🍒Cudze Myśli i Uczucia

446 41 53
                                    

Staliśmy chwilę w ciszy.

-To może ja już pójdę...-mruknął chłopak.

-Dziękuje za przenocowanie, śniadanie i tak dalej -blondyn obdarował mnie małym uśmiechem.

-Jasne, nie ma sprawy -odwzajemniłem jego uśmiech i poszedłem razem z nim na przedpokój.

Jungkookiego zawsze jakoś tak z przyzwyczajenia ubierałem, teraz również i Taehyunga.

Gdy zakładał buty założyłem mu kurtkę, zapiąłem go, nie zwróciłem uwagi na jego czerwone policzki oraz szybszy oddech, byliśmy naprawdę blisko.

Obwiązałem mu również swój szalik wokół jego szyi oraz wcisnąłem czapkę na głowę, którą miał też wczoraj na sobie i należała do mnie.

-Proszę zachowaj je, przynajmniej na razie, kiedyś mi oddasz-wzruszyłem ramionami uśmiechając się miło.

Odsunąłem się nieco.

-Dziękuję jeszcze raz -powiedziałem po czym podszedłem niepewnie do starszego i wtuliłem się w niego.

Nie wiem czemu to zrobiłem, po prostu czułem taką potrzebę...

Od razu odwzajemniłem uścisk, czując to znajome ciepło pojawiające się zawsze, gdy go przytulałem.

-Uważaj na siebie, nie poślizgnij się, na pewno jest slisko-głaskałem go po plecach.

Odsunął się, patrzył na mnie przez pół minuty, a potem odwrócił się żegnając.

-Do zobaczenia Taehyungie...-odpowiedziałem zamyślony.

-Do zobaczenia...-powiedziałem jeszcze po czym wyszedłem z biblioteki i już byłem na zewnątrz.

Jimin jest bardzo troskliwą i opiekuńczą osobą z tego co zauważyłem.
Zdążyłem go bardzo polubić w przeciągu tych paru dni ale nie mam pojęcia co zrobić dalej...

Zamknąłem drzwi oparłem się o nie, w mojej klatce piersiowej rozlało się miłe ciepło, zarumieniłem się i po prostu zacząłem się wesoło śmiać.

-Czyżbym był chory?-rozbawiony i zaniepokojony jednocześnie udałem się do kuchni i nalałem do szklanki wody.

Wypiłem ją trzymając dłoń na swojej piersi.

Uczucie minęło ale...
Zostawiło po sobie niedosyt.

Wróciłem do domu po jakichś dziesięciu minutach.

Położyłem się na łóżku i odtwarzałem sobie zdarzenia z moją bratnią duszą próbując sobie wyobrazić, iż zawsze będzie przy mnie, uśmiechnąłem się lekko.

Chciałem poukładać sobie to wszystko w głowie.
Jednak dalej... gdzieś tam z tylu głowy miałem nadzieję, że kiedyś mnie pokocha...

Nie, ale to niemożliwe...

Skoro byłem już w kuchni to postanowiłem zrobić śniadanie dla taty.

Zabrałem się do pracy, po pięciu minutach szedłem w stronę pokoju z talerzem pełnym kanapek.

Zapukałem i wszedłem do środka, tata jeszcze spał, rozczuliło mnie to...

Usiadłem na brzegu łóżka budząc ostrożnie i delikatnie rodzica.

-Uh? Jiminnie?
-Co robisz tak wcześnie rano?

-Jest dwunasta tato-zachichotałem.

-Zrobiłem późne śniadanie...-starszy podniósł się do siadu biorąc do ręki kanapkę.

𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴 𝘕𝘦𝘷𝘦𝘳 𝘋𝘪𝘦 |Where stories live. Discover now