Ucieczka

327 29 22
                                    

Właśnie minął drugi tydzień kiedy Jimina nie ma w Korei.

Dzisiaj miałem również wylecieć do Paryża.
Sam...

Nie wiedziałem czy się cieszyć czy nie...
Raczej nie za bardzo.

Była dziesiąta rano, a na szesnastą miałem odlot.
Czyli na lotnisku musiałem być o czternastej.

Jin miał mnie tam zawieźć, już byliśmy umówieni.

Trudno mi było pakować wszystko tak, aby mama nic nie zauważyła.

Dzisiaj udawałem ciężko chorego, aby mama odpuściła mi sesję, wciągnąłem też w to Akio, który mi pomógł z zakupem jedzenia na drogę i przekupienia mamy, abym został w łóżku.

Jedyne co miałem jeszcze do roboty to pozbyć się Daehyuna.
Nie wiedziałem po jakiej jest stronie ale nie mogłem ryzykować.

Moje trzy duże walizki stały w pokoju, a ja byłem zwarty i gotowy.
Czekałem na Akio, miał po mnie przyjechać i zawieść na lotnisko.

Dostałem sms.

Od "Akio ❤🙄" --->

"Jestem, możesz złazić, widzę, że Daehyun zasnął w salonie, bądź ostrożny"

Do "Akio ❤🙄" <---
"Już idę, poczekaj..."

Otworzyłem delikatnie drzwi.
Najpierw na dół zniosłem pierwszą walizkę, potem następną i następną.

Założyłem ciepłą kurtkę i buty oraz czapkę.
Miałem przygotowane potrzebne dokumenty.

Bez namysłu opuściłem lokum.

-Hej Akio.

-Cześć Jiminnie, wiesz będzie mi brakować twojej ślicznej twarzyczki...

-No mi twojej też gnomie...

Załadowałem bagaże i wsiadłem do środka.

-Jeszcze raz mnie przezwiesz...-zaśmiał się i ruszył.

-To cię wywiozę do lasu.

Zachichotałem.

Kiedy byliśmy na lotnisku zapłaciłem dodatkowe pieniądze za duży bagaż.
Ale nie obchodziło mnie to.

Długo ściskałem się z Akio i podziękowałem mu za wszystko.

Potem znalazłem się w samolocie i ziemia szybko zniknęła gdzieś w dole.

Za dwie godziny będę na miejscu.

Pożegnałem się z tatą i o trzynastej trzydzieści wyszedłem z domu z jedną walizką i torbą podręczną.

Na dole czekał już na mnie Jin w samochodzie.

Wsiadłem do środka i pojechaliśmy na lotnisko.
W drodze dużo gadaliśmy i w sumie było zabawnie.

Kiedy byliśmy na miejscu Jin pomógł mi z bagażem.

-Do zobaczenia niedługo Taehyungie-podszedł do mnie i uściskał mocno.
-Do zobaczenia Jin...-odpowiedziałem i odwzajemniłem uścisk.

Po tym rozstaliśmy się.
Ja poszedłem do bramek, a starszy wrócił do samochodu.

Aktualnie siedziałem na jednym z krzeseł i czekałem na mój lot.

Przeglądałem instagrama.
Jimin dzisiaj w ogóle nie napisał...

Zdrzemnąłem się nawet sam nie wiem kiedy, obudziła mnie pani stewardesa informujące wszystkich o tym, że lot dobiega końca.

𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |Where stories live. Discover now