Przytuliłem się do starszego jakby zależało na tym moje życie, które i tak się kończy.
Dotarł do mnie jego zapach, może i nie był taki jak zapach Jooheon ale teraz uważałem go nawet za piękniejszy.Nawet nie zarejestrowałem tego kiedy zacząłem cicho szlochać, to wszystko nagle się ze mnie wylało.
Kilka osób spojrzało w naszą stronę.
-Baekhyunnie...ja...umieram-wymamrotałem w zagłębienie jego szyi.
-Tak bardzo chciałem cię jeszcze spotkać i...powiedzieć wszystko co mi leży na sercu...-nie odlepiłem się w ciągu tych kilku minut na krok.
Głaskałam go po włosach.
-Min...o czym ty mówisz?-powiedziałem drżącym głosem.
-O co tu wszystko chodzi...?-zapytałem z dużym niepokojem w moim głosie.-Jooheon...
-Ona mnie zostawiła, jestem chory...hyung...
-Już długo chory, nadchodzi mój koniec...-szeptałem.-W dodatku wiesz...że twój syn i...mój syn...-zaciąłem się, bo zacząłem płakać.
Nie nie nie! Tylko nie to!
To wszystko przez nią...
Wiedziałem!
Nigdy jej nie lubiłem, a nawet nie znosiłem.-Ciii... proszę ,nie płacz-mówiłem mimo ,że sam byłem już blisko rozpłakania się.
-Ale wiesz, czy nie wiesz?-wymamrotałem patrząc do góry w jego zaszklone oczy, sam wiele nie widziałem przez łzy.
Otarłem łzy z jego policzków.
Oczy czarnowłosego były pełne bólu i pustki...-Nie...nie wiem o czym mówisz...-przyznałem.
-Przynajmniej nasze dzieci są blisko siebie, dokładniej...
-Oni są parą...-mruknąłem powoli się uspokajając.
-Ja przepraszam za...wtedy...sam wiesz kiedy...
-Ja wtedy byłem zaślepiony miłością do Jooheon...
-Nie zwróciłem uwagi na to jak cierpiałeś, gdybym tylko wiedział...-zaciąłem się.Rozejrzałem się czy przypadkiem nikt nie podsłuchuje.
A potem rumieniąc się powiedziałem bardzo cicho.-Oddałbym ci się i pozwolił ci mnie w tobie rozkochać...
Jak to..."są parą”?-uniosłem brwi.
-To już przeszłość Min...
-Nie przepraszaj...-uśmiechnąłem się lekko i ciepło, po czym zaczesałem kosmyk włosów mężczyzny za jego ucho.
Kiedy wystarczająco się uspokoił, zapytałem ponownie.
-Ale... jak to "są razem"?
-O co chodzi?-byłem zdezorientowany.Uśmiechnąłem się niewidocznie.
-Może i jest to przeszłość ale gdybym dał ci wtedy szansę mój los być może potoczyłby się inaczej...
-Byłbym szczęśliwy z tobą, a co najważniejsze nie musiałbym umrzeć...
-Poza tym, tak bardzo starałeś się mnie wyciągnąć z tego bagna, bo widziałeś, że powoli upadam na dno.Zamrugałem odpędzając kolejne łzy.
-Są sobie prawdziwie przeznaczeni...
-Wiedzą o tym...
-I są szczęśliwi ale to dopiero od tygodnia...-spuściłem głowę.Lekko uchyliłem usta ze zdziwienia.
Jezu...jaki zbieg okoliczności...naprawdę, to jest wręcz niemożliwe.-Zaraz...są bratnimi duszami?
-O to ci chodzi?-musiałem się dopytać dla pewności.
YOU ARE READING
𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |
FanfictionDla dojrzałego dziewiętnastoletniego Jimina liczył się tylko chory ojciec, przyjaciele oraz ich kochana biblioteka, w której jak na razie spędził całe życie. Taehyung, który dawno zakończył rozdział szczęśliwego dzieciństwa, w wieku siedemnastu lat...