•

1.4K 146 34
                                    

Dużo myślał, naprawdę dużo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dużo myślał, naprawdę dużo. W jego głowie kłębiła się masa myśli, zagadek, pytań, na które nie znał do dziś odpowiedzi. Dzięki rozmowie z szatynem, był w stanie dowiedzieć się, że jego ukochany przyjaciel, osoba, która była z nim tak blisko, osoba, z którą związany był śliną więzią ogromnej sympatii. Nigdy nie czuł do nikogo takiego przywiązania. Zawsze sądził, że traktuje go jak swoje oczko w głowie dlatego, że jest młodszy, obiecał sobie opiekę nad nim, znają się długo i tak samo długo przyjaźnią. Nie musieli długo czekać na to, który pierwszy zaproponuje powiększyć ich stopień znajomości na coś więcej. Obaj czuli, że są swoimi bratnimi duszami i w tej kwestii nie liczyło się to, że brunet jest straszy o kilka lat. Oni nie odczuwali tej różnicy praktycznie w ogóle. Czasami spotyka się, że roczniki, które nie są tak sobie dalekie, nie znają tego, co poznali starsi i na odwrót. W ich sytuacji wszystko było znane i zrozumiałe.

Znali się tak dobrze, że wiedzieli o sobie dosłownie wszystko, wszystko, prócz jednej, bardzo istotnej rzeczy, której Taehyung nie wiedział o swoim słodkim przyjacielu...Nie miał zielonego pojęcia, iż mógł się w nim zauroczyć, a co dopiero obdarzyć tak silnym uczuciem, na które w zupełności nie zasługiwał.
Najbardziej zarzucał sobie jednak to, że mimo iż znają się kilka dobrych lat, a z tego, co się dowiedział, młodszy kochał go praktycznie połowę przeżytego razem czasu, nie dostrzegł żadnej wskazówki, którą ten mu wysyłał. Był ślepy na znaki, dotyki, ciepłe słowa, którymi go darzył.
Widział każdego, jednakże jego osoba była mu zawsze niewidoczna, była niczym cień. Kiedy on szukał miłości, której mu brakowało, rozglądał się wokół, flirtował z wieloma kobietami, nie zwracając uwagi, że obok jest chłopak, który oddałby wszelkie bogactwa świata, by choć na jeden dzień sprawić, żeby obiekt jego westchnień był jego. Zaciskał usta, robiąc dobrą minę do złej gry.
Tolerował jego krótkie i te dłuższe związki, i choć serce boleśnie dawało się we znaki, on milczał, nie pozwalając sobie na wypowiedzenie chociaż małego słówka, zdradzenia swojej, głęboko ukrytej w środku, tajemnicy.

Młodszy wiedział, że nie jest w jego typie. Ilekroć dotykał go, przesuwał swoim małym noskiem po jego szyi, składał dyskretne pocałunki, łapał za dłoń bądź wtulał się w jego ciało każdej nocy, nie zaobserwował nigdy żadnych dreszczy, pomruków przyjemności, co dawało mu znak, że jego zabiegi nie są odbierane w taki sposób, w jaki chciałby. Utwierdzał się w tym każdegodnia, każdego pięknego popołudnia, każdej zimnej nocy. Po prostu był i mimo że obok, praktycznie codziennie, nadal mu go brakowało. Im bliżej niego był, on odczuwał jeszcze większy dystans. Pogodził się z tym w momencie, kiedy starszy przyprowadził do ich paczki Yeri. Wtedy od razu pomyślał, że to tylko przelotny, następny krótki związek, aczkolwiek taki się nie okazał i z pewnością, gdyby nie odkrycie jej planów, nadal by trwał w najlepszej tylko dla jednej osoby. Tyle lat szukał odpowiedniej dla siebie osoby, a taka była na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko sięgnąć oraz złapać, a byłby jego.

Kim bardzo dużo myślał o Jungkooku, gdy jego dziewczyna była obok. Chłopak oddalał się od niego z każdym kolejnym dniem, a jemu coraz bardziej brakowało jego dotyku, bycia, uśmiechu oraz głosu. Pchał go w ramiona innych, zaciskając ze złości szczękę, gdy tylko ujrzał, że ktoś dotykał go tak, jak zawsze dotykał go on.
Wtedy nie wiedział, co kierowało nim, dlaczego tak bardzo jest zazdrosny o przyjaciela, do którego nie miał większych praw. Był dla każdego, a on nie mógł sobie go od tak zarezerwować tylko dla siebie. Wmawiał sobie, że kocha dziewczynę, mimo że jego wzrok za każdym razem uciekał w stronę innego.
Głęboko w sobie czuł, że coś jest na rzeczy, lecz zawsze był zdania, że podobają mu się tylko dziewczyny. Gdy tylko pewnej nocy zaczął wyobrażać sobie swojego przyjaciela, nagiego, przy nim całującego się, zrobiło mu się gorąco. Poczuł dziwny uścisk w klatce piersiowej, dlatego szybko starał się znaleźć sobie kogoś, kim mógłby zająć sobie myśli. Padło na blondynkę. Może to właśnie dlatego nie cierpiał z powodu jej odejścia. Może dlatego nie bolał go fakt, że był dla niej jedynie bankomatem, z którego pobierała w najlepsze pieniądze, nie oferując zupełnie nic w zamian.
W momencie, kiedy odesłał ją do domu z walizkami, poczuł, jakby odżył, jakby cały kamień z serca spadł, a on był już wolny, niczym ptak, latający po niebie.

Truth or dare 》✦ Taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz