•13•

3K 400 144
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

— Dlaczego jesteś taki smutny? — zapytał zatroskany Min, zasiadając obok chłopaka, który intensywnie od kilku minut rozmyślał nad czymś. 

— Zastanawiają mnie słowa Hoseoka... Może ma rację i on nie odszedł...? — powiedział, wypuszczając gwałtownie powietrze. Co jak co, ale bardzo lubił Jungkooka, który był jego dobrym przyjacielem i również się o niego martwił podobnie jak pozostali.

Coś z tyłu głowy podpowiadało mu, że jest coś na rzeczy, a słowa Junga mogą mieć większy sens.

— Jiminie, ty też w to wierzysz? — uśmiechnął się słabo, kładąc dłoń na jego wątłym ramieniu. Musiał go wesprzeć, przecież nie mógł patrzeć, jak tak piękna twarz wykrzywia się w grymasie smutku.

— Ale nie wydaje ci się to dziwne? Znam Jungkooka i wiem, że nigdy nie odchodził bez powodu — oznajmił, chowając twarz w dłoniach złamany. — Już nie wiem sam, co mam na ten temat myśleć... On...on nawet nie dał znaku życia, że bezpiecznie dojechał do domu. A jeśli coś się wydarzyło zlego i dlatego nie odzywa się do nas, nie informując o niczym.

— Hej, nie smuć się, damy radę. Jeśli nie zjawi się przez następne dwie doby, osobiście zawiadomię policję o zaginięciu —uśmiechnął się szczerze, wtulając w plecy Parka. Jasne, że i jemu cała ta sytuacja wydawała się dziwna, jednakże nie chciał wprowadzać większego zamętu, wtrącając swoje zdanie na ten temat. Był w tym gronie najbardziej opanowany i każdy miał go za wzór do naśladowania, za oazę spokoju, za człowieka, który nawet z najgorszego dołka potrafi wyjść z uniesioną głową.

Lecz nie tym razem, nie w tym dziwnym przypadku, przez co czuł się bezradny i bezsilny.

— Naprawdę? Dziękuję, Min... Taehyung ma to daleko w dupie i dziwię się Kookiemu, że jeszcze się z nim przyjaźnił. Gdy nastała potrzeba, on nagle się odcina od sprawy, całkowicie ją olewając — odrzekł, nie mogąc uwierzyć, jakim bezdusznym człowiekiem jest jego przyjaciel. Cały czas wmawiał wszystkim, że ten jest dla niego najważniejszy, a teraz? Teraz siedzi zamknięty w namiocie, zamiast zaangażować się w tę sprawę.

— Kiedyś był inny... — rzucił Yoongi, wzdychając cicho. Znał Kima najdłużej z paczki i mógł jako jedyny się na ten temat wypowiadać.

— To przez nią... Ona zabrała nam starego Tae! Po co godziliśmy się na jej towarzystwo? Gdyby nie ona, ten wyjazd byłby jednym z lepszych — stwierdził, a w jego oczach zebrały się łzy, przez co zaszkliły się, mieszając w głębi wiele emocji, począwszy od żalu, kończąc na załamaniu.

—Jimin, nie płacz... — złapał jego twarz w dłonie, gładząc je delikatnie kciukiem. — Będzie dobrze, obiecuję — uśmiechnął się pięknie, a uśmiechem tym starał się rozchmurzyć mniejszego, który tym gestem się lekko uspokoił.

— Tak myślisz? — zapytał z nadzieją, wpatrując się mu prosto w oczy, z których mógł wypatrzeć pewność i szczęście.

— Oczywiście, śliczny —powiedział, lecz zaraz zakrył usta dłonią. Zdecydowanie to jedno zdanie nie powinno wylecieć z jego ust, a z pewnością nie teraz.

Truth or dare 》✦ Taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz