🌸Drugoplanowa Miłość?

421 45 26
                                    

Przytuliłem się do starszego jakby zależało na tym moje życie, które i tak się kończy.
Dotarł do mnie jego zapach, może i nie był taki jak zapach Jooheon ale teraz uważałem go nawet za piękniejszy.

Nawet nie zarejestrowałem tego kiedy zacząłem cicho szlochać, to wszystko nagle się ze mnie wylało.

Kilka osób spojrzało w naszą stronę.

-Baekhyunnie...ja...umieram-wymamrotałem w zagłębienie jego szyi.

-Tak bardzo chciałem cię jeszcze spotkać i...powiedzieć wszystko co mi leży na sercu...-nie odlepiłem się w ciągu tych kilku minut na krok.

Głaskałam go po włosach.
-Min...o czym ty mówisz?-powiedziałem drżącym głosem.
-O co tu wszystko chodzi...?-zapytałem z dużym niepokojem w moim głosie.

-Jooheon...
-Ona mnie zostawiła, jestem chory...hyung...
-Już długo chory, nadchodzi mój koniec...-szeptałem.

-W dodatku wiesz...że twój syn i...mój syn...-zaciąłem się, bo zacząłem płakać.

Nie nie nie! Tylko nie to!

To wszystko przez nią...
Wiedziałem!
Nigdy jej nie lubiłem, a nawet nie znosiłem.

-Ciii... proszę ,nie płacz-mówiłem mimo ,że sam byłem już blisko rozpłakania się.

-Ale wiesz, czy nie wiesz?-wymamrotałem patrząc do góry w jego zaszklone oczy, sam wiele nie widziałem przez łzy.

Otarłem łzy z jego policzków.
Oczy czarnowłosego były pełne bólu i pustki...

-Nie...nie wiem o czym mówisz...-przyznałem.

-Przynajmniej nasze dzieci są blisko siebie, dokładniej...

-Oni są parą...-mruknąłem powoli się uspokajając.

-Ja przepraszam za...wtedy...sam wiesz kiedy...

-Ja wtedy byłem zaślepiony miłością do Jooheon...
-Nie zwróciłem uwagi na to jak cierpiałeś, gdybym tylko wiedział...-zaciąłem się.

Rozejrzałem się czy przypadkiem nikt nie podsłuchuje.
A potem rumieniąc się powiedziałem bardzo cicho.

-Oddałbym ci się i pozwolił ci mnie w tobie rozkochać...

Jak to..."są parą”?-uniosłem brwi.

-To już przeszłość Min...

-Nie przepraszaj...-uśmiechnąłem się lekko i ciepło, po czym zaczesałem kosmyk włosów mężczyzny za jego ucho.

Kiedy wystarczająco się uspokoił, zapytałem ponownie.
-Ale... jak to "są razem"?
-O co chodzi?-byłem zdezorientowany.

Uśmiechnąłem się niewidocznie.
-Może i jest to przeszłość ale gdybym dał ci wtedy szansę mój los być może potoczyłby się inaczej...
-Byłbym szczęśliwy z tobą, a co najważniejsze nie musiałbym umrzeć...
-Poza tym, tak bardzo starałeś się mnie wyciągnąć z tego bagna, bo widziałeś, że powoli upadam na dno.

Zamrugałem odpędzając kolejne łzy.

-Są sobie prawdziwie przeznaczeni...
-Wiedzą o tym...
-I są szczęśliwi ale to dopiero od tygodnia...-spuściłem głowę.

Lekko uchyliłem usta ze zdziwienia.
Jezu...jaki zbieg okoliczności...naprawdę, to jest wręcz niemożliwe.

-Zaraz...są bratnimi duszami?
-O to ci chodzi?-musiałem się dopytać dla pewności.

𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |Where stories live. Discover now